Rozdział 7

2.3K 147 28
                                    

Jako, że jestem w naprawdę mega dobrym humorze po ostatnich dniach (trailery, piosenka Skrillexa i tylko 12 dni do premiery Suicide Squad!), mam naprawdę dużo weny i zostawiam was z kolejną częścią mojej historii.

  Pray to your God, open your heart
Whatever you do, don't be afraid of the dark
Cover your eyes, the devil's inside.  


Obudziłam się późnym rankiem, przetarłam oczy i rozejrzałam się po pokoju, zdając sobie sprawę, że Joker nie leży obok mnie. No właśnie, Joker! Wczorajsza noc była naprawdę niezapomniana. Nie mogłam uwierzyć w to co się między nami wydarzyło i aż się dziwię, że takie myśli rodzą się w mojej głowie, ale szczerze chciałabym to powtórzyć. Podniosłam się z materaca, zabrałam swoją bieliznę, którą zaraz nałożyłam na siebie i wyszłam z sypialni klauna. On siedział przy stole, palił papierosa i pił kawę, przeglądając wiadomości na swojej komórce. Podeszłam na palcach do niego i gdy byłam tuż za jego plecami, z chęcią pocałowania go w policzek, on złapał moją brodę w swoją dłoń i podniósł się z krzesła, z prędkością światła. Na jego usta wkradł się chamski uśmiech, a ja nie bardzo wiedziałam o co mu chodzi.
- To co wydarzyło się wczoraj, nic nie znaczyło Natalie. Nadal jesteś dla mnie tylko małolatą, rozpuszczoną córeczką Maroniego, który wisi mi pieniądze. A teraz wypierdalaj mi z drogi!
Warknął, popychając mnie na bok. Pod moimi powiekami zebrały się łzy. Jak on mógł? Jak on mógł tak perfidnie mnie wykorzystać? Dlaczego pomyślałam, że mogę się mu podobać, że dla niego to naprawdę coś znaczyło? Zacisnęłam mocniej szczękę, obróciłam się do niego i strzeliłam mu liścia. 
- Cholera...

Wyszeptałam cicho, zdając sobie sprawę co właśnie zrobiłam. Przyłożyłam dłoń do ust i cofnęłam się o krok w tył. Jego twarz podniosła się na wysokość moich oczu, a to co zobaczyłam w jego spojrzeniu, sprawiło, że po moich policzkach zaczęły mocniej płynąć łzy. Mam przejebane. On mnie zabiję.
Joker stał niewzruszony przede mną i zaciskał pięści, dysząc przy tym. 
- Przepraszam... Ja nie wiem co we mnie wstąpiło... 
Podjęłam próbę ratowania sytuacji, ale było już na to za późno. Joker nim się obejrzałam, owinął sobie pasmo moich włosów wokół nadgarstka i pociągnął mnie za nie na ziemię. Jęknęłam z bólu jaki mi zadał i zaczęłam płakać. Jego to nie obchodziło, ponieważ zaraz potem poczułam uderzenie w twarz z pięści.
- Głupia mała suka.
Warknął na mnie i kopnął mnie tak, że wylądowałam plecami, prosto na oparciu fotela. Patrzyłam na niego załzawionymi oczami, starając się uciekać przed ciosami, jakie mi zadawał, ale cały czas odbierałam od niego ciosy w twarz. Ciepła, czerwona ciecz kapała na moje dłonie, a on wpadł w szał. Spod ledwie otwartych powiek, zobaczyłam jakiegoś faceta. Prawdopodobnie był to pomagier Jokera, bo skądś kojarzyłam jego twarz.
- Szefie, zabijesz ją! 
Głos mężczyzny odbił się echem w mojej głowie i ostatnim co zobaczyłam była ciemność. Czy ja właśnie umarłam? Czy to mój koniec?

Chciałam poruszyć dłonią, obrócić głowę w bok w celu określenia w jakim miejscu się znajduję, ale ból jaki odczuwałam był nie do zniesienia. Boże... Co on ze mną zrobił? Ja nie chciałam... Nie chciałam go uderzyć. Nie chciałam go rozwścieczyć. Dziwie się, że jeszcze żyję. Głuchą ciszę w pokoju, przerwał dźwięk otwierania drzwi, a ja niemal od razu skuliłam się pod ścianą widząc mężczyznę z czerwoną szminką.
- Odejdź... Odejdź proszę. Nie rób mi krzywdy...
Błagałam go, a on nadal się zbliżał. Gdy znalazł się obok łóżka na, którym leżałam spostrzegłam za jego plecami różę. Małą, czerwoną różę, którą zaraz położył na różowej pościeli Harley.
- Wyjdź...
Powiedziałam nie patrząc na niego, a swój wzrok skupiłam na płatkach róży.
- Natalie...
Zaczął, ale nie dałam mu dokończyć. Łzy ciekły po moich policzkach strumieniami, a ciało się trzęsło. 
- Wyjdź! Wyjdź słyszysz! Nie chcę Cię tutaj! Wypierdalaj! Nienawidzę Cię, rozumiesz?! Nienawidzę!
Nie mogłam dostrzec w nim żadnej emocji. On po prostu stał i pozwolił mi krzyczeć na niego. Nie ruszył się z miejsca, cały czas patrzył prosto w moje oczy. Bawiło go krzywdzenie mnie? No tak... To Joker... On nie jest normalny. Dla niego krzywda innych jest uciechą. 
- Muszę Ci zmienić opatrunek.
Powiedział, siląc się na dosyć stanowczy ton a ja na samą myśl o jego dotyku, zaczęłam kręcić głową na boki i schowałam ją pomiędzy moje kolana.
- Nie, nie, nie! Proszę...
Miałam wrażenie, jakbym umierała od środka. Nie wiedziałam co się ze mną dzieję. Miałam jakby traumę, a on jak gdyby nigdy nic, chcę mi zmienić opatrunek po tym co zrobił. Chcę zachować się jak gdyby to co zrobił wcześniej, nigdy nie miało miejsca? Obserwowałam każdy jego ruch, jaki zamierzał zrobić, a gdy powoli usiadł na krańcu łóżka, wzdrygnęłam się.
- Nie dotykaj mnie...
Wyszeptałam, prawie dławiąc się łzami, ale on miał gdzieś każde moje słowo i wdrapał się na łóżko. Zaczęłam machać rękoma i nogami, by go od siebie odepchnąć, ale on umiejętnie unikał moich wyczynów, aż w końcu złapał mnie w swoje ramiona. 
- Puść!
Wykrzyczałam, wierzgając się w jego objęciach. Biłam go dłońmi po klatce piersiowej i za wszelką cenę chciałam się od niego uwolnić. Pomimo tego jak bardzo moje żebra wbijały się w płuca i pomimo tego, jaki ból czułam na opuchniętej wardze, wyrywałam się do ostatku sił. W końcu z bezsilności, moja twarz opadła na jego ramię, a z moich oczu popłynął kolejny potok łez. Poczułam jego wzdrygnięcie. Tak jakby bał się jakiegokolwiek dotyku z mojej strony. Nie miałam bladego pojęcia dlaczego zareagował, aż tak źle na mój gest dzisiejszego ranka. Może nie umie dopuścić do siebie nikogo innego, prócz blondynki, a to co było wczoraj było zwykłym aktem z jego strony, tak jak to często robią mężczyźni? Nie wiem, naprawdę nie wiem co o tym myśleć. Sam fakt, że po tych paru tygodniach z nim, naprawdę go polubiłam, a wymieniliśmy może paręnaście słów. Wtedy, gdy pozwoliłam by jego usta dotknęły moich, odczułam potrzebę dzielenia się z nim swoją osobą. Pomimo jak złą osobowością jest i jak postąpił do mnie i do mojego ojca, chciałam dać mu szansę. Teraz nie wiem co o nim myśleć, jak się przy nim zachować. To wszystko jest tak chore, że aż zaczynam się przerażać co może być dalej. Może on potrzebuje takiego kogoś jak Harley i dlatego zrobił to ze mną, bo ją przypominam? Milion pytań, zero odpowiedzi. Po chwili podniosłam głowę i spojrzałam w jego puste, obojętne na wszystko, oczy. Nie mówiąc ani słowa, położyłam się na plecach i spoglądałam jak mężczyzna sięga po maść i bandaż. Syknęłam, gdy jego zimne dłonie wsmarowywały krem w moją poobijaną skórę. Po chwili owinął mi żebra bandażem, zamknął opakowanie z ohydnie pachnącą maścią i podniósł się z łóżka, ale nie ruszył się ani na milimetr z pokoju, który teraz należał do mnie.
- Wyjdź... Chcę zostać sama. 
Powiedziałam, obdarzając go spojrzeniem, a on bez słowa opuścił pokój, zostawiając mnie sama z moimi myślami. 

Sucker for pain | The JokerOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz