Rozdział VII - rodzinna tajemnica

178 6 4
                                    

Ira POV:
Piątek. Jak niektórzy mawiają to początek weekendu. To tylko 2 dni. Miną szybciej niż im się zdaje. Ja właśnie jestem w miejscu , o którym nie wszyscy mają ochotę słuchać , a tak dokładniej na komisariacie policji. Wcześniej nie wspominałam , ale mam młodszego kuzyna , który jest synem mojego wujka. Niestety pewnego dnia zniknął , dziś został odnaleziony i przywieziony do kraju. Nie wiem co go napadło by uciekać za granicę , ale dobrze , że już się odnalazł. Wujek bardzo się martwił. Niestety miał kilka ważnych spraw do załatwienia , więc zadzwonili do mnie i poprosili o przyjście na komisariat. Dzień jego zniknięcia to dzień 2 rocznicy śmierci cioci. Policja prowadziła intensywne poszukiwania aż doszli do wniosku , że mógł po prostu być za granicą. Niestety nie wiedzieli gdzie szukać. Ze względu na to , że jestem pełnoletnia musiałam przekazać wszystkie informacje jakimi dysponowałam w tamtym czasie. Kiedy coś mi się przypominało to niezwłocznie dzwoniłam do nich. I to był strzał w dziesiątkę kiedy powiedziałam o jego zamiłowaniu do broni palnej i wojen. Natychmiast powiadomili panujące tam władze i chłopak został deportowany do Polski z dwóch powodów : 1. Miał tylko 10 lat , 2. Nie miał paszportu. W krajach takich jak Syria czy Afganistan paszport jest niezbędny. Mój kuzyn ma na imię Jacke (czyt. Dżejk). Od jego zniknięcia minęły 2 lata teraz mam 18 , ale w dniu jego ucieczki miałam 16. Od tamtego dnia cały czas współpracowałam z policją. On ma teraz 12 , ale zachowuje się pewnie inaczej niż kiedyś. Mam tylko nadzieję , że te ciągłe walki i wybuchy jakie mają zazwyczaj miejsce na polu bitwy nie wpłynęły na jego psychikę zbyt negatywnie. O właśnie idą. Wszędzie poznam tą buźkę.
- Jacke!-krzyknęłam i wstałam gwałtownie z krzesła na korytarzu.
- Ira!-odkrzykuję chłopiec a w jego oczach pojawiają się łzy.
Mały wyrywa się policjantowi i biegnie w moją stronę. Kiedy jest wystarczająco blisko biorę go w ramiona i mocno przytulam. Tak się cieszę! Jest już bezpieczny. Wujek też będzie szczęśliwy.
- Jacke jak dobrze , że już wszystkim. Nawet nie masz pojęcia jak z wujkiem się baliśmy- powiedziałam wciąż tuląc chłopca.
- Ira przepraszam , że uciekłem. Na wojnie jest strasznie!- krzyknął.
- Ciii... już już -uspokajałam go.
- Na całe szczęście nie odniósł żadnych obrażeń- rzekł policjant.
- Dobrze , że sobie o tym przypomniałam- odparłam
- Nawet bardzo dobrze - odrzekł policjant z uśmiechem.
- Dziękuję za odnalezienie go i do widzenia-odpowiedziałam.
- Nie ma za co i do widzenia.-odrzekł.
Szłam przez korytarz z małym na rękach. Nawet nie zauważyłam kiedy zasnął. Pewnie podczas rozmowy. Zabiorę go do domu i zadzwonię do wujka. Powiem , że mały już jest w kraju. Potem zadzwonię do dyrektora i usprawiedliwię swoją nieobecność w szkole. Oby nic złego się nie działo , gdy byłam na komisariacie.
- No wujku odbierz- mruknęłam
~ Halo?- spytał wuj.
- Wujku to ja Ira. Słuchaj Jacke się odnalazł i jest już w domu - powiedziałam.
~ Naprawdę? Po dwóch latach?- pytał z niedowierzaniem.
- Tak naprawdę. Dałabym Ci go do telefonu ale teraz śpi - odpowiedziałam.
~ Dobrze niech śpi. Potem z nim porozmawiam- odpowiedział z ulgą w głosie.
- Dozobaczenia później wujku- odrzekłam.
~ Dozobaczenia- odparł.
W momencie rozłączenia się usłyszałam za sobą ciche skamlenie. Mały chyba się budzi.
- Ira chce mi się pić - powiedział mocno zaspanym głosem przecierając oczka.
- Awww. Dobrze Jacke przyniosę ci coś do picia - odparłam.
- A dasz mi szklankę ciepłego mleka? -spytał patrząc na mnie.
- Oczywiście. Poczekaj tu chwilę- odpowiedziałam kucając i pykając go delikatnie w nosek.
Poszłam do kuchni by wszystko przygotować. Kuchenka włączona , mleko walne do garnuszka teraz tylko chwilkę poczekam. W momencie wlewania mleka do szklanki usłyszałam dźwięk sms-a. Zanioslam małemu. Kiedy spokojnie pił ja sięgnęłam do kieszeni płaszcza i wyciągnęłam telefon. Jego treść nieco mnie zaskoczyła. A brzmiała ona tak " Nie ekscytuj się tak jutem. Bo jutra nie będzie". Po dokładniejszym zastanowieniu dotarło do mnie , że to Helen albo próbuje mnie nastraszyć albo się nabija. Nie ze mną takie numery. Jak go spotkam to mu powiem co myślę o tym wszystkim. Nagle poczułam szarpanie. Spojrzałam w dół a tam mój kuzyn ciągnie mnie za płaszcz. Kiedy nasze spojrzenia się spotkały to wyciągnął rączki w górę i zaczął podskakiwać z nóżki na nóżkę. Zaśmiałam się cicho na ten widok. Wiedziałam , że chce bym go ukołysała do snu. Włożyłam telefon z powrotem do kieszeni i kucnęłam by go podnieść. Poklepałam po pleckach by się mu odbiło. Gdy już zasnął położyłam go na kanapie. Sama usiadłam obok zastanawiając się czy to faktycznie Helen wysłał mi tą wiadomość. Nawet nie wiem kiedy zasnęłam. Ocknęłam się rano a raczej obudził mnie Jacke. Leżałam na kanapie w salonie przykryta kocem. Mój telefon leżał na stoliku do kawy. Sięgnęłam po niego i sprawdziłam godzinę. 7.00 czyli mam godzinę by się ogarnąć. Podniosłam się do pozycji siedzącej zrzucając z siebie koc. Rozciągnęłam się ziewajac przy tym. Gdy przetarlam oczy zauważyłam , że mam na sobie mój szary podkoszulek i spodnie od piżamy. Nie miałam na rękach pasów zakrywajacych moje blizny , jak również bluzki , spodni , glanów i płaszcza. W tym momencie do salonu z kubkiem gorącej kawy wszedł mój chłopak.
- Dzień dobry księżniczko - powiedział ze śmiechem.
- Hej skarbie. Co tu robisz?- spytałam zaspanym głosem.
- Wczoraj przyjechałem z twoim wujkiem. Spaliście na kanapie. Ty zostałaś tutaj a małego na górę zaniósł Barry. - wytłumaczył.
- A czy Ty mnie przebrałeś?- spytałam rozbudzona.
- Ummm... no tak-odpowiedział kładąc rękę na karku.
- Poza tym uroczego masz brata-powiedział.
- On nie jest moim bratem tylko kuzynem-odrzekłam.
- Acha sorry-odpowiedział.
- Nie szkodzi. Dobra ja muszę się ogarnąć , bo za chwilę wychodzę.- odparłam.
- Ale jest sobota-odrzekł zdziwiony.
- Nie pamiętasz , że w każdą sobotę ja i moja kapela mamy próbę?- spytałam lekko rozbawiona.
Cat hunter strzelił facepalma.
- No tak. Zapomniałem- odpowiedział zażenowany swoim zapominalstwem.
Rozbawiona pobiegłam na górę by wziąć prysznic i przebrać się w czyste ciuchy. Po wykonaniu całej porannej toalety zeszłam na dół by założyć buty. Zawiązując jednego glana zobaczyłam jak Jacke i cat hunter się razem bawią. Zawiązywałam właśnie drugi but , gdy mały mnie zauważył.
- Ira gdzie idziesz?- spytał.
- Mam dzisiaj próbę z moją kapelą mały- odpowiedziałam - Cat hunter się tobą zajmie do mojego powrotu-dodałam szybko.
- A za ile wrócisz?- spytał ponownie
- To zależy ile będę czekać na pozostałych - odparłam.
Wtedy podszedł Cat i wziął małego na ręce. Szybko ich obu ucałowałam i wyszłam. Upewniwszy się , że telefon mam przy sobie biegiem ruszyłam do szkoły.
Time skip
Dotarłam na salę gimnastyczną. Były tam tylko Semi i byłe już szkolne plastiki. Dlaczego byłe? Otóż nie ubierają się jakby były na rewii mody i nie nakładają tony tapety na twarze. Już od dłuższego czasu ubierają się luźnej ale wygodnie. Mają też o wiele skromniejszy makijaż. Gdy pierwszy raz je tak zobaczyłam myślałam , że dokonano jakieś podmiany.
- Hej dziewczyny!-krzyknęłam.
- Siema przyszła wielka gwiazdo rocka!-odkrzyknęła Amanda.
- Ama. Prosiłam byś tak nie mówiła- powiedziałam do niej z rozbawieniem.
- Oj tam oj tam-odparła.
- Pozostałych jeszcze nie ma-stwierdziłam rozglądając się wokoło.
- Niestety te młotki jeszcze nie przyszły- odparła Semi.
- Skoro jak na razie same to mam dla was genialnego newsa-rzekłam z radością.
- Jakiego?- zapytała Van.
- No więc. Ja i cat hunter. My jesteśmy parą- wydusiłam.
- Ale jak to możliwe?- spytała Semi.
- Normalnie. Zakochałam się - odparłam.
- Z opowieści , które słyszałyśmy od Semi to po trzech nie udanych związkach nie powinnaś się już zakochać-stwierdziła Anna.
- Jak to raz powiedział mój wujek serce nie sługa- skwitowałam krótko.
- W sumie racja -potwierdziła Semi.
Reszta dziewczyn się z nią zgodziła. Zaczęły mi gratulować i życzyć szczęścia w tym związku. Po (jak zwykle) ponad godzinnym czekaniu na nich i słuchaniu usprawiedliwiania ich spóźnienia zrobiliśmy próbę. Wszystko poszło zgodnie z planem. Dziewczyny były zachwycone. Potem zbieranie i pakowanie sprzętu , pożegnania i każdy poszedł w swoją stronę. Owszem poszlibyśmy na miasto coś przekąsić ale nie było nam to dane. Wszyscy mieli swoje sprawy. Moje życie znów zaczyna się układać. Dziewczyny wyglądają znacznie lepiej , ja ponownie się zakochałam i odnalazł się mój kuzyn. Tylko jedno pytanie nie daje mi spokoju. Czemu Helen wysłał mi sms-a ze swoją frazą? To nie ma sensu.

Rozdział VII. Zrobiło się nieco inaczej. Na jaw wyszła pewna tajemnica i pojawiła się kolejna. Może jednak to nie B.P wysłał Irze tą wiadomość ? Może to był ktoś inny? Tego dowiecie się w następnym rozdziale. Haha to znowu ja kosmitka123. Komentujcie i głosujcie na moją opowieść. Piszcie jeśli dopatrzycie się jakiś błędów.

Nietypowa Miłość/ Cat Hunter Love Story [Zakończone]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz