POV EMILY
-Mam dobre wieści, panno Emily-odparł mój lekarz prowadzący. Niski, łysiejący, w okularach i białym kitlu mężczyzna patrzył na moje badania, które dziś rano mi zrobili.-Dzięki temu, że ma pani kości niczym stal, nie ma żadnego złamania. Więc nie musimy pani trzymać, ale przez to, że była pani w śpiączce, musimy panią przez kilka dni obserwować. Musimy sprawdzić czy po wybudzeniu się od tak, nie będzie żadnych poważnych skutków.
-Jakich? -zapytałam patrząc to na Harry'ego, to na lekarza.
-Tego nie wiem. Zazwyczaj to my wybudzamy pacjentów, jeśli wyzdrowieli po tak długim czasie. A pani sama z siebie się obudziła. Więc może to być jakiś znak od mózgu, że coś nie jest tak.
Odruchowo złapałam za rękę Harry'ego. Tylko Harry mnie odwiedza. Wujek od kiedy zapytałam go kto jest moją matką, nie zajrzał do mnie. Nie wiem czemu robi wielką tajemnicę z tego kto jest moją matką. Rozumiem czemu skrywał kim jest mój ojciec. Ale czemu ukrywa przede mną matkę? Też była zła? Żyje? Czy ukrywa się tak jak ukrywał się mój ojciec? Tyle pytań, a brak odpowiedzi.
-Wieczorem zajrzę do ciebie -odparł doktor i wyszedł z mojej sali.
Puściłam dłoń Harry'ego czując na sobie jego wzrok. Z tego powodu zaczerwieniłam się.
-Muszę już lecieć. Trzymaj się Emily-Harry czując tą napiętą sytuację pocałował mnie w czoło i wyszedł idąc w ślady doktora.
***
-Dzięki, że mnie odbierasz-odparłam wsiadając do taksówki.
-Wiesz gdzie się zatrzymasz? -zapytał chłopak z blizną siadając obok mnie.
-Jak na razie mój wuj się nie odzywa. Nie wiem czy szkoła jest odbudowana. Więc... Powiedz czy tak tragicznie jest w Hogwarcie?
-Jeszcze nie skończyli. Może minęło pół roku, ale Hogwart budowali lata...
-Dokąd? -zapytał się taksówkarz przerywając Harry'mu.
-Stanhope ST-powiedział chłopak, a ja ze skupienie patrzyłam na jego twarz, który uśmiechnął się tylko.
-A co tam jest? -zapytałam, gdy już jechaliśmy dobre piętnaście minut jeżdżąc po drogach Londynu.
-Moje mieszkanie-odparł obserwując moją reakcję.
-Ale...
-Spokojnie-przerwał mi uspakajając mnie. -Jeśli twój wuj się odezwię, to zrozumiem jeśli wprowadzisz się do niego-po czym zakończył naszą rozmowę. Przekręciłam głowę, aby wbić wzrok w uciekając drogę czując przez chwilę na sobie wzrok chłopaka.
Jednak teraz mnie nie obchodzi gdzie będę mieszkać.Jestem ciekawa co się dzieje z Draco. Czy udało mu się uciec od tego szaleństwa mojego ojca? Czy zapomniał o mnie? Czy żyje?
-Jesteśmy-odparł Harry po kilkunastu minutach.
***
-Masz-podał mi chłopak z blizną list zaadresowany do mnie. Ale skąd oni wiedzą gdzie jestem? W szpitalu powiedzieli mi, że nikt z Ministerstwa nie wie o tym gdzie aktualnie jestem. Więc skąd? Dobra, nie ważne. Szybko odpakowałam list z pieczęcią Ministerstwa Magii. Zerwałam pieczęć i zaczęłam czytać.
Wezwanie na rozprawę
Jako, że Pani jest kluczowym świadkiem w sprawie Śmierciożerców, proszę przyjść w 08.05.2016 roku na godzinę 12:00 na rozprawa pana Draco'a Lucjusz'a Malfoy'a.Po tym jak to przeczytałam, upadłam ma fotel. Czyli Draco żyje?! Ale to będzie jego rozprawa. To znaczy, że się nie uratował. Czy będzie siedział tak jak inni śmierciożercy? Czy nigdy go już nie zobaczę?
-Za tydzień będzie rozprawa Malfoy'a, więc radzę Ci, żebyś mimo wszystko zapomniała o nim i pomyślała o swojej przyszłość.-odparł Harry ciągnąc moją walizkę do salonu.
-Skąd ty...
-Też dostałem -przerwał mi.~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Dzięki Dziuniuchna za poprawianie tekstu