Rozdział 8

176 15 2
                                        

,,Na zaufanie trzeba sobie zapracować. Nie dostaje się go w prezencie."

Luke

Ashton nie do końca mi wybaczył, ale Michael i Calum nie mieli ze mną problemu. Kilka minut później zamówiliśmy pizzę i graliśmy w gry wideo, jakby wszystko było w porządku. Czułem się bardzo dobrze
w towarzystwie przyjacioł, nareszcie mogliśmy powrócić do naszej rutyny.

Ponieważ była sobota planowaliśmy już niezły melanż. Po kilku sporach czy idziemy do klubu, czy robimy domówkę, wybraliśmy drugą opcję. Potem pojawiło się pytanie u kogo. W końcu stwierdziliśmy, że imprezę zorganizujemy u Ashtona. Wysłaliśmy SMS-a do Danielle, żeby zaprosiła kilka osób, co w jej języku oznacza kilkadziesiąt. Zawsze powierzaliśmy jej listę gości i nie żałowaliśmy tego. Dziewczyna jest naprawdę fajna, jeśli się ją lepiej pozna, i kiedy nie gada zbyt wiele, dlatego zrobiło mi sie jej żal przypominąc sobie Irwina całującego przypadkową laskę. No trudno to ich sprawa.

- Hmm chłopaki?- zaczął nieśmiało Mike- mógłbym zaprosić kilku swoich znajomych?

- Jak dla mnie spoko- powiedziałem- im więcej osób tym lepiej.

Hood pokiwał głową, a Ashton go zignorował, bo pisał z Danielle.

Narazie było wcześnie, więc Calum skoczył do sklepu po piwo, a Clifford po jakieś chipsy. Zostałem sam z Irwinem.

- Nie masz kaca?- spytałem- wczoraj byłeś nieźle nawalony- zaśmiałem się, jakby nigdy nic.

- Nie masz kaca?- spytałem- wczoraj byłeś nieźle nawalony- zaśmiałem się, jakby nigdy nic

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

On rozłożył się na łóżku i spokojnym głosem zabił mój entuzjazm.

- Jeszcze nie jest między nami OK.

Westchnąłem ciężko rzucając się na sofę. Kto by pomyślał, że taka bzdura zrodzi tak wiele nieporozumień. Najlepsze jest to, że sam ,,poszkodowany", czyli Hood, nie ma do mnie żalu, zresztą już znalazł sobie inną laskę. Jednak u Ashtona trudniej o wybaczenie. Wiele przeszedł w życiu i poznał się na ludziach. Rzadko komuś ufa, aktualnie nawet mnie tym nie darzy, ale rozumiałem go.

- Co mogę zrobić, żebyś znów mi zaufał?- spytałem.

- Zastanowię się.

Wiedziałem, że to koniec tematu. Na szczęście za chwile wrócili chłopacy i urządziliśmy sobie imprezę przed melanżem.

Nadszedł wieczór. Ashton w swojej kuchni przygotowywał drinki, Michael ustawiał głośniki, Calum zajął się przekąskami, a ja przynosiłem alkohol rodziców Irwina z piwnicy. Zazwyczaj tak to u nas wyglądało.

Około godziny 20 w końcu zaczęli się schodzić ludzie. Pierwsza była Danielle. Kiedy mnie zobaczyła uśmiechnęła się szeroko.

 Kiedy mnie zobaczyła uśmiechnęła się szeroko

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.
It's OK / L.H.Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz