Tytuł Ludzkiej Mrożonki

736 75 16
                                        

  Mam nadzieję, że moja miłośc, może Cię zaślepić
Mam nadzieję, że moje ramiona mogą Cie przywiązać
Tak byś nie musiał zobaczyć
Kim się staliśmy

  Nie masz uczuć Annabeth.. Wyzbyłaś się ich. Przez nie stajemy się tylko słabi. Człowiekowi zaczyna zależeć, a potem i tak traci wszystko... Nie myśl o tym. To tylko twoja misja, jedna z wielu. Jesteś wyszkoloną maszyną bez uczuć i tej wersji się trzymajmy. 

Zapamiętaj.

Oni są dla ciebie nikim.

Z tymi słowami kierowałam się do salonu gdzie impreza zaczęła się powoli rozkręcać.Mówią, że najlepsze decyzje zawsze są najtrudniejsze do podjęcia. Za kilka godzin mam stać się zdrajcą. Nie chcę tego, ale muszę. Nie tylko dla mnie. Nie chcę żeby przez moją słabość ktoś musiał cierpieć. Dam radę.  

Tony- No i przyszła gwiazda wieczoru ! Panie i panowie! Przedstawiam wam Lori! Najpiękniejszą niewiastę na tej sali i nową członkinię Avengers!-wykrzyczał stając na stole. Widać, że nie szczędził alkoholu już na samym początku imprezy. Po zakończonej przemowie w salonie rozbrzmiały oklaski, a ja próbowałam wtopić się w tłum.

Tia.... kilka osób? Jeżeli jego zdaniem kilka osób to pół miasta.... 

-Czemu taka fajna dziewczyna pracuje w takiej spelunie?

-Drań złamał mi serce

-Nie masz nosa do facetów

-Nie jest taki zły. Tylko trochę nerwus. Ale ma złote serce.Drugiego takiego nie ma na całym świecie. Wszyscy mówią...

Przysłuchiwałam się z uśmiechem rozmowie Bruce'a i Natashy opierając się przy tym o filar. To urocze. Świetnie do siebie pasują. Chciałabym mieć taką szansę jak oni. Być szczęśliwa. Moje rozważania przerwał delikatny uścisk na mojej talii i ciepły oddech na karku wywołujący przyjemny dreszcz.

-Pasują do siebie.-mruknął Steve kładą brodę na moim ramieniu.

-Masz rację. Byliby cudowną parą.

-A ty? Masz kogoś na oku?

-A jest taki jeden-mruknęłam. Poczułam, że mięśnie ,,pana mrożonki'' jak to Tony go nazwał zaczynają się spinać. Mimowolnie się uśmiechnęłam.

-A czy jest jakaś szansa żebym się dowiedział cóż to za nieszczęśnik?-mruknął wprost do mojego ucha przez co kolejny raz przeszedł mnie elektryzujacy prąd. Kapitan chyba to wyczuł bo zachichotał uroczo.

-Może kiedyś...-Kapitan obrócił mnie w swoją stronę i delikatnie włożył mój kosmyk włosów za uchu po czym spojrzał mi w oczy. Błądziłam bezwstydnie wzrokiem po jego twarzy dokładnie przyglądając się każdemu calowi jakbym chciała zapamiętać ten widok na zawsze. Rogers powoli zaczął nachylać się w moją stronę. Dopiero teraz uświadomiłam sobie jak bardzo o tym marzyłam... BOŻE ANA STOP PRZESTAŃ!

-Może zatańczymy?-powiedziałam robiąc krok w tyłu, ale na tyle mały, że Steve nadal trzymał dłoń na mojej talii.

-J-jasne-powiedział zmieszany co po chwili próbował zatuszować uśmiechem.-Pani pozwoli-powiedział wyciągając do mnie dłoń

-Z przyjemnością-powiedziałam podając mu swoją. Po chwili wirowaliśmy już na parkiecie. Oczywiście musiał polecieć wolny. Dzięki Tony! Kapitan przytulił mnie do siebie, a ja zarzuciłam ręce na jego szyi.

-Wiesz, że nigdy jeszcze nie tańczyłem?

-Żartujesz! przecież świetnie Ci idzie. Nie wymyślaj, że nie było żadnej przede mną-powiedziałam z chytrym uśmiechem

-Jesteś pierwsza.

Kiedy piosenka dobiegła końca Rogers poszedł w stronę Bruce'a jak to ujął ,,udzielić mu kilka rad''. Ja natomiast zmierzałam w tylko mi znanym kierunku. Muszę nacieszyć się wolnością póki mogę.

Stałam na balkonie rozkoszując się widokiem nocnego miasta. Po chwili poczułam marynarkę  na moich ramionach, a obok mnie stanął Barton.

-Coś się stało? Czemu się nie bawisz?

-Nie nic... -przez chwilę milczeliśmy wpatrując się w widok

-Pięknie tu

-Masz rację-Clint spojrzał na mnie zmartwiony po czym objął mnie ramieniem-wiem, że coś się dzieje. Rozumiem, że nie chcesz o tym mówić, ale gdybyś się jednak namyśliła

-Tak wiem, mogę ci powiedzieć-przerwałam mu-dziękuję.

-Wiesz, która godzina? 

-Jakoś przed drugą. Prawie całe towarzystwo już się zebrało. Słabi zawodnicy-zaśmiał się łucznik, a ja mu zawtórowałam.-Zbierajmy się zimno się robi.

Razem wróciliśmy do środka, po czym oddałam Clintowi marynarkę. Faktycznie wszyscy się rozeszli. Jedynie ekipa Avengers siedziała przy stole w mniejszym lub większym stopniu upojona alkoholem. Zajęłam miejsce obok Bruce'a.

-Gdzie byliście ?-zapytał Steve z dziwną powagą

-Nasza Lori chciała się pobawić w ciebie mrożonko no, ale niestety popsułem jej plany i zaciągnąłem do środka.-lekko zaśmiałam się na uwagę Clinta podobnie jak reszta. Steve widocznie się rozluźnił i podszedł do mnie chwytając za rękę.-rzeczywiście jesteś zimna-stwierdził po czym przykrył mnie kocem leżącym obok.

-Aż tak się boisz, że zabiorę ci tytuł ludzkiej mrożonki?

-Rozgryzłaś mnie-zaśmiał się i usiadł obok mnie przytulając mnie do siebie. Zauważyłam, że zostaliśmy sami. A to zdrajcy. Muszę wysłać Kapitana do łóżka jak najszybciej.

-Jest już późno

-Mhm-mruknął wtulając się we mnie bardziej. Po chwili zwrócił twarz w moją stronę i delikatnie przejechał dłonią po moim policzku. Chwilę potem miejsce dłoni zastąpiły jego usta i poczułam delikatny pocałunek na policzku-dobranoc -szepnął i ruszył w stronę windy. Po chwili poszłam się przebrać i ruszyłam w stronę  centrum dowodzenia.

★Be my hope for a better tommorow★Where stories live. Discover now