Rozdział 5

181 14 1
                                        

,,Bo nawet nagorsza sytuacja nie jest zła, kiedy masz z kim się z niej pośmiać"

Louisa

Budzik zadzwonił o 6:30. Usiadłam na łóżku i ziewnęłam, przecierając oczy. Przez większość nocy nie mogłam zasnąć. Ostatnio spałam coraz krócej, ale dzisiaj wyjątkowo źle. Marzyłam żeby zostać w łóżku, niestety jest poniedziałek. Mija równo tydzień od mojego pierwszego dnia w nowej szkole. Jak narazie przyznam szczerze, że jest dobrze. Nikt mi nie dokucza, ani nie zwraca na mnie zbyt wielkiej uwagi.
Nie próbuję zyskać przyjaciół, ale taki był plan. Bezsensu jest przywiązywać się do ludzi, których później się zostawi. Chyba, że oni zrobią to pierwsi.

Jedyna rzecz jaka ucieszyła mnie od samego rana był fakt, że pierwszą lekcję mam z panią Martin. Bardzo ją polubiłam i zdaje się, że ona mnie też. Zaproponowała nawet żeby jakiś uczeń, bądź uczennica oprowadzała mnie przez tydzień po szkole. Bo tak jak wcześniej wspominałam, budynek był ogromny, miał trzy piętra, kilka toalet, bibliotek, świetlic, itp. nie sposób byłoby się połapać, dlatego przyjęłam pomoc od nauczycielki.

Bardzo zdziwiło mnie jednak kiedy osobą, która miała mi pomagać została dziewczyna Ashtona Irwina. Danielle była niską, szczupłą brunetką o przyjaznym uśmiechu. Jednak nie wzbudzała mojej sympatii, zresztą tak jak ta cała grupa. Dopiero po kilku dniach chodzenia do szkoły zorientowałam się, jak bardzo wpływowy jest ten cały Irwin. Słyszałam, że ma bogatych rodziców, wille i ogólnie jest snobem, który dostaje od życia wszystko czego tylko sobie zapragnie. Pod tym względem przypominał mi Harrego.

Wzdrygnęłam się, nie ma co myśleć o Stylesie, dostał już karę i da mi spokój. Przecież nie chodzimy do tej samej szkoły, nie może mnie więcej upokarzać.

Wstałam, wzięłam prysznic, umyłam zęby i ubrałam się w biały top i spódnicę. Na dworze było ciepło jak na jesień. Rozpuściłam włosy i się pomalowałam. Okey, muszę przyznać, że zaczęłam bardziej dbać o wygląd, ale nie przeszkadzało mi to, powoli przyzwyczajałam się do spódnic, jednak nadal wolałam spodnie tak dla jasności.

Zeszłam na dół, wzięłam leki, które przepisał mi lekarz i zjadłam tosta z dżemem. Na szczęście każdy jeszcze spał kiedy wychodziłam z domu, dzięki czemu unikałam rannych konfrontacji. Mój autobus przyjeżdżał o 7:30 dlatego wstawałam wcześniej niż pozostali domownicy.

Poranek był rześki, wciągnęłam głęboko powietrze do płuc i szybkim krokiem szłam na przystanek. Kilka osób, które kojarzyłam z widzenia, jednak nigdy z nimi nie rozmawiałam już czekało. Kiedy autobus podjechał zajęłam swoje ulubione miejsce z tyłu. Codziennie siedziałam sama, pomijając pierwszy dzień kiedy Luke Hemmings się do mnie dosiadł. Ostatnio nie jeździ autbusem, ogólnie trochę nie rozumiem tej całej ,,grupy". Z moich obserwacji wynika, że nie jest to typowa elita, która rządzi szkołą. Siedzę
z czerwonowłosym- Michaelem Cliffordem na każdej lekcji, znaczy jak się pojawi, bo często go nie ma, (a jak jest to gra na telefonie) dlatego mam szansę się wszystkim przyjrzeć. Przed nami są Luke Hemmings i Calum Hood, którzy nigdy nie są za bardzo zainteresowani lekcją, zresztą często się spóźniają. Blondyn siedzi cicho, ale brunet często mówi sarkstyczne teksty na całą klasę, co przeszkadza na zajęciach.

Jednak królem ich wszystkich jest zdecydowanie Ashton, który siedzi z Danielle. Potrafi pyskować nauczycielom prosto w twarz, jest beszczelny i chamski. Zauważyłam, że bardzo dokucza jednemu chłopakowi z przeciwnej klasy, o ile się nie mylę, nazywa się Ryan. Mimo, że Irwin się do mnie nigdy nie odezwał, ani nawet chyba nie spojrzał, to budzi we mnie postrach.

Już w progu szkoły przywitała mnie Danielle z promiennym uśmiechem. Była dla mnie naprawdę miła, ale nie przepadałam za nią, może przez fakt, że zadaje się z takimi ludźmi jakimi są przyjaciele Ashtona?

It's OK / L.H.Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz