Nie sprawdzone
*POV DRACO*
Jestem już na miejscu. Ostatnia moja decyzja. Może uciec stąd i iść do baru, zadzwonić do kumpli ze starej szkoły i pić z nimi do uporu? Nie... Muszę być w końcu dorosły i stawić czoło. Obiecałem dziewczynie, że przyjdę, aby w końcu spotkać jej rodziców. Szczerze? Denerwuje się tym spotkaniem. A jeśli mnie nie zaakceptują? Co wtedy?
Zapukałem do drzwi, głęboko przy tym oddychając. Może nie będzie tak źle? Przecież mam swój urok osobisty. Raczej go nie straciłem?
Mężczyzna otworzył mi drzwi. Wyglądał na Pana tego domu. Wyprostowana postawa, poważna mina oraz blask w oczach. Mimo takiej postury, wygląda na starego człowieka. Szare włosy, zadbane zęby, lecz twarz wyglądała na zmęczoną. Może już jest zmęczony życiem jakie ma?
-Dzień dobry, jestem Draco...
-Malfoy?-przerwał bez wyrzutów sumienia. Pokiwałem głową twierdząco. -Wejdź do środka. Zaraz przybędą goście.
-Dobrze proszę Pana.- wszedłem bez oporów do willi, oglądając wnętrze jakie panuje. Wygląda bogato, lecz bez przepychu.
-Poczekaj tu, a ja zawołam córkę.-pokierował mnie do salonu.-Zanierz panu płaszcz-rozkazał swym wyniosłym tonem skrzatowi o biednej posturze. Posłusznie podszedł do mnie z wyciągniętymi rękami.
Ściągnąłem płaszcz i oddałem w ręce skrzata, zauważając, że znikł z pola widzenia ojciec Astorii. Tak trochę niezręcznie się czuję. Wiem jacy są ludzie na wyższej pozycji, lecz poczułem chłód na karku, gdy tak na mnie spoglądał. Może źle go oceniam? Może tylko takie daje pozory, aby nie pokazać jaki jest naprawdę?
-Jesteś!-usłyszałem głos Astarii po jakieś minucie. Podniosłem głowę, aby zobaczyć dziewczynę, która biegła po schodach, wpadając wprost na mnie, rzucając się na szyję. Automatycznie odwzajemniłem uścisk.
-Jak mogłem nie przyjść.-uśmiechnęłem się lekko, czując jej zapach. Poczułem lekką woń lewendy lub podobnej do niej roślinę.
-Astario, zaproś swojego przyjaciela do swojego pokoju. Przyśle do ciebie i Pana Malfoya, jak przyjdą już goście.- powiedział ojciec dziewczyny znikając znów.
-Chodź do mojego pokoju. Ja tylko się przebiore.- pociągnęła mnie na górę za rękę, nie wiedząc gdzie idę. Wiem, że do jej pokoju, lecz nie znam planu tego wielkiego domu.
* POV EMILY*
Z szafy wybrałam czarną długą obcisłą suknię z koronką, bez rękawów, w kształcie serca. Nie miałam czasu, aby pójść na zakupy. Wybieram się na przyjęcie do państwa Greengrass. Nie powinnam iść, lecz obiecałam wujkowi, że pójdę z nim, lecz zmarł. Ukrywał fakt choroby. Nie mogłam przyjść do Smoka, ponieważ miałam sprawy związane ze śmiercią wuja. Może zrozumie czemu nie przychodziłam. Sprawa z pogrzebem i spadkowe dłużyły się. Też musiałam być sama. W końcu nadszedł czas, aby wyjść z żałoby. Wuj przygotowywał mnie do tego, że odejdzie. Jednak nie miałam pojęcia, że to się stanie tak szybko. Mimo wszystko cieszę się. Wreszcie wuj odpocznie.
Zrobiłam makijaż z brązowymi cieniami oraz ciemną czerwoną szminką. Upiełam czarne włosy w kok oraz zostawiłam grzywke i je zakręciłam. Po tym założyłam suknię, która współgra z moimi paznokciami, które są pomalowane na czarno. Wczoraj pomalowałam, aby nikt nie uznał na przyjęciu, że się załamałam po śmierci wuja. Wybrałam wysokie srebrne obcasy. Też długie kolczyki srebrne i też naszyjnik z brylantami. Naszyjnik jest jedyną pamiątką po matce. Wuj chwilę przed śmiercią przekazał mi je. Założyłam na siebie długi czarny płaszcz z futrem tym samym kolorze na kapturze.
-Gotowa?-zapytał Harry, wchodząc bez pukania do pokoju. Odwróciłam się do niego, aby spojrzeć jak wygląda. Jest ubrany w czarny garnitur, białą koszulę i czarną myszkę oraz też czarne klasyczne buty.
-Tak-uśmiechnęłam się, zabierając z łóżka mała czarną kopertówke, którą wcześniej wypełniłam rzeczami potrzebnymi.