Mój życiowy cel się wypełnił! Mogę umierać...

1K 89 3
                                    


  Odrzuć to, spójrz w dal,

nie bój się, wszystko jest w porządku.Uspokój się, poukładaj sprawy,nie bój się, wszystko jest w porządku.  

Poszła szybko do mojego nowego pokoju. Ma białe i szare ściany oraz duże dwuosobowe łóżko na które od razu się rzuciłam. Ahh pokój marzeń. W rogu leżała moja torba i plecak, na półkach było mnóstwo książek, a na biurku laptop i głośniki. Przejrzałam zawartość mojej torby. Nie było w niej wiele. Kilka koszulek, bluzy, spodnie, bielizna, spodenki i tego typu. Porozkładałam wszystko w szafie i poszłam pod prysznic. Zdejmując koszulkę przypomniałam sobie o ranie na brzuchu. Taa.. jakiś tydzień temu ,,zupełnie przez przypadek '' (wyczujcie ten sarkazm) uruchomiłam wszystkie alarmy w siedzibie Hydry. Naprawiali je przez dobrą godzinę, ale oczywiście nie mogło obyć się bez kary. Ale było warto. dawno się tak nie uśmiałam patrząc jak nie mogą sobie poradzić. Delikatnie odwinęła bandaż pod, którym ukrywała się rana. Jak się okazało  była praktycznie niezagojona. Strasznie się paskudziła. Oby nie wdało się zakażenie. Po około piętnastu minutach byłam gotowa do spania. Położyłam się, ale oczywiście jak to zazwyczaj bywa kiedy jesteś najbardziej zmęczona nagle twój mózg zaczyna rozmyślać o życiu i jego sensie.Postanowiłam poszperać w laptopie i dowiedzieć się czegoś o dzisiejszym świecie. Wiecie, muzyka, filmy książki, najważniejsze informacje oraz wydarzenia ostatnich 12 lat. Położyłam się spać po trzeciej jednak po godzinnej męczarni stwierdziłam, że raczej nie uda mi się zasnąć. Ubrałam się w czarne dresy i białą koszulkę po czym wyszłam na siłownię. O szóstej postanowiłam pójść po bluzę i trochę pobiegać i przy okazji pozwiedzać miasto. Wróciłam po ósmej, a swoje kroki  skierowałam do salonu gdzie jak się okazało byli już wszyscy oprócz Steva.

Ann-Hej wszystkim!-krzyknęłam wchodząc kuchni i wyciągając szklankę i sok pomarańczowy z lodówki.

Tony-Lory?! Do cholery jasnej gdzie ty byłaś?! Przecież Fury by nas zamordował jakbyśmy cię zgubili !

Ann-Yyy no biegałam-powiedziałam upijając łyk zimnej cieczy.

Clint-I nie mogłaś nam powiedzieć?

Ann-Myślałam, że nie przepadasz za pobudkami o szóstej rano-powiedziałam po czym popatrzyłam na niego roześmianym wzrokiem. On tylko przewrócił oczami i podszedł do mnie i wytargał włosy.

Clint-Masz szczęście, że cię tak lubię młoda.

Ann-Ohh! Jakiż to za zaszczyt mnie spotkał!-powiedziałam teatralnie łapiąc się za serce i udając zaskoczoną.-Moje życiowy cel się wypełnił mogę umierać!-Powiedziałam podchodząc pod brzeg kanapy po czym upadłam na nią. Zaczęliśmy się śmiać.-A właśnie. Gdzie jest Steve?-Spytałam przenosząc się do pozycji siedzącej.

Natasha-Pewnie biega. A ty czemu wyszłaś tak wcześnie? Nawet nasz kapitanek nie jest takim rannym ptaszkiem.

Ann-Nie mogłam spać 

Tony-Masz niewygodne łóżko?! Przecież mówiłem tym matołom, że ma być najlepsze jakie znajdą!

Ann-Hej Tony spokojnie! Za dużo emocji po prostu nie mogłam zasnąć-odpowiedziałam rozbawiona reakcją Starka.- Ale dziękuję za troskę-uśmiechnęłam się promiennie po czym ruszyłam do pokoju, aby wziąć zimny prysznic. Chłodna woda rozbudziła mnie i rozluźniła. Rana na brzuchu strasznie piekła, ale próbowałam ignorować ból. Wróciłam do salonu porywając przy okazji jabłko. Spojrzałam na zegarek. Ósma czterdzieści pięć. Mam jeszcze piętnaście minut pomyślałam biorąc kęsa. 

★Be my hope for a better tommorow★Where stories live. Discover now