Ines POV
Święta Bożego Narodzenia przyszły bardzo szybko, moja choroba na szczęście nie miałam żadnego nawrotu, właśnie chodziłyśmy z Maddie po centrum handlowym kupując prezenty, wszędzie były świąteczne dekoracje, a liczba ludzi w galerii jest zdecydowanie zbyt duża. Usiadłyśmy z Maddie w kawiarni, żeby chwilę odpocząć i uzupełnić energię kawą, wzięłam moją ukochaną piernikową latte i kawałek ciasta.
- Masz pomysł na prezent dla Lou? - spytałam.
- Na urodziny? - zareagowała.
- I na urodziny i na święta, nie mam kompletnie pomysłu. - westchnęłam.
- Kupmy mu jedną z tych jednoczęściowych piżam, będzie zabawnie, złożymy się we dwie i damy jako prezent i na urodziny i na święta. - rzuciła Mads.
- I mamy Louisa z głowy! - uśmiechnęłam się.
- Co kupujesz Niallowi? -zagadnęła.
- Zamówiłam mu koszulkę jakieś drużyny koszykarskiej, Harry to od niego wydusił. - odparłam.
- Pomożesz mi z prezentem dla Zayna? - zagryzła wargę.
- Uuuu czyli jednak coś poważniejszego? - uśmiechnęłam się.
- Raczej tak, poza tym Zayn pokłócił się z Liamem, bo podobno w kółko coś kombinuje i kręci, Malik miał dość i się od niego odizolował. - poinformowała mnie.
- No to się nieźle porobiło. - stwierdziłam.
- Mogę przyprowadzić Zayna na sylwestra? - zapytała moja przyjaciółka.
- Myślę, że Niall nie będzie miał nic przeciwko. - odpowiedziałam.
Po dopiciu kawy ruszyłyśmy w dalsze zakupy, Louisowi kupiłyśmy wcześniej wspomnianą piżamę ze wzorem supermana i do tego słodycze, Zayn za to dostanie najnowszą płytę zespołu, który lubi. Z pełnymi rękami toreb ruszyłyśmy do domu, pogoda w tym roku nas rozpieszczała, na niebie były delikatne chmury, a temperatura była w okolicy dziewiętnastu stopni. Koło mojego domu pożegnałyśmy się i umówiłyśmy następnego dnia koło szesnastej, aby odwiedzić Lou. Po całym domu rozchodził się zapach ciastek, choinka już stała ubrana w roku salonu, a mama biegała w fartuszku martwiąc się czy o czymś jeszcze nie zapomniała. W tym roku w końcu spędzimy święta jak za dawnych czasów, ja, mama, moi dziadkowie, Niall i pani Maura, jak na zawołanie po domu rozszedł się dźwięk dzwonka do drzwi, otworzyłam i przywitałam się z Horanami, oczywiście moja mama i pani Maura będą razem gotować, zostawiliśmy je w kuchni i poszliśmy do mojego pokoju, gdzie blondyn właściwie się ze mną przywitał. Cały wieczór spędziliśmy słuchając muzyki i po prostu rozmawiając, tyle nam wystarczy do szczęścia.
***
Następnego dnia ja, Niall i Maddie szliśmy razem do Louisa, mieliśmy świętować urodziny chłopaka i przy okazji złożyć sobie świąteczne życzenia. Gdy dotarliśmy na miejscu był już Harry, a Lou miał porządną malinkę na szyi, pokręciłam głową i tylko się uśmiechnęłam do chłopaka. Usiedliśmy w salonie, gdzie na stoliku były już napoje i przekąski, dałyśmy od razu chłopakowi prezent i złożyłyśmy życzenia, miałyśmy szczęście bo prezent przypadł mu do gustu i od razu go założył. Resztę wieczoru przesiedzieliśmy w przyjemnej atmosferze, wymieniliśmy się prezentami, od Maddie dostałam kosmetyki, a od Harrego i Louisa ciepłe kapcie i koc do kompletu, co było trafione bo jest mi wiecznie zimno. Późnym wieczorem wróciliśmy do domu, gdzie byli już moi dziadkowie, dosłownie rzuciłam się na nich w geście przywitania bo nie widziałam ich co najmniej pół roku.
- Ines jak dobrze Cię widzieć! - powiedziała uradowana babcia.
- Jak nam wyrosłaś. - dziadek uszczypnął mnie w policzek.
CZYTASZ
Return to life || Niall Horan
Fanfiction*** -Kiedy wracasz? - to pytanie padało bez przerwy od ponad roku. -Nes... Dalej nie wiem, stan babci jest bez zmian. Mama nie chce jeszcze wracać. - odparł. -Tęsknie Ni, nie widzieliśmy się od półtora roku. - powiedziałam, a w moich oczach zbierały...