15. „Biała róża"

586 28 5
                                    


      Drogi pamiętniku
Ostatnie dni minęły okropnie. Jeremi miał próbę samobójczą. Na szczęście nieudaną. Rozmawiałam z nim, ale nie jestem w stanie mu pomóc.
Elena straciła kolejną ważną osobę. Zamknęła się w sobie. Cały ten czas przesiedziała sama w domu. Nie daje sobie pomóc. Stephan, Bonnie i Caroline są załamani, że tracą ją.
We wszystkich rośnie chęć zemsty i zabicia pierwszych. Damon jest na mnie zły ponieważ jestem nie zdecydowana co do uczuć względem niego. Strasznie się pokłóciliśmy.
Od dwóch dni siedzę w łóżku i użalam się nad sobą. Wszystkie wspomnienia wróciły. Z Samem byliśmy najlepszymi przyjaciółmi, a teraz ... Tak dawno nie rozmawialiśmy ze sobą.
Dzisiaj jest pogrzeb Jenny. Nie będzie to wielkie wydarzenie. Tylko my weźmiemy w nim udział . Okropnie nie chcę się widzieć z nimi.

Poleżałam trochę w łóżku. Godzinę przed pogrzebem w końcu wstałam i poszłam do łazienki się ogarnąć. Wzięłam prysznic, wykonałam mocniejszy makijaż. Ubrałam na siebie czarną sukienkę bez ramiączek, sięgającą przed kolana,którą miałam również na pogrzebie ojca. Na nogi założyłam w tym samym kolorze baleriny. Włosy spięłam w luźnego koka z tyłu głowy.

Podjechałam po białą różyczkę. Nie wiem czemu akurat w takim kolorze, ale przy grobie mojego ojca zawsze kładłam taką roślinę. Pewnie dlatego, że kojarzyła mi się ze spokojem, a chciałam, by zmarły go zastał.

-Cześć- przywitałam się ze wszystkimi bez entuzjazmu. Byliśmy w środku lasu, gdzie został postawiony grób Jenny. Taki pogrzeb jest całkiem fajną opcją. W przeciwieństwie do pogrzebu mojego taty. Tam byli w większości ludzie, którzy wcale go nie znali.
Wszyscy byliśmy uroczyście ubrani. Dziewczyny miały czarne sukienki a Damon i Stephan garnitury. Szatyn wyglądał zabójczo. Sceneria była piękna.

Stanęliśmy naprzeciwko jej grobu. Ceremonię zaczęła Caroline. Po tem każdy mówił o jakimś miłym wydarzeniu związanym z nią. Opowiedziałam o ostatnim wydarzeniu. Jak pilnowaliśmy Jeremiego a ona wróciła z pracy. Co prawda znałam ją od niedawna, ale wiedziałam, że jest dobrą kobietą. Jak bezdusznym trzeba być by ją skrzywdzić...
Odłożyłam różyczkę przed jej grobem. Pożyczyliśmy jej by zaznała spokoju.
Po zakończeniu "uroczystości" złożyłam kolejny raz kondolencje Elenie, pożegnałam się ze wszystkimi i poszłam w stronę Damona.

-Możemy porozmawiać?- zapytałam go.
-Chodźmy na spacer- zaproponował chłopak.

                   3 dni wcześniej
Obudziłam się w moim łóżku. Straciłam zupełnie rachubę czasu. Ojciec zmarł około dwa tygodnie temu co oznacza, że w Mystic Falls jestem przez mniej więcej miesiąc. Wydarzyło się o wiele za dużo przez ten krótki czas.
Rozmyślanie przerwał mi dzwoniący telefon.
-Przywieziesz mi notatki i dziennik twojego ojca? Potrzebujemy go- powiedział Damon.
-Okej. Zaraz będę- powiedziałam i szybko się ogarnęłam.

-Proszę- wręczyłam szatynowi karton z dokumentami taty.
-Dziękuję- odpowiedział.
-W zasadzie po co wam to?- zapytałam z ciekawości.
-Wejdź- zaprosił mnie Damon do środka- Chcemy zabić pierwszych.
-No tak. Tata coś o nich pisał- wyjaśniłam. W salonie siedział Stephan. Przywitałam się z nim. Reszta ekipy była w szkole.
Przeszukaliśmy dokładnie wszystko jednak z notatek ojca wynikało, że nie znalazł jeszcze broni na nich.
-Czyli nie mamy niczego- powiedziałam po dwóch godzinach uciążliwej pracy.
-Napijemy się?- zaproponował Damon.
Ja odmówiłam, a chłopacy zaczęli pić Whisky.

Po jakimś czasie dołączyła do nas Elena z dziewczynami.
-Chwile. W zasadzie dlaczego chcecie zabić pierwszych?- zapytałam.
-Wszyscy się zjawili w mieście. Są okrutni. Wykończą nas wszystkich.
Z Klausem nawet rozmawiałaś od razu po przyjeździe do Mystic Falls- wytłumaczyła Caroline.
-Nie skojarzyłam- powiedziałam nieco zszokowana.

Elena odebrała dzwoniący telefon. Jedyne co pamiętam to jak krzyczała: "Jenna! Halo! Halo!"

Po podejrzanym telefonu udaliśmy się wszyscy domu dziewczyny.
Na podłodze leżała ciotka Eleny z nożem w piersi i cała zakrwawiona. Damon od razu rozgryzł swój nadgarstek i dał jej trochę swojej krwi, jednak było już za późno. Kobieta nie żyła.

Teraz
Spacerowaliśmy przez las. Otaczały nas drzewa, rośliny oraz niewielkie rzeczki.
-Przepraszam- powiedziałam w końcu.
-W zasadzie chciałem powiedzieć dosłownie to samo- stanęliśmy na chwilę.
-Dlaczego wszystko jest takie trudne?- zadałam retoryczne pytanie.
-To my sobie wszystko utrudniamy- wyszeptał Damon.
-Coś w tym jes..
-Uwaga!- przerwał Damon i mnie chwycił za ramię. Ujrzałam dwie bardzo szybko zbliżające się postacie. Szatyn dostał drewnianym nabojem w głowę. Pisnął. Ja zobaczyłam przed sobą strzykawkę.

Ocknęłam się. Znajdowałam się w jakiejś celi. Obok mnie za kratami siedział Damon.
Pierwsze pytanie jakie mi przyszło na myśl to: "Co się stało?", ale nie miałam potrzeby zadawania go ponieważ doskonale wiedziałam, że zostaliśmy porwani. Byłam bardzo słaba.
Siedzieliśmy w ciszy.
Po chwili przed naszymi celami pojawiła się znajoma mi osoba.
-Klaus- szepnęłam.
-W samej osobie- parszywie się uśmiechnął.
-Do czego jesteśmy tobie potrzebni?- powiedział osłabiony Damon.
-Wiem, że planujecie moją śmierć, więc możliwe, że za jakiś czas reszta zacznie was szukać, a wtedy pozabijam wszystkich. Z wyjątkiem Eleny, jest sobowtórem więc się przyda ... i pięknej pani- wskazał na mnie.

___________________________
Chciałam zakończyć to opowiadanie. Jednak zebrałam motywację na kontynuowanie go.
Szkoła się zaczęła :( :(
Powodzenia 💪😘

Zmiana (pamiętniki wampirów & supernatural fanfiction)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz