Opadliśmy na łóżko ciężko dysząc. Odkąd utrzymujemy taki układ z moim nauczycielem ( Boże... jak to brzmi ) jest tak codziennie. Nie chce tego kończyć.
- Izak? - szepnął mi do ucha mężczyzna lekko je przegryzając
- Mhy ? - mruknąłem
- Wiesz, że jesteś świetny w te klocki ? - wymruczał
- Mówisz mi to codziennie - zaśmiałem się, a on na to wyszczerzył swoje usta, które potrafią czynić cuda w szerokim uśmiechu. I w tym momencie drzwi od pokoju się otworzyły i do pokoju wbiegła...
Jakaś dziewczynka ?!?!
- Ciesc Elik ! - pisnęłam i wskoczyła na niego, po czym mocno przytuliła.
Byłem w totalnym szoku. Dziecko to miało około 5 lat... ubrana była w różowiutką sukieneczkę i fioletowe trampki, a na głowie splecione miała dwa przesłodkie warkoczyki.
- Cześć - powiedział niepewnie Erik. - A co wy tu robicie? Mieliście być wieczorem... - objął ją
- Mieliśmy, ale chcielismy zrobic ci niespodziankę !Pisnęła podekscytowana
Zapewne moje oczy były teraz wielkości spodków. O Boże...
- A cio ten pan tu robi ? I dlacego jesteście nadzy ? - zapytała zabawnie marszcząc brwi.
Nie no ja zaraz tu dostanę zawału.
I wtedy do pokoju weszła z szerokim uśmiechem kobieta, a za nią chłopak... trochę młodszy ode mnie. Ubrany był w czarną bokserkę, spodenki i w ręce miał telefon. Gdy nas zobaczył otworzył szerzej oczy i urządzenie wypadło mu z rąk, a kobieta zbladła i ten jej uśmieszek momentalnie wyparował. I wtedy... wybuchłem głośnym śmiechem. No normalnie nie mogłem się powstrzymać. Nigdy w życiu nie znajdowałem się w tak żenującej sytuacji. Osoby tu zgromadzone patrzyły się na mnie jak na wariata. Wiedziałem, że Erik jest kompletnie nagi i to mnie chyba dobiło. Ja na szczęście miałem na sobie bokserki. Normalnie dusiłem się ze śmiechu. Po chwili dołączyła się do mnie ta mała dziewczynka. No poprostu chórek.
- Możecie wyjść? - zwróciłem się do wszystkich. Matka spaliła niezłego buraka, wzięła dzieci i wyszła, a ja nadal dusił się ze śmiechu.
- O boże... Dom wariatów - otarłem łzę, powoli się już uspokajając. - Kto to ?
- To... mój przyjaciel z Angli miał być wieczorem, ale nie wiem czemu akurat teraz... miał zamieszkać u mnie na trochę do póki nie znajdzie mieszkania... ja przepraszam cię... - zaczął się tłumaczyć
- Co ? Ty mnie przepraszasz? Nie masz za co. Przynajmniej mam tu niezły kabaret. - Po chwili znowu wybuchłem śmiechem
- Ej... nasze ciuchy są na dole... wyszeptałem między chichotem. - Leżą na podłodze w salonie... - na moje słowa i Erik się roześmiał. I Boże... najlepiej wszyscy choćby do psychiatryka. A co! Raz się żyje !
- Ja przyniosę... - wstałem z łóżka. (dop.aut. nie zapomnijcie, że miał na sobie bokserki )
- Dzięki ci bardzo... niedługi się odwdzięczę - wyszeptał uwodzicielsko, po czym znów wybuchł śmiechem. Otworzyłem drzwi od jego sypialni i wyszedłem na korytarz, a następnie zbiegłem na dół po schodach. Nie wstydziłem się tak zejść. Co innego jakbym był gruby czy coś... moim zdaniem ciało mam niezłe. Kaloryferek sam się nie wyrobił. W salonie zastałem wszystkich, podkreślam wszystkich. Dziecko siedziało ma kolanach u mamy, a chłopak grzebał w telefonie. Gdy usłyszeli mnie, odrazu wzrok wszystkich spoczął na moją osobie. Matka wyszczerzyła oczy... tsa... paraduje w bokserkach przed zapewne 5 letnim dzieckiem... Ale to nie moje wina!
- Em... przyszedłem po ciuchy... - mówiąc to zacząłem zbierać po różnych kątach pokoju rzeczy moje i Erika, po czym bez słowa wszedłem do najbliższego pomieszczenia, którym okazała się kuchni. Tam ekspresowo ubrałem na siebie ciuchy i wyszedłem resztę zanieść mojemu nauczycielowi. Matka gdy zobaczyła mnie ubranego westchnęła lekko z widoczną ulgą, na co się cichutko zaśmiałem pod nosem i wbiegłem po schodach na górę do pokoju Erika. Zastałem go w tym samym miejscu co go zostawiłem. Rzuciłem mu ciuchy.
- Dzięki - westchnął z widoczną ulgą i na moich oczach zaczął się ubierać. Momentalnie spaliłem buraka.
- Jest bardzo źle ? - zapytał
- Owszem - odpowiedziałem poważnie. Gdy już skończył otworzył przede mną drzwi i wyszliśmy. Razem. Ramie w ramie.
CZYTASZ
Nauczyciel [ Yaoi ]
Novela Juvenil( Opowiadanie w trakcie poprawy błędów. ) Wbiegam zdyszany do klasy w nadziei, że jeszcze zdążyłem przed nauczycielem... To on ?! Nie... to przecież niemożliwe... A jednak.