4.

9.5K 555 111
                                    

Przesypałam wszystkie przekąski   jakie tylko znalazłam w mieszkaniu do misek i rozłożyłam napoje. Gdy skończyłam zadzwonił dzwonek do drzwi. Nie musiałam się zastanawiać kto to.

- Dłużej się nie dało? - zapytałam, gdy tylko zobaczyłam w progu, trzy uśmiechnięte buzie 

- Tak się wita gości? - Carmen odbiła piłeczkę w moją stronę.

Obok mnie pojawił się Busch, któremu nie spodobali się moi znajomi. Szczekał i warczał, nie pozwalając im wejść do środka. Na szczęście udało mi się zaprowadzić go do   swojej sypialni.

- Przepraszam Cię piesku, ale nie wypuszczę Cię stąd, dopóki się nie uspokoisz - powiedziałam wychodząc z pomieszczenia.

- Nie wiem co w niego wstąpiło- zastanawiałam się na głos.

- Pilnuje swojej pani - odpowiedział Justin puszczając do mnie oczko.

- Okey, to od czego zaczynamy? - zapytał Chris. - Wódka, piwo, wino...

- Wino! - Krzyknęłyśmy razem z Carmen, na co chłopacy się zaśmiali.

- Okey, to nasze gwiazdy wino, a my wódka - powiedział Justin i zaczął rozlewać napoje do kieliszków.

Impreza trwała w najlepsze, Chris z Carmen zajmowali się sobą, co mnie wcale nie dziwiło, ponieważ wiedziałam, że wpadli sobie w oko. My z Justinem graliśmy w "nigdy w życiu nie...", przez co oboje ledwo trzymaliśmy się na nogach.

- Nigdy w życiu nie uprawiałam seksu  - powiedziałam rozchichotana, gdy przyszła moja kolej, na co chłopak opluł mnie napojem, który aktualnie miał w buzi.

- Żartujesz - otworzył buzię ze zdziwienia i wypił zawartość swojego kieliszka. - Nigdy w życiu nie byłem zakochany - kontynuował, opróżniłam swój kieliszek.

Nawet nie wiem kiedy impreza przeniosła się do kuchni.

- A wiecie, że Sara ma współlokatora? - zapytała rozbawiona Carmen.

- Chętnie przyjdziemy jutro i go poznamy - zaproponował Justin.

- Ale ja sama go jeszcze nie znam - zaczęłam się śmiać, chłopacy spojrzeli na mnie niezrozumiale, na co roześmiałam się jeszcze bardziej.

Poszłam po Buscha. Nie chciałam, żeby przez ten cały czas siedział zamknięty w pokoju. Na szczęście pies, położył się spokojnie na kafelkach. Chwile później Carmen i chłopacy zaczęli zbierać się do akademika.

- Dasz mi swój numer? - zapytał Justin, żegnając się ze mną.

- Jasne - zapisałam mu rząd cyferek w komórce.

Po szybkim prysznicu i ogarnięciu z grubsza mieszkania, opadłam zrezygnowana na łóżko. Busch wskoczył obok mnie, nie miałam serca go wyganiać i tak dręczyły mnie wyrzuty sumienia, że musiał spędzić tyle czasu zamknięty w pokoju. Przypomniało mi się o zabawce, cieszyłam się, że się nią nie bawi. Czułam jak moja głowa pulsowała, nie przeżyłabym tego dźwięku.

Do Współlokator: Busch odpuścił sobie hamburgera.

Od Współlokator: Cieszę  się, mam nadzieję, że w porze mojego snu, też sobie odpuści. A Ty dlaczego nie śpisz?

Do Współlokator: Miałam gości.

Od Współlokator: Impreza?

Do Współlokator: Raczej babski wieczór z dwoma facetami.

Od Współlokator: Ciekawe.

Do Współlolator: Bardzo. Zawsze pracujesz w nocy?

Mój ExOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz