Jest to ostatnia część przed moim wyjazdem i mam nadzieje, że przypadnie wam do gustu. Zapraszam do czytania oczywiście. :D
Tell me would you kill to save a life?
Tell me would you kill to prove you're right?
Crash, crash, burn, let it all burn
This hurricane's chasing us all underground
Zastanawiał mnie fakt dlaczego zaprzeczam sama sobie. Mówię, że kompletnie mi na nim nie zależy, że mnie nie obchodzi a jest dokładnie inaczej. Nie spodziewałam się takiego rozwoju wydarzeń. Na początku naszej znajomości szczerze go nienawidziłam, a teraz nie potrafiłabym mu odmówić. Sprawia, że odczuwam sprzeczne emocje. Raz go pragnę, a raz nie. Chore.
- Wysiadaj.
Mruknął, gdy auto się zatrzymało a ja westchnęłam. Miejsce w jakim się zatrzymaliśmy nie było przyjemne. Była to jakaś stara opuszczona fabryka. Z jej ścian można było zeskrobać zaschniętą już farbę, a z otwartych drzwi unosił się zapach stęchlizny i zgnilizny. Zrobiło mi się niedobrze, a po ciele przeszły ciarki. Co on zamierza zrobić?
- Natalie, nie ociągaj się. Idziemy!
Krzyknął i wyszedł pierwszy, a ja za nim. Podążałam za zieloną czupryną schodek po schodku, starając się nie rozglądać na boki i nie zgubić w zakamarkach. Najbardziej przeraziła mnie jedna rzecz, balkony które prowadziły do centrum całej fabryki, a pod nimi znajdowały się kotły z kwasem. Joker widząc je szczerzył się maniakalnie, a mnie serce podeszło do gardła. Co on chcę zrobić?!
- Joker... Nie wydaję mi się, że to miejsce jest normalne na spotkanie.
- Czy ja aby jestem normalny?
Obrócił się do mnie z kpiącym uśmieszkiem, a ja nic nie odpowiedziałam. Miał rację, do normalnych to on nie należy. Zaraz potem znaleźliśmy się na piętrze, gdzie zobaczyłam mężczyznę przywiązanego do krzesła. Jego usta zaklejone były srebrną taśmą, a nad nim stał pomagier Jokera - Troy. Stanęłam w bezruchu w połowie drogi, przełknęłam głośno ślinę i zaczęłam myśleć tylko o wycofaniu się. Co on chcę z nim zrobić? Po co ja tutaj? Zaczyna być coraz bardziej źle. Jesteś taka głupia Natalie! Taka głupia... Świetnie! Jeszcze zaczynam mówić o sobie w trzeciej osobie.
- Natalie podejdź bliżej złotko...
Zaczął powoli, nawołując mnie dłonią bym stanęła obok niego. Niepewnie stawiałam każdy krok starając się nie patrzeć na błagający wzrok mężczyzny, który był przywiązany. Zaschło mi w ustach, a powietrze było trudne do przełknięcia, jakby zgęstniało.
- Ten o to tu Pan był dla mnie cholernie nie miły. Próbował mnie wykiwać co do moich pilnie strzeżonych pieniędzy. Pracował ze mną, a donosił na mnie policji dlatego tak szybko pojmali mnie z mojej cholernej ostatniej akcji!
Krzyknął, a na moim ciele pojawiła się gęsia skórka. Patrzył wściekłym wzrokiem na swojego byłego współpracownika, odchylił jego głowę do tyłu a potem strzelił go pięścią w twarz.
- Nikt nie będzie się tak bawił z Panem J'em!
Ryknął a ciało mężczyzny leżało na ziemi, nim zdążyłam wziąć głębszy oddech. Nachylił się nad nim, odkleił z jego ust taśmę klejącą i przystawił do jego czoła pistolet. Nie. Nie. Nie! Nie chcę patrzeć na czyjąś śmierć. Nie chcę!
- Wiesz dlaczego Cię tu zabrałem?
Z mojej strony nastała głucha cisza. Popatrzyłam nerwowym wzrokiem na Troy'a, który jakby nigdy nic stał z boku i jadł żelki. Serio?! W takim momencie on zachowuję się jak gdyby to było całkiem normalne.
- Zabrałem Cię tutaj, bo dzisiaj to Ty pozbędziesz się jednego idioty z tego świata. Umiesz strzelać i to dobrze, wiem to... Jesteś taka mocna w gębie, taka inna i zrobisz to co mówię, bo jak nie...
Joker szybko wstał, znalazł się za moimi plecami nim z mego gardła zdążył wyjść jakikolwiek dźwięk. Złapał mnie za łokieć mocno ściskając i przyłożył lufę do mojego karku. Zimno metalu oraz jego oddech jeszcze bardziej mnie przeraził.
- Jak nie to zginiecie oboje.
Tak to był kapitalny pomysł by z nim tutaj pojechać. Mam zabić człowieka by się uratować? Tak się nie da... Nie ma jakiejś innej opcji?- Proszę Jokerze... Nie chce go zabijać!
- Serio? A myślałem, że jak chcesz się pieprzyć z psychopatą, to jesteś tak samo chora jak on!
Warknął i kopnął mnie w kolano, przez co upadłam. Auć, jak to cholernie zabolało.
- A teraz, pozwolę Ci jeszcze naprawić Twoją niepoprawną odpowiedź...
Mruknął na moje ucho, ciągnąc mnie delikatnie za końce włosów, po czym wystawił w moją stronę złoty pistolet. Spojrzałam mu w oczy, które pałały takim szaleństwem, że krew w moich żyłach jakby przestała się tłoczyć. Zielono-niebieskie oczy klauna były na swój sposób pięknie, ale nie w momencie gdy wyczekiwały, aż pozbawię kogoś życia. Muszę to zrobić. Muszę, jeżeli chcę żyć.
Złapałam za pistolet starając się nie patrzeć na twarz przywiązanego mężczyzny. Wycelowałam, wstając z kolan, wstrzymałam oddech a po chwili po całej fabryce echem rozniósł się strzał. Gdy otworzyłam oczy, ciało mężczyzny leżało w jego własnej kałuży krwi, a Joker skakał radośnie i klaskał w dłonie. Widząc jego radość nieśmiało się uśmiechnęłam, bo wyglądał tak pociesznie. Tak Natalie, szczerz się wiedząc, że wcześniej zabiłaś człowieka.
- Grzeczna dziewczynka... Wracamy do domciu...
Mruknął obejmując mnie ramieniem i ruszyliśmy w stronę zaparkowanego auta. Mijając ponownie wielkie kotły z chemią, zatrzymałam się przy zejściu do nich i wlepiłam wzrok w bulgoczącą substancje.
- Co to?
Wyraz twarzy Jokera niemal od razu zmienił się ze szczęśliwej, na potwornie wściekłą.
- Nie wtykaj nosa w nie swoje sprawy smarkulo. Nie powinno Cię to interesować.
Wykręcił mi nadgarstek i kompletnie nie zwracając uwagi na strzyknięcie moich kości, zaczął ciągnąć do wyjścia. Jęknęłam głośno, a po policzkach zaczęły płynąć łzy. Dlaczego on jest tak cholernie zmienny i niestabilny w emocjach? Dlaczego nie mogłam znaleźć sobie normalnego chłopaka, który będzie traktował mnie z szacunkiem?
Klaun wepchnął mnie do auta, a po chwili jechaliśmy już w stronę mojego domu. Przymknęłam oczy kuląc się na siedzeniu. Masowałam także zaczerwieniony od jego ściśnięcia nadgarstek, nie patrząc na Pana J'a. W jednej chwili był kochany, zabawny i mogłabym powiedzieć, że idealny, a w drugiej wredny, bezczelny i nieludzki. Pewnie nie jeden lekarz stwierdził u niego labilność emocjonalną oraz rozdwojenie jaźni. Po kilku minutach drzwi od mojej strony, zostały otwarte a dłoń J'a mocno szarpnęła mnie za ramię. Zmarszczyłam brwi i gdy już stałam naprzeciw niego, warknęłam.
- Przestań się tak zachowywać! Nie jestem Twoją pieprzoną zabawką, którą możesz bzykać kiedy Ci się podoba, a potem traktować jak śmiecia. Nie jestem i nigdy nie będę Harley, rozumiesz?!
Całe emocje jakie w sobie kumulowałam wybuchły niczym tykająca bomba i gdy tylko, wszystko się we mnie zebrało nie wytrzymałam. Joker wydawał się być nie wzruszony, patrzył na mnie a po chwili roześmiał się swoim maniakalnym śmiechem i złapał mnie za bluzkę, przyciągając do siebie.
- Uważaj z kim zadzierasz piękna... Radzę Ci być bardziej rozważnym.
Mruknął na moje ucho, zagryzł je, a ja zaraz odepchnęłam go od siebie i nic nie mówiąc ruszyłam w stronę drzwi do mieszkania. Nie poszedł za mną. Gdy się odwróciłam on stał przy aucie z tym samym wrednym uśmiechem i dopiero gdy włożyłam kluczyk do zamka, klaun wsiadł do środka i odjechał. Póki jego auto miałam na swoim widoku, mogłam usłyszeć przerażający śmiech mężczyzny, który zwiastował coś niedobrego.
CZYTASZ
Sucker for pain | The Joker
FanfictionJoker to osoba z którą się nie zadziera. Nie wchodzi się z nią w żadne układy, nie próbuję ograć. On zawsze pamięta. Nie wiesz kiedy odpłaci się za to co zrobiłeś...