Rozdział dedykuję Zosiek1234, która dała mi motywację do napisania go ❤️❤️❤️
----------------------------------------------
***Wsiadłam do auta i po prostu odjechałam. Skierowałam się w stronę Mystic Falls ponieważ było to miasto znajdujące się w stanie Virginia. Chciałam po prostu być jak najdalej od Elko, gdzie wydarzyło się tyle okropnych rzeczy. Po kilkunastu godzinach drogi byłam na miejscu.
Byłam bardzo głodna więc weszłam do pobliskiego lokalu.
*5 dni wcześniej*
Po wizycie u Winchester' ów musiałam trochę odpocząć więc wróciłam do domu. Po chwili usłyszałam sygnał dzwoniącego telefonu.
-Halo- odebrałam.
-Dzień dobry. Rozmawiam z panią Claire Wildian?
-Zgadza się.
-Jestem Gerard Jones. Zajmuję się pańską matką. Czy może pani przyjechać do szpitala?
-Zaraz będę- odpowiedziałam po czym pojechałam do szpitala.
Po jakimś czasie byłam na miejscu.
Zapytałam się poznanej wcześniej pielęgniarce, gdzie znajdę doktora. Skierowałam się w wyznaczone przez nią miejsce.
-Dzień dobry- podszedł do mnie starszy mężczyzna.
-Witam- przywitałam się.
-Mam dla pani smutną wiadomość. Pani matka nie żyje. Przyczyną jej śmierci był nowotwór żołądka. Cudem jest, że tak długo z nim dożyła- miałam nadzieję, że się przesłyszałam, jednak tak nie było.
-Jak to?- powiedziałam bezradnie.
-Bardzo nie lubię przekazywać takich wiadomości. Pani matka dużo wcześniej wiedziała o swojej chorobie. Z nie do końca wiadomego mi powodu, nie chciała przekazać tej informacji wam. Jej ciało już zostało pochowane.
-Ale jak to tak bez naszej zgody?
-Tak ona chciała.
-Kiedy zmarła?- przerwałam.
-Ponad godzinę temu.
-I wszystko tak szybko dało się załatwić?
-Zgadza się- powiedział lekarz.
-Okej. Dziękuję za informacje. Dowidzenia- powiedziałam po czym wróciłam do domu i odrazu rzuciłam się na łóżko. Wszystko było tak przytłaczające. Nie wiedziałam zupełnie co mam robić. Nie mogłam przecież powiedzieć Annie o tym co mi powiedziała mama. O tym czego dowiedziałam się od Sama i Dean'a. Byłam zupełnie bezradna. Chciałam z kimś porozmawiać. Od razu do głowy przyszedł mi Sam. Jednak nie chciałam mu cały czas zajmować czasu.
Czułam się podle. Bardzo nie słusznie oceniłam mamę. Tak naprawdę nie zdążyłam jej przeprosić i nigdy już tego nie zrobię. Po za tym ojciec nie żyje. Nagle wszystko zaczęło mi się przypominać. To jak moja przyjaciółka zmarła przeze mnie. Po prostu wszystko!!! Dwa lata temu myślałam, że strata Niny jest najgorszą rzeczą, która spotkała mnie w życiu. Jednak teraz było gorzej.
Wszystko jest nie tak!!!
Pobiegłam do kuchni i chwyciłam nóż.
Przecięłam nim sobie wzdłuż ręki, zaciskając zęby. Dopiero gdy ujrzałam spływającą krew zdałam sobie sprawę, że to by było za łatwe. Nie chciałam zostawić Anny. Po za tym bałam się śmierci. Po tym co Winchesterowie mi powiedzieli, sama nie wiedziałam co będzie po śmierci. Szybko zacisnęłam pierwszą lepszą szmatę na ręce, mając nadzieję, że nie umrę. No właśnie jedyne co mi pozostało to nadzieja. Materiał bardzo szybko był przesączony krwią, więc bałam się, że to koniec. Palcami drugiej ręki bardzo mocno docisnęłam do krwawiącego miejsca.
Po niedługim czasie wszystko było okej.
Zmęczona wzięłam kąpiel, opatrzyłam ranę i poszłam spać.
Obudziłam się po dwunastej. Spojrzałam na telefon i był poniedziałek. Ostatnie co chciałam to iść do szkoły, więc wtuliłam się w pościel. Po kilku godzinach usłyszałam dzwonek do drzwi. Nie miałam siły wstać jednak poszłam otworzyć. Ujrzałam Sama.
-Co się stało?- zapytał brunet, spoglądając na zabandażowaną rękę.
-Mama nie żyje. Sam muszę odpocząć. Proszę daj mi spokój- chamsko spławiłam przyjaciela.
Poczułam nasilający się ból ręki więc odrazu wzięłam tabletkę. Upadłam na podłogę.
Ocknęłam się. Zupełnie nie wiedziałam ile czasu minęło od mojego upadku. Spojrzałam na telefon i okazało się, że to była już środa.. Jak to możliwe? Przecież dla mnie to był tylko jeden przebłysk.. To wszystko wyglądało okropnie. Od razu pierwsze co zrobiłam to wzięłam prysznic.. Cały czas starałam to sobie logicznie wytłumaczyć. Wszystko to wyglądało jakby coś nie pozwalało mi umrzeć.
Miałam mnóstwo nie odebranych połączeń i esemesów od Sama i Anny.
Wiedziałam, że należą się im wyjaśnienia więc na samym początku udałam się do przyjaciela. Wytłumaczyłam mu co się stało przez ten czas.. Co próbowałam zrobić... Dowiedział się wszystkiego. Starał się mnie pocieszyć jednak to nic nie zmieniło. Wspólnie zastanawialiśmy się o co chodzi z tym moim omdleniem. Pod wieczór pojechałam do siostry.
Nie miałam zamiaru mówić jej co naprawdę stało się z mamą. Więc dla jej dobra powiedziałam Annie, że mama wyjechała, ponieważ miała straszne wyrzuty sumienia. Ona w to uwierzyła. Cieżko było mi oszukiwać siostrę, jednak wiedziałam, że to dla jej dobra. Stosunek siostra do mamy się nie zmienił. Po wizycie u Anny pojechałam do sklepu po podstawowe zakupy. Po dwudziestej drugiej byłam w domu.
Po wejściu do budynku strasznie zakręciło mi się w głowie./ Cały pokój w krwi..
Mama leżąca na podłodze...
Postać w czarnym kapturze...
Łzy ... Strach... Ból.. Brak nadziei..
Śmierć../Wszystko to zobaczyłam, poczułam w trakcie dosłownie kilku sekund...
To było okropne.. Bałam się tego domu, tego miasta. Chciałam po prostu szybko się wynieść stąd. Wypisałam się przez internet ze szkoły.. Coś kazało mi się wynieść stąd. Odrazu zaczęłam przeglądać oferty mieszkań i miasta gdzie bym mogła zamieszkać. Jako moje przyszłe miasto wybrałam Mystic Falls, ze względu na to, że było bardzo daleko od mojego miejsca zamieszkania. Po za tym znalazłam tam ofertę na w miarę tani dom. Nie miałam watpliwości, że pojutrze wyjadę. Więc zaczęłam pakować wszystkie rzeczy. Byłam bardzo zmęczona, więc położyłam się spać.
Rano kontynuowałam pakowanie. Zajęło mi to bardzo dużo czasu. Gdy już to skończyłam poszłam pożegnać się z Samem. Zapukałam do drzwi.
-Cześć Sam. Przyszłam się pożegnać. Nie mogę być tutaj więcej.
-Jak to?-zapytał zdezorientowany.
-Podjęłam taką decyzję. Nie mogę, więcej oszukiwać Anny. Nie mogę być w mieście, które przypomina mi same złe momenty.
-Zostanę zupełnie sam. Dean wyjechał, ty też.. Zresztą to twoja decyzja.
-Dziękuję, że rozumiesz- powiedziałam, po czym przytuliłam mocno Sammego.
-Kiedy się zobaczymy?- zapytał brunet.
-Nie chcę tutaj wracać- szepnęłam.
-Odwiedzę Ciebie- uśmiechnął się.
-Dzwoń codziennie- powiedziałam po czym odeszłam.
Stwierdziłam, że muszę się rownież pożegnać z Anną, więc po chwili byłam przy domu Christin. Drzwi otworzyła mi jej mama.
-Dzień dobry- powiedziałam.
-Cześć Claire- wpuściła mnie.
-Chciała bym się pożegnać z siostrą ponieważ jutro wyjeżdżam. Jednak nim to zrobię muszę pani bardzo podziękować- powiedziałam dając jej pieniądze do ręki.
-Naprawdę nie trzeba.
-Trzeba, trzeba. Utrzymanie jej kosztuje. Rodzice zostawili po sobie mnóstwo pieniędz..
-Zostawili?- przerwała mi.
-Mama wyjechała- skłamałam.
-Jednak tyle pieniędzy to za dużo.. Za tyle utrzymam całą naszą rodzinę przez rok.
-Bez przesady. Mi wystarczy. Wykupi pani jakieś fajne wakacje najwyżej- rzekłam.
-Dziękuję bardzo- uśmiechnęła się.
-To ja dziękuję. Pieniądze to nic. Ważniejsza jest dla mnie siostra. A gdzie ona jest?- zapytałam.
-W pokoju.
-Dobrze.
Skierowałam się w stronę pokoju Anny.
Wytłumaczyłam jej, że muszę wyjechać. Zrozumiała to. Wiedziała, że ma do mnie mały żal, ale nie mogłam tutaj dłużej zostać.
Wstałam wcześnie rano. Wykonałam lekki makijaż i spojrzałam w lustro. Zauważyłam, że strasznie schudłam. Ubrałam się w obcisłe, czarne leginsy i koszule w czerwoną kratę. Na nogi założyłam czarne vansy. Pożegnałam się z Samem i odjechałam.
*teraz*
.... Byłam bardzo głodna więc weszłam do pobliskiej knajpy. Usiadłam do stolika.
-Witam- powiedział do mnie ciemny blondyn, z niezwykle czarującym akcentem.
-Cześć- odwróciłam się w jego stronę.
-Niklaus- przedstawił się.
-Jestem Claire- podałam mu rękę.
-Dopiero tu przyjechałaś?- zapytał.
-Tak. Wyprowadziłam się z Elko. A ty długo tu mieszkasz?- zadałam pytanie.
-Dłużej niż możesz sobie wyobrazić. Urodziłem się tutaj, ale teraz jestem tutaj przyjazdem. Pijesz coś?- zaproponował.
-Nie. W zasadzie zaraz będę zamawiać jedzenie- rozejrzałam się trochę po pomieszczeniu, zauważyłam trzy dziewczyny, które bacznie nas obserwują.
-Do zobaczenia- powiedział i odszedł. Ja zjadłam kolację i pojechałam do przyszłego domu. Rozpakowałam wszystko i położyłam się do łóżka.
Sądzę, że wiele osób uznało by moją decyzję o wyprowadzce za samolubną i nie przemyślana.... Mieli by racje ponieważ zrobiłam to dla siebie. Ja jednak czuję się jakby coś miało duży wpływ na wszystkie moje decyzje....----------------------------------------------
Dziękuję za przeczytanie !!!😘😘😘😍😍
Jak się podobało to zostaw po sobie znak w postaci gwiazdki ⭐️⭐️⭐️ lub komentarza.
Zachęcam do dalszego czytania 🎀🎀🎀Zdjęcie mojego autorstwa
CZYTASZ
Zmiana (pamiętniki wampirów & supernatural fanfiction)
Fanfiction#6 wampiry Claire Wildian to dziewiętnastolatka, której życie nie oszczędza.. Myśli, że śmierć ojca to ostatnia przykrość jaka ją spotkała. Jednak jest coraz gorzej. Dowiaduję się czym zajmował się jej tata. Poznaje również tajemnice, które zmienia...