Czy taki mam los? Los uciekiniera? Walczyłem po dobrej stronie?
-Mamo, gdzie uciekamy? Dokąd? -zapytałem matki, która biegła łamiąc oddech.
-Daleko od tego miejsca - powiedziała ledwo zabierając tlen, jakby ktoś zabierał jej ostatnie tchnienie.
-Musimy się pospieszyć - rozkazał ojciec zabierając mnie za ramię.
-Co nam grozi? - zapytałem.
-Chodz, bo jak Ministerstwo się dowie o tym, że braliśmy ucial bitwie i jeszcze, że twój ojciec jest śmiercożercą... -mówiła to pogardliwie kierując te słowa do mojego ojca.
- Narcyzo, to nie czas na kłótnie- ojciec chciał opanować moją matkę.
-Możecie się teraz nie kłodzie? -zapytałem poirytowany ich zachowaniem. Spojrzeli na mnie. Pokiwali głową i już miałem iść za nimi, gdy nagły ból głowy umożliwia mi to. Ból jest tak silny, że nie mogę ustac na nogach. Matka szybko podbiegla do mnie.
-Draco! Co Ci jest? -nie mogę do niej mówić, bo czuję jakby cała głowa mi pęknie. Upadam. Wszystkie wspomnienia wracają. Spotkanie tajemniczej dziewczyny. Walka z Eric'iem w jej pokoju. Próba pocalowania jej. Odkrycie kim jest dla mnie. Walka z ponownie z Eric'iem na polanie po czym ta dziewczyna powiedziała do mnie tylko "przepraszam".
-Emily- wyszeptalem otwierając szeroko oczy.
-Draco - wyszeptala moje imię moja matka przytulając mnie.