7

656 82 4
                                    


  - Dipper! – wzdrygnąłem się na sam dźwięk moje imienia.

Oderwałem wzrok od książki i nieprzytomnym spojrzeniem omiotłem otoczenie w poszukiwaniu posiadacza głosu. Rude włosy śmignęły mi przed oczami nim zdążyłem się zorientować, że dziewczyna trzyma mnie w ramionach.

- Tak się cieszę znów mogąc cię zobaczyć – przytuliła mnie na tyle mocno, że zabrakło mi oddechu.

- Ja te-eż – wykrztusiłem – Dusisz, Wend-dy.

Ruda wypuściła mnie z uścisku, a ja odpowiedziałem na to głośnym kaszlem.

- Wszystko w porządku stary? – położyła dłoń na moim ramieniu.

- Tak – odchrząknąłem zbierając powietrze w płucach.

Uniosłem głowę i spojrzałem przyjaciółkę. Ona odpowiedziała mi uroczym uśmiechem i chwyciła mnie za nadgarstek. Zaczęła iść za dom ciągnąc mnie ze sobą.

- Gdzie idziemy? – spytałem skołowany.

- Zaraz zobaczysz – oświadczyła radośnie.

Wlokłem się za Wendy, która energicznym krokiem ruszyła w stronę lasu. Przedzieraliśmy się przez krzaki, raniąc policzki kruchymi gałęziami. W połowie drogi do naszego celu zrozumiałem, gdzie dziewczyna mnie prowadzi.

Zdyszani dotarliśmy do wieży ciśnień. Wdrapaliśmy się na nią i zmęczonymi płucami odetchnęliśmy podmuchami, które szarpał nasze włosy. Od jakiegoś czasu było to moje ulubione miejsce do spędzania wolnego czasu i rozmyślania nad wieloma sprawami. Gdy byłem młodszy w ogóle nie zdawałem sobie sprawy jakie lecznicze usposobienie ma to miejsce. Powiewami wiatru koiło nerwy, zapachem lasu pozwalało zapomnieć o problemach, zabierającymi dech w piersiach krajobrazami odkrywało od szarej rzeczywistości. Nie wiem jak mogłem przesiadywać tyle czasu w pokoju mając tu uzdrowisko, dające mi poczucie bezpieczeństwa i wolności.

Wendy z uśmiechem patrzyła jak podziwiam tutejsze widoki.

- Dziękuje, że mnie tu zabrałaś – rzekłem przerywając ciszę.

- Nie ma za co, stary.

Posiedzieliśmy jeszcze trochę na dworze, a potem skierowaliśmy się powolnym krokiem w stronę Groty Tajemnic.

- Cześć młody – przywitał się za mną Soos.

- Hej – uśmiechnąłem się. – Dawno się nie widzieliśmy.

- Tak, my też się dawno nie widzieliśmy – z kuchni wyszła Mabel.

Miała na sobie szary sweter, co nie współpracowało z jej stylem. Włosy, zawsze wypielęgnowane teraz były w nieładzie. Brązowe oczy bliźniaczki wyglądały na smutne i nieobecne. Na mój widok na jej twarzy zawitał grymas wściekłości.

- Sister! – uśmiechnąłem się. – Cieszę si...

- Ty naprawdę myślisz, że ci wybaczę po tym co zrobiłeś?! – bez krępacji wydarła się na mnie.

- Co? – spytałem skołowany.

Mabel spiorunowała mnie wzrokiem, a w kącikach jej oczu zagęściły się łzy.

- Najpierw zabiłeś psa mojego chłopaka tłumacząc się paranoją – jej głos się załamał. – A potem przez dwa cholerne tygodnie siedziałeś zamknięty w naszym pokoju nawet się do mnie nie odzywając!

- Sister... zrozum.. ja...

- No właśnie TY! – wrzasnęła. – Ciągle się tłumaczysz „ja to, ja tamto". Tylko myślisz o sobie – dźgnęła mnie palcem w pierś.

Tą samą dłonią, którą mnie dotknęła starła wściekle łzy ze swojego policzka. Jej postura zadrżała, a ja chciałem ją przytulić. Rozłożyłem ramiona pragnąc pokazać swoją skruchę Mabel. Ale gdy już ją miałem przy sobie, ona brutalnie mnie odepchnęła mnie.

- Myślisz, że jakiś przytulas wszystko naprawi!? – krzyknęła. – Nic tego nie naprawi – wyłkała. Z każdą chwilą złość na jej twarzy materializowała się w smutek. – Nic.... – łzy obficie spływały jej po policzkach. – Bo my... Już nie potrzebujemy siebie nawzajem – szepnęła.

Zimno przeszyło moje ciało, a włosy na karku stanęły mi dęba. Spojrzałem w oczy sister przepełnione żałosną prawdą. Nie wiedziałem wtedy, że to co powiedziała było gorzką interpretacją naszych wakacji. Strasznie się przez ten czas od siebie odsunęliśmy.

- Nieprawda – pokręciłem głową. – Przecież od zawsze byliśmy przyjaciółmi, pamiętasz? – szukałem jakiejkolwiek deski ratunku w oczach siostry. – Mystery Twins? – uśmiechnąłem się słabo i wyciągnąłem rękę w jej kierunku.

Spojrzała na mnie cierpko i odtrąciła moją dłoń. Jej twarz mówiła jak wiele bolesnych słów chcę mi jeszcze przekazać.

Zacisnąłem powieki powstrzymując się od płaczu. Ruszyłem w stronę drzwi pragnąc tylko by opuścić ten pokój i uwolnić się od zadających ból wyrazów. Wuj Ford próbował mnie zatrzymać chwytając za ramię, ale uwolniłem się miotając się i zrzucając z siebie bluzę.

- Dipper zaczekaj! – krzyknął jeszcze, gdy przekroczyłem linię oddzielającą las od podwórka Tajemniczej Chaty.

Zignorowałem go i nieświadomy zagrożenia wkroczyłem w nieznaną mi stronę boru.


Bez względu na wszystkoWhere stories live. Discover now