10. „Porwanie"

749 34 2
                                    

Otworzyłam oczy i ujrzałam grupkę ludzi. Wszystko było rozmazane. Pomrugałam trochę i zobaczyłam Damona, Stephana, Elenę i Caroline. Wszyscy byliśmy przywiązani do krzeseł.
-Dobrze Claire?- zapytał mnie Damon, siedzący na przeciwko mnie.
Ja z dziewczynami siedziałyśmy przy jednej ścianie. Bracia Salvatorowie siedzieli około dwa metry przed nami.
-Dobrze?- powtórzyłam pytanie.
-Wszyscy obudziliśmy się jakieś trzy godziny temu. Elena trochę później- powiedział Stephan.
-Co się właściwie stało?- zapytałam zaskoczona.
-Ktoś zaatakował i znaleźliśmy się tutaj- rzekł Damon.
-Aha.. Jesteście wampirami. Nie mogliście się obronić?- zapytałam.
-Zaatakowało nas z 20 wampirów. Nie było takiej opcji- dodała Caroline.
Poczułam jak mi łzy spływają po oczach. Nie wiedziałam po co ktoś miałby nas tu więzić. Przecież nie chciał naszej śmierci bo już byśmy dawno nie żyli.
-Wyjdziemy z tego?- zapytała Elena.
-Napewno- dodał Stephan.
-Chwila- pomyślałam- Gdzie jest Bonnie? Byliśmy wszyscy razem.
-Prawdopodobnie.. Została zamknięta gdzieś indziej. Ze względu na swoje moce. Przecież mogła by nas uwolnić.
-Aha- powiedziałam. Zaczęłam szarpać za liny jednak to nie miało żadnego sensu. Byłam bardzo umiejętnie przywiązana. Każde ruszenie się powodowało ogromny ból.
-Przestań. Nic nie zrobisz. Jedynie krzywdę sobie- krzyknął Damon.
Przyjrzałam mu się. Miał całe poobcierane ręce przy związaniach. Prawdopodobnie sznur był w werbenie.
Koszulkę miał całą we krwi.
Kolejne łzy spływały mi po twarzy.
-Coś się wydarzyło przez te trzy godziny kiedy spałam?- zapytałam.

            3 godziny wcześniej
               Oczami Damona
-Pobudka- krzyknąłem.
Stephan i Caroline odrazu się przebudzili.
-Jak się stąd wydostaniemy?- zapytał Stephan.
-Nie mam pojęcia- wyszeptała Caroline.

Po chwili do celi wszedł jakieś mężczyzna.
-O widzę, że już się obudziliście. Gdy będziemy wszyscy w komplecie to zaczniemy zabawę- powiedział spoglądając na Claire i Elenę. Po chwili wyszedł.
Przez kolejną godzinę siedzieliśmy w ciszy.
W końcu ocknęła się Elena. Opowiedzieliśmy jej co się stało. Martwiło nas, że Claire jeszcze się nie obudziła. Uderzyli ją czymś w głowę, więc spływała jej krew, którą mnie strasznie kusiła. Od ponad doby byłem na głodzie. 
-Ona żyje?- zapytała Elena.
-Żyje- powiedziałem wsłuchując się w puls. Zacząłem za całej siły się szarpać. To nic nie dawało, byłem przywiązany do krzesła, a sznur był cały w werbenie.

Przez kolejne kilkadziesiąt minut zastanawialiśmy się dlaczego ktoś nas porwał i próbowaliśmy obmyśleć plan ucieczki. Sytuacja była beznadziejna. Ponieważ jak ja miałem problem, to Stephan pomagał mi i na odwrót. Dzisiaj siedzieliśmy wszyscy przywiązani do krzeseł.

Jak Claire się w końcu obudziła byłem szczęśliwy. Mimo rany na głowie, była piękna. Miała długie czarne włosy i piękne brązowe oczy. Dodawały jej urody piegi znajdujące się na twarzy. Karnacje miała jasną. Nie porównywałem jej urody do Eleny czy Katherine, ponieważ była dużo piękniejsza.

                Oczami Claire
Opowiedzieli mi, że przyszedł ten gościu i powiedział, że jak wszyscy się obudzimy to zaczniemy zabawę. Wiedziałam, że to jakiś psychopata wampir.
-Musimy coś wymyślić- powiedziałam cicho.
-Musimy. Ale jak narazie sytuacja jest beznadziejna- dodała blondynka.
-No- wyjąkałam.
Damon zaczął z całej siły się szarpać, ale to nic nie dawało.
Rozejrzałam się po celi, w której się nie znajdowaliśmy. Tak naprawdę nie było tu niczego co mogło by nam pomóc. Byłam przekonana, że kraty również są w werbenie.

-Wszyscy jesteśmy gotowi- powiedział mężczyzna, który wszedł do celi.
Ja myślałam, że śnię... Znałam go.
-Co ty tutaj robisz?- zapytałam patrząc się na mężczyznę.
-O cześć- machnął ręką. Znajomi przyglądali się całej sytuacji.
-Do jasnej cholery. Co się tutaj dzieje?!!- krzyknęłam.
-Zamknij się! Podszedł i uderzył mnie w twarz.
-Jak stąd wyjdziemy to obiecuję, że zabiję Ciebie pierwszego- warknął Damon, pokazując kły.
-Obawiam się, że nie wyjdziecie- podbiegł do Damona i wbił w niego kołek- Następnym razem będzie w serce- wziął kołek i wyszedł.
-Damon! Wszystko dobrze?- zapytałam przestraszona.
-Dobrze?- zaśmiał się. Ponieważ wcześniej odpowiedziałam mu to samo.
Krew ściekała mu po koszuli.
-Skąd go znasz?- zapytała Caroline.
-To jest Frank Will. Po śmierci rodziców byłam u niego. Był psychologiem szkolnym- wytłumaczyłam.
-Wampir?- zapytał Stephan patrząc na Damona.
-Nie wydaje mi się- odpowiedział.
-Nie rozumiem tej sytuacji- dodała Elena.
-Ja też- westchnęłam. Czułam, że wcześniej umrzemy niż uciekniemy stąd.
-Nie myśl tak- powiedział Damon.
-Skąd?
-Kolejna zaleta bycia wampirem. Czytamy w myślach.
-To świetnie- roześmiałam się co było bardzo dziwne ponieważ nie było nam do śmiechu.

-Witam ponownie- wszedł znów Frank.
-Wytłumacz mi to- zaczęłam.
-Mam nadzieję, że już się uspokoiliście- zignorował to co powiedziałam.
-Na początek Claire. Chodź Lucas- zawołał kogoś.
Podszedł do mnie jakiś mężczyzna.
Rozwiązał mnie. Nawet na kawałek udało mi się uciec jednak on złapał mnie i wyprowadził do innego pomieszczenia.
-Ty umrzesz jako drugi- krzyknął Damon.

-Czemu nas tu zamknąłeś Frank?- zapytałam go.
-Myślisz, że to ja?- zapytał zdziwiony.
-Jestem pewna.
-To się mylisz.
-Nieważne. Wiesz dlaczego tu jesteśmy?- zapytałam mając nadzieję, że w końcu się dowiem.
-Nie jesteś nam potrzebna. Chodziło mi tylko o twoich znajomych. Jesteś tu przez przypadek.
-Co od nich chcesz?
-Nie ja. Tylko mój szef.
-Co ON od nich chce?
-Chce ich zabić.
-Dlaczego nie zrobił tego odrazu.
-Zanim to zrobi, chce informacji. Jest łowcą. Przemieni tą dziewczynę w wampira w celach naukowych. Potem wszystkich pozabija. Tylko ty wyjdziesz z tego żywa- wytłumaczył.
-Jest potworem!- krzyknęłam.
-Mówisz o mnie?- zapytał znajomy mężczyzna.
-No nie! John Winchester?- zapytałam mając nadzieję, że to pomyłka.
-Zgadza się- powiedział.
No to super! Były przyjaciel taty i ojciec Sama właśnie chce zabić moich przyjaciół.
-Ojciec by ciebie znienawidził- warknęłam.
-To właśnie tacy jak oni, go zabili. Pomszczę go.
-Jesteś psycholem. W czym zawiniła Elena i Bonnie?- zapytałam.
-Elena jest ich przyjaciółką. Po za tym w każdym polowaniu są ofiary. A wiedźma już jest w domu. Niczego nie pamięta- po każdym jego słowie czułam jak moja nienawiść rośnie.
-Nienawidzę ciebie- wrzasnęłam.
-Nie ty jedyna- dodał.
-Po co tu jestem?- zapytałam.
-Nie powiesz im tego co się dowiedziałaś. Jeśli nie posłuchasz mnie to ty, Bonnie i twoja siostra również zginiecie- trafił w czuły punkt. Teraz byłam skłonna zrobić wszystko.
-No właśnie. Jesteś hipokrytą. Pracujesz z wampirami, a moich przyjaciół chcesz zabić.
-Takie życie.
-Co one z tego mają?- zapytałam.
-Nie byli od początku wampirami. Byli chorzy. Umierali. W długu wdzięczności służą mi. Ale nie martw się. Je też niebawem zabiję.
-Dlaczego to mówisz? Przecież one to słyszą.
-Widzisz to?- wskazał na jakieś zapalone zioła- dzięki temu one nic nie słyszą.
-Dlaczego nie wypuścisz mnie od razu?
-Przez cały dzień będziesz im robiła za przysmak. Nie gwarantuję, że przeżyjesz.
________________________

Kolejny rozdział gotowy !
Bardzo przyjemnie mi się go pisało.
Podoba wam się? Jeśli tak to pamiętajcie by zostawić po sobie ślad w postaci gwiazdki lub komentarza.
Następny rozdział: 26 sierpień

Zmiana (pamiętniki wampirów & supernatural fanfiction)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz