Obudziłam się znów dość wcześnie i odrazu poszłam pobiegać. Puściłam playlistę i tak godzina mi zleciała. W sumie nie wiedziałam co mogę robić, więc posprzątałam w domu.
Następnie włączyłam komputer. Znalazłam kilka ciekawych ofert pracy. Takiej niedosłownej pracy, ponieważ były to prośby o wykonanie jakiejś strony internetowej, obróbkę zdjęcia czy czegoś innego. Znałam się na tym, więc zajęło mi to zaledwie pare chwil. Ludzie byli wdzięczni, a ja dostałam sporo pieniędzy.. Sytuacja idealna. Tak mi zleciał cały dzień. Pod wieczór spojrzałam do dziennika, który zostawił po sobie ojciec. Przeczytałam wiekszą cześć niego. Wczesnym wieczorem bardzo zmęczona poszłam spać.
Następnego dnia obudziłam się po godzinie szóstej. Jak codziennie poszłam biegać. Zobaczyłam Elenę z daleka.
-Hej- przywitałam się.
-Cześć. Dzisiaj wieczorem u mnie organizujemy małą imprezę. Może wpadniesz?- zaproponowała Elena.
-Dobrze- rzekłam. Brunetka podała mi adres i godzinę, na którą mam się zjawić. Okazało się, że jej dom znajduję się zaledwie 10 minut drogi na pieszo od mojego.
Po bieganiu wróciłam do domu. Do tej pory zmieniałam opatrunki na ręce, jednak była ona już trochę zagojona, więc stwierdziłam, że przyśpieszę to zdjęciem bandaża. Włączyłam telewizję i obejrzałam sobie najnowszy odcinek Doktora Hausa. Następnie upiekłam babeczki.
Przed wyjściem wzięłam kąpiel, wyprostowałam włosy i wykonałam lekki makijaż. Ubrałam czarną bluzkę z długim rękawem i obcisłe jeansowe spodnie.
Kilka minut przed godziną dwudziestą zabrałam babeczki i wyszłam z domu.
Bardzo krótką chwile zajęło mi dojście do wyznaczonego miejsca. Gdy już to zrobiłam, zadzwoniłam domofonem.
-Cześć- powiedziała Elena, po otwarciu drzwi.
-Hej. Przyniosłam babeczki- wręczyłam jej blaszkę pyszności.
-Wejdź do środka- zaprosiła mnie dziewczyna.
-Hej- weszłam do salonu.
-Cześć jestem Caroline- od razu podeszła do mnie blondynka.
-Miło mi. Claire- przedstawiłam się i podałam rękę dziewczynie.
-Jestem Bonnie- powiedziała brunetka, z ciemną karnacją.
-Jak narazie jesteśmy tylko my. Powinien dojść jeszcze Stephan- poinformowała Elena.
-Dlaczego tu się wprowadziłaś- zapytała mnie Caroline.
-Miałam dość byłego miasta- powiedziałam, lekko się denerwując.
-To może obejrzymy jakiś film- powiedziała Elena, przerywając niezręczną ciszę.
-To co oglądamy?- zapytała Caroline.
-Obejrzymy Tytanica- poinformowała nas gospodyni domu.
Film oglądałyśmy w ciszy.
-To za tydzień druga część- wykrzyknęła Caroline, po skończeniu filmu.
-Jestem za- rzekła Bonnie.
-W sumie trochę słabo się znamy, powiedz coś o sobie- Elena skierowała do mnie te słowa.
-No to tak .. W sumie nie ma za dużo co mówić. Zanim tu przyjechałam, mieszkałam w Elko. Rodzice nie żyją, a siostra została w starym mieście.
-Co lubisz robić?- zapytała mnie Elena?
-Uwielbiam czytać, słuchać muzykę, ostatnio polubiłam biegać- odpowiedziałam.
-A co planujesz robić w przyszłości?- dodała brunetka.
-Bardzo chciała bym być lekarzem. Jednak wiem, że do tego potrzebuję bardzo dobrego wykształcenia.
Liceum skończyłam. W moim Stanie system edukacji nieco różni się o waszego. Wszystkie oceny mam już wystawione i przyślą mi świadectwo w dniu końca roku. Teraz czeka mnie collage- wytłumaczyłam.
-My też idziemy- rzekła Caroline.
-Ja jeszcze nie wiem, czy w tym roku go zacznę- rzekłam.
-Ponoć college to najlepszy czas- zaśmiała się Elena.
Po chwili usłyszałam dzwonek do drzwi. Słyszałam, że Elena się z kimś kłóci. Po chwili do salonu wszedł Damon.
-Wszystkiego najlepszego!- wykrzyknął.
-Skąd wiedziałeś- zapytałam zaskoczona.
-Jak gadaliśmy na tym karaoke, miałaś bransoletkę z datą twoich urodzin. Zresztą teraz też ją masz. Niespodzianka.
-Dziękuję- powiedziałam i przytuliłam go.
-To sto lat- krzyknęły dziewczyny.
W bukiecie kwiatów było śliczne, małe pudełeczko z pięknym łańcuszkiem.
-Ale cudowny- powiedziałam.
-Kto? Ja?- zaśmiał się Damon.
-Hahaha. Nie. Łańcuszek.
Bonnie mi go założyła, potem przyniosła moje babeczki i zapaliła świeczkę. Wszyscy zaczęli śpiewać mi " sto lat".
*oczami Damona*
Po chwili Claire usiadła na tapczanie, podparła rękami głowę i zaczęła płakać.
- Co się stało?- zapytała Caroline?
-Dwa lata temu, tego samego dnia zmarła moja przyjaciółka- wyjaśniła dziewczyna.
-To było tak dawno. Powinnaś się z tym pogodzić- wyszeptała Elena.
-Ale to tak nie jest. To była moja wina.. Dużo wypiłam, a z nią zerwał chłopak.
Skoczyła z balkonu. Nie mogłam jej pomóc, bo byłam taka nawalona, że nie widziałam świata. Na drugi dzień jak wytrzeźwiałam dopiero zobaczyłam, że Sara nie żyje- opowiedziała.
Widząc ją w takim stanie, musiałem zadziałać. Zdjąłem z niej wisiorek, który poparzył mi rękę, jednak po chwili rana się zagoiła. Claire spojrzała zdziwiona.
-Sara nie zginęła przez Ciebie. Pamiętaj tylko dobre chwile związane z nią. Zapomnij o tym, że ten wisiorek mnie poparzył- powiedziałem, patrząc jej w oczy.
*Oczami Claire*
Bardzo podziękowałam wszystkim za zaśpiewanie mi "sto lat".
Potem długo rozmawialiśmy. Bardzo późnym wieczorem wróciłam do domu.
Ogarnęłam się i poszłam spać.*Oczami Eleny*
-Dlaczego dałeś jej wisiorek z werbeną?- zapytała Caroline Damona, po wyjściu Claire.
-A dlaczego nie?- powiedział Damon.
To zachowanie było bardzo nietypowe dla Damona. Ostatnio był tak czuły kiedy sądził, że ma u mnie szanse.
-Dobranoc. Idę zapolować- powiedział Damon, po czym wyszedł z domu._________________________
W końcu udało mi się napisać ten rozdział. Co prawda nie jestem z niego do końca zadowolona, jednak uważam, że nie jest najgorszy. W kolejnym rozdziale akcja nieco się rozwinie.Prawie 230 wyświetleń, kilkanaście gwiazdek i miłe komentarze to najpięknieszy prezent na urodziny 🎂🎂🎂Dziękuję wam bardzo i życzę miłego weekendu ❤️❤️❤️❤️❤️🎀🎀🎀🎀
CZYTASZ
Zmiana (pamiętniki wampirów & supernatural fanfiction)
Fanfiction#6 wampiry Claire Wildian to dziewiętnastolatka, której życie nie oszczędza.. Myśli, że śmierć ojca to ostatnia przykrość jaka ją spotkała. Jednak jest coraz gorzej. Dowiaduję się czym zajmował się jej tata. Poznaje również tajemnice, które zmienia...