Chcę zabrać Cię gdzieś tak, abyś wiedziała, że mi zależyAle jest tak zimno i nie mam pojęcia, dokąd
Przyniosłem Ci bukiet żonkili ze śliczną wstążką
Ale nie zakwitną tak, jak to było ostatniej wiosny
Mam na imię Annabeth. To znaczy miałam tak na imię 12 lat temu. Od 8 roku życia nazywam się 204. Dokładnie 13 sierpnia do mojego domu zawitali członkowie organizacji znanej pod nazwą Hydra. Wtedy jeszcze nie wiedziałam kim oni są i czego chcą. Jak się potem okazało moi rodzice należeli do tejże organizacji, ale odeszli... no dobra uciekli. Oczywiście Hydra nie ma w zwyczaju zostawiać tego typu wykroczenia bez żadnej kary. I w końcu nas znaleźli. Moi rodzice bojąc się powrotu oddali mnie. Tak po prostu. Poświęcili życie swojej jedynej córki za swoją wolność. Ale nie mam im tego za złe. Bali się, a strach wyzwala w człowieku to co najgorsze. Rozumiem ich... a przynajmniej próbuję.
Początkowo mieli się mnie pozbyć, ale że od zawsze miałam szeroki umysł oraz szybko przyswajałam wiedzę zostałam wybrana do projektu E.A.O.W.I.P czyli emibioralnej autodydakty obiektu według imperatyw pryncypialnych. W skrócie od małego wpajano mi wiedzę oraz ćwiczono w praktyce, abym w przyszłości została najlepszym żołnierzem Hydry. Brutalnym i bezwzględnym. Maszyną do zabijania. Nie pamiętam dużo sprzed przybycia do Hydry. To przez te dziwne substancje, którymi mnie faszerowali. Początkowo działały ale od jakiegoś czasu uodporniłam się na ich działanie. Oczywiście staram się im tego nie okazywać. To okropne budzić się w szarej, brudnej celi. Nie wiedzieć kim się jest. Z kolejnymi ranami, które czułam na ciele. Z bliznami, o których nie ma się pojęcia.
Co do wyglądu to jestem wysoka i wysportowana o co nie trudno przy 8-io godzinnych treningach. Mam czarne włosy do pasa i niebieskie oczy. Przez brak jakiegokolwiek kontaktu ze słońce jestem bardzo blada. To chyba tyle. Nie zdradzę wam szczegółów dotyczących mojego wyglądu bo przez brak jakichkolwiek luster sama nie jestem co do niego pewna.
Wiele razy chciałam się poddać. Przy każdej karze, każdym uderzeniu, z każdą kroplą krwi, która nieodwracalnie opuszczała swoje źródło po prostu chciałam odpuścić. Poddać się tej chorej organizacji, stać się jedną z nich. Czasem zastanawiałam się czemu to akurat ja żyję. Przede mną były 203 osoby. Każdy zginął. Z przemęczenia, wygłodzenia, odwodnienia, przez te cholerne testy. Jestem najstarszą ze wszystkich przetrzymywanych tu cywili. Ale tylko ja musiałam przeżyć. O ironio. Zawsze uważałam się za najsłabszą i w tej sytuacji chciałaby taka być. Ale gdzieś w głębi duszy czułam, że nie mogę się poddać. Że muszę walczyć dla siebie. Aby udowodnić sobie oraz Hydrze, że nie mogą mnie złamać, że zawsze będę wierna swoim ideom. Moja pierwsza i najważniejsza zasada życiowa brzmi: Nigdy się nie poddawaj. Te słowa są podstawą w moim codziennym życiu, więc mimo wszystkich przeszkód idę przez nie z podniesioną głową. Mimo, iż straciłam wszystko to nadal mam coś czego mi nie odbiorą. Honor.
Początkowo jako dziecko brnęłam w tą absurdalną grę utwierdzana w myśli, że robię to dla dobra innych. Robiłam dosłownie wszystko co chcieli. Jednak dzięki Markowi przejrzałam na oczy. Poznałam go chyba w wieku 14 lat. Uczono mnie wtedy języków i sztuk walki oraz wpajano mi wierność Hydrze ponad wszystko. Był to jeden z żołnierzy oraz podwójny agent pracujący dla organizacji rządowej. To on nauczył mnie wiary i szacunku do siebie i innych. To również on zapoznał mnie z prawdą co do Hydry. Wtedy postanowiłam, że nie chcę być taka jak oni. Postanowiłam, że z nim ucieknę. Jednak coś poszło nie tak. Ktoś dowiedział się o naszym planie. Marka zabili na miejscu, a ja poraz pierwszy zostałam ukarana. Wtedy już byłam pewna co do tego, że Hydra jest zła, a ja postępowałam nierozsądnie wierząc w każde ich słowo. Zaczęłam się buntować, uciekać, pyskować. Za każdą niesubordynację byłam karana. Byłam z siebie cholernie dumna kiedy z każdym zadawanym mi ciosem ja nie płakałam, nie błagałam o litość, nie krzyczałam . Tylko patrzyłam im w oczy udowadniając, że nie mogą mnie złamać mimo, iż w środku byłam rozdarta na milion kawałków.
YOU ARE READING
★Be my hope for a better tommorow★
FanfictionMam na imię Annabeth. To znaczy miałam tak na imię 12 lat temu. Od 8 roku życia nazywam się 204, a to moja historia. Historia lepszego jutra.