Rozdział IX- bracia slendermana i impreza urodzinowa

165 6 0
                                    

Hoody POV:
Obudziliśmy się następnego dnia rano. Masky i Toby jeszcze spali. Spojrzałem na zegarek 6.50. Za dziesięć minut siódma. Zerknąłem jeszcze na kalendarz. To co zobaczyłem zmroziło mi krew w żyłach. Jak to bywa raz lub kilka razy w roku przyjeżdżają bracia operatora. Muszę szybko obudzić chłopaków.
- Masky ! Toby! Wstawajcie- rzekłem potrząsając nimi.
- Hoody? Co się dzieje?- spytał zdezorientowany Toby.
- Dziś przyjeżdżają bracia operatora!-niemal wykrzyczałem.
Podziałało na nich jak kubeł zimnej wody.
- Ummm... Hoody-zaczął masky.
- Tak co jest?-spytałem
- Diego ma dziś urodziny-dokończył patrząc na swój kalendarz.
- Fuck. Przecież nie mamy prezentów-stwierdził Toby.
- Toby idź obudzić resztę mieszkańców oprócz naszego jubilata-powiedziałem.
On jedynie skinął głową. Przebrał się i wyszedł.
- Masky bracie. My musimy przygotować salon na przyjęcie-rzekłem do brata.
On też kiwnął głową. Trzeba wszystko naszykować. Balony, serpentyny, tort, transparent i wiele innych. Musimy też upomnieć Jeffa w sprawie alkoholu. Pewnie Diego jest jeszcze na niego wkurzony za wczorajszy wybryk.
- Braian tak jak mówiłeś pozostali są już na nogach oprócz jubilata-powiedział wchodzący do pokoju Toby.
- A co z Irą?-spytałem.
- No ona tak słodko spała , że nie miałem zamiaru jej budzić. Poza tym Diego tak mocno się do niej tulił-odparł lekko zakłopotany.
- To nawet lepiej , że też jeszcze śpi-rzekł masky.
- Masz rację-potwierdziłem.
- Przyjazdu braci papa na pewno jest świadomy. Ale nie wiadomo co z urodzinami Diega.- powiedział wchodzący do pokoju Liu.
Zaraz po nim przyszli Helen , Ej. , Lj. , Clockwork , Nina , Jill , Jane , Kagekao , Jeff , Candy pop i cane, puppet, Jason, Jude i Sally. Nawet nie spodziewaliśmy się , że do drzwi pokoju proxów zapuka Beast. Przeprowadziła ze sobą nie jakiego Boens'a. Jest bardzo miły i dowcipny. Nie dziwię się , że Beast tak go lubi.
Time skip
Boens POV:
Od Beast wiem , że Cat hunter ma dziś urodziny. Wszystko jest już tzw dopięte na ostatni guzik. Starczy poczekać aż jubilat się zbudzi. Ciekawe jak zareaguje na mój widok. Nie widzieliśmy się ze dwa lata.
Diego POV:
Obudziło mnie delikatne smyranie po plecach. Moja ukochana już nie śpi. Gdy otworzyłem oczy i ją zobaczyłem to pocałowałem ją w usta.
- Jak się spało mój tygrysku?- spytała.
- Bardzo dobrze mój cukierku- odpowiedziałem żartobliwie.
Ira cicho się zaśmiała. Ja przyciągnąłem ją do siebie i złożyłem namiętny pocałunek na jej ustach.
- Wszystkiego najlepszego-powiedziała po chwili.
- Skąd wiedziałaś?-spytałem.
- Ktoś wysłał mi sms-a z wiadomością o twoich urodzinach. I jestem pewna, że to nie był Jeff- odpowiedziała kładąc szczególny nacisk na "nie".
- Więc kto?- spytałem ponownie smyrając ją po brzuszku.
- Nie wiem-odparła swoim słodkim głębokim kobiecym głosem.
To już bez znaczenia kto wysłał tą wiadomość. Lecz coś mi nie pasowało. Otóż było cicho. A na dom pełen morderców to nie jest normalne.
- Zauważyłaś?- spytałem ją jeszcze raz.
- Tak jest cicho- odpowiedziała
- No właśnie. Trochę zbyt cicho- stwierdziłem.
- No i? Pewnie jeszcze śpią- odparła.
Z jednej strony miała rację, z drugiej zwykle na korytarzu słychać ja się wydzierają. Bez ociągania ubraliśmy się i zeszliśmy na dół. Po sprawdzeniu kuchni i jadalni przeszliśmy do salonu. Otworzyłem drzwi i nagle włączyło się światło a wszyscy wyskoczyli z kryjówek krzycząc niespodzianka. Przez chwilę stałem jak słup soli ale potem dotarło do mnie, że wyprawili przyjęcie z okazji moich urodzin. Podchodzili i składali życzenia. A później Slender przyniósł tort ze świeczkami. Zaczęli śpiewać sto lat. Pomyślałem życzenie i zdmuchnąłem świeczki.
- Co sobie zażyczyłeś?- spytała Sally.
- Nie mogę powiedzieć Sally, bo się nie spełni- odparłem.
Ku mojemu zaskoczeniu zamiast alkoholu były gazowane napoje. Ale to było trochę niepokojące, bo Jeff zawsze gdy miała być jakaś impreza to szedł do sklepu po alkohol. No ale żadna impreza nie byłaby imprezą bez prawda czy wyzwanie. Czyli ulubionej gry Jeffa.
- No to zaczyna nasz jubilat- rzekł uradowany.
Zakręciłem i wypadło na kagekao. Ale się odegram na nim za jego ostatni wybryk.
- Prawda czy wyzwanie?- spytałem.
- Wyzwanie-odrzekł.
- Wypij szklankę oleju roślinnego z lodówki-powiedziałem uśmiechając się szyderczo i zacierając ręce. Po wykonaniu zadania miał naprawdę swkaszoną minę. Zakręcił butelką i padło na Offendera. Ciekawe jakie Kage da mu zadanie.
- Pytanie czy wyzwanie?- spytał.
- Wyzwanie- odparł.
- Wypij szklankę surowych kurzych jaj-wydusił.
Parsknąłem niepochamowanym śmiechem. Offender poszedł do kuchni i odbił tyle jajek ile zmieściło się w szklance. Gdy ją opróżnił to miał bardziej swkaszoną minę niż Kage.
- Co się tak krzywisz? Przecież to same witaminy, bezcenne białko i tłuszcze.-stwierdziłem powstrzymując śmiech.
Gra toczyła się w najlepsze. Padały typowe przy tej grze wyzwania. Dla przykładu: Nina miała pocałować Bena, Judge zjeść 3 cukierki od L. Jacka albo ja miałem ściągnąć koszulkę i siedzieć bez niej do końca rundy lub Ira miała usiąść mi na kolanach i siedzieć do końca gry. Byli też Beast i Bones więc mogę śmiało powiedzieć, że to była najlepsza impreza ever.

Wspaniałe przyjęcie urodzinowe, przyjazd czterech braci i kochająca dziewczyna czego chcieć więcej? Cat hunter był niezwykle szczęśliwy jak przyjaciele wyprawili dla niego imprezę. Lecz jedna osoba wkrótce też zjawi się w willi Slendermana. Tylko pytanie brzmi kto? To znowu ja kosmitka123. Zachęcam do głosowania i komentowania mojego opowiadania. W następnym rozdziale dowiecie się kto jest ów tajemniczą postacią.

Nietypowa Miłość/ Cat Hunter Love Story [Zakończone]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz