17.

10K 518 42
                                    

Jesteśmy z Lizy na zakupach już którąś godzinę z rzędu. Nogi za chwilę odpadną mi z tyłka, ale czego się nie robi dla ukochanej przyjaciółki. Tutejsze galerie handlowe powalają na kolana swoją ilością i wielkością. Oczywiście ta mniej mądra część mnie, kazała przyprowadzić mi dziewczynę do tej największej galerii w mieście. Z tego względu spędzimy tu jeszcze trochę czasu.
- Lizy chodźmy coś zjeść - zaproponowałam wychodząc z przymierzalni w białej rozkloszownej sukience, którą oczywiście zamierzałam kupić. Dziś zbankrutuje.

- Nie możemy, chłopaki szykują dla nas obiad. - Przypomniała mi dziewczyna, przeglądając się sobie w lustrze obok.

- Oby tylko nic nie przypalili, bo umrę z głodu. - Powiedziałam po czym wyjęłam telefon z kieszeni i wystukałam szybką wiadomość.

Do Brad:  Mamy nadzieję, że obiad będzie jadalny.

Od Brad: Jasne sis. Wątpisz w moje umiejętności kulinarne?

Do Brad: Nigdy przenigdy Brad. Bardziej martwią mnie umiejętności kulinarne Josha.

Od Brad: Nie czaje.

Od Brad: Już czaje, Josh się pochwalił jakiego ostatnio pysznego kurczaka przyrządził hahaaa.

Od Josh: Dzięki piękna. Zepsułaś właśnie przed chwilą moją reputację świetnego kucharza.

Do Josh: Niemożliwe.

Od Josh: Możliwe.

Do Josh: Niemożliwe, że miałeś taką reputację.

Od Josh: A jednak.

Do Josh: Chyba tylko w oczach Brada byłeś świetnym kucharzem.

Od Josh: Ej. Zdeptałaś właśnie moje ego.

- Wiem z kim piszesz - powiedziała nagle moja przyjaciółka, odciągając tym samym moją uwagę od telefonu.

- Do prawdy? - zapytałam rozbawiona, chowając urządzenie do torebki

- Yhm  - Lizy obkręciła się w okół własnej osi, oglądając czerwoną sukienkę. - Możliwość jest tylko jedna, inaczej buzia nie uśmiechałaby Ci się do telefonu.

- Musisz ją wziąć, świetnie na Tobie leży - powiedziałam chcąc zmienić temat, jeszcze jej nie wspomniałam o dzisiejszym pocałunku i choć bardzo chciałam to zrobić, bałam się przesłuchania.

- Nie zmieniaj tematu. Wiem, że spaliście razem, wstałam w nocy do łazienki i kanapa była pusta. Doszło do czegoś? Opowiadaj. - Zapiszczała jak mała dziewczynka.

- Całowaliśmy się nad ranem - teraz piszczałyśmy obie. Kto by pomyślał, że jesteśmy dorosłe?

- I?

- I Josh zaprosił mnie na randkę!-krzyknęłam podekscytowana.

- O mamuniu, w końcu - Lizy przytuliła mnie do siebie. - W końcu znów będziecie razem.

- Lizy, to jeszcze o niczym nie świadczy to tylko...

- A właśnie, że świadczy. Poza tym, Wy jesteście dla siebie stworzeni. Nie wyobrażam sobie innego faceta przy Twoim boku i innej kobiety przy nim. - Przerwała mi przyjaciółka, po czym pociągnęła mnie za rękę do kasy, a następnie do wyjścia. - Jeszcze jeden sklep - Dodała po chwili.

Mój ExOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz