Rozdział 5

91 8 11
                                    

– Nie mogę.

– Dlaczego?

– Ponieważ przez to się uśmiechasz – stwierdził, patrząc mi w oczy. – A według mnie, masz śliczny uśmiech. 

Popatrzyłam na niego uważnie, by znaleźć jakąkolwiek oznakę, że żartował, ale niestety nic takiego nie dostrzegłam. 

Nie mogłam w to uwierzyć - Liam właśnie powiedział mi komplement. Według planu, on miał zachwycać się Ashley, a nie zwracać uwagę na mnie!

– Przewidziało ci się. Kiedy się uśmiecham, to mój strój na bal przebierańców jest gotowy.

– Jeżeli przebierasz się za księżniczkę lub Miss Universe.

– Co? Przecież do tego nie potrzebuję przebrania, ja już tak wyglądam – zażartowałam, zarzucając włosy do tyłu. 

– Waters, Clarkson w klasie się nie flirtuje! – krzyknął nauczyciel, a ja zaczęłam się zastanawiać z jaką siłą musiałabym uderzyć o parkiet, by zapaść się pod ziemię.

– A na przerwie można? – spytał brunet. W tamtym momencie, przyłożyłam otwartą dłoń do czoła.

– Nie obchodzi mnie to, co robicie na przerwie. Wtedy jem kanapkę – zaśmiał się plastyk.

– To dobrze – westchnął chłopak z udawaną ulgą, na co większość osób w sali zareagowało chichotem. Miałam cichą nadzieję, iż podłoga jednak się rozstąpi i mnie pochłonie.

Zaczęłam się zastanawiać, czy przypadkiem to, co mówił plastyk, nie było prawdą. Czy Liam mnie podrywał?

Trochę obawiałam się również, iż jutro, a może nawet dzisiaj, stanę się obiektem plotek. W końcu nie każdy siada z popularsami przy stoliku, a później jest upominany przez pedagoga za flirt z jednym z nich.

– Spójrz na mnie – szepnął brunet. – Chyba miałaś mnie malować.

– Racja, sorry – wymamrotałam, po czym wróciłam do poprzedniego zajęcia. Chłopak dalej robił zabawne miny, a ja nie potrafiłam się nie śmiać.

Spojrzałam na artystę, który patrzył na nas pobłażliwym wzrokiem, ale nic nie powiedział. W przeciwieństwie do uczniów, komentujących nasze zachowanie.

– Dobra, dość tego – stwierdziłam stanowczym, ale przyciszonym głosem. – Te laski chyba zaraz mnie zamordują.

– Nic ci się nie stanie, obronię cię.

– Dziękuję, rycerzu, lecz chyba na nic się to zda w starciu z kanibalami...

– Fakt. W takim razie cię zostawiam – wypowiedział te słowa, a ja uderzyłam go delikatnie w ramię.

– Cóż za gentleman.

– Jedyny w swoim rodzaju.

– W to nie wątpię... Kurczę, mieliśmy to skończyć!

– Tak, mieliście to skończyć – odezwał się po raz drugi nauczyciel. – Macie na to czas na przerwach i po szkole.

– Przepraszamy – wymamrotałam cicho.

– Nic nie szkodzi! Ja też kiedyś byłem młody. W sumie dalej jestem – stwierdził, a kilka osób zachichotało. – Czterdzieści lat to przecież druga młodość!

– Całkowicie się z panem zgadzam –powiedział Waters, a plastyk popatrzył na niego zadowolony.

– Chociaż ty jeden... Dobra, koniec tego gadania, wracacie do tworzenia portretów!





My friend's crush [WOLNO PISANE]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz