Kolacja trwała w najlepsze, a moment kiedy zamierzaliśmy powiedzieć rodzinie i przyjaciołom o zaręczynach zbliżał się nieubłagalnie. Z każdą chwilą mój stres stawał się coraz większy i nawet dłoń Josha, ściskająca dyskretnie pod stołem moją dłoń, nie pomagała. Postanowiłam mieć to jak najszybciej za sobą. Wstałam, zwracając tym samym uwagę wszystkich tu obecnych. Josh od razu do mnie dołączył i objął mnie ramieniem.
- Musimy Wam coś powiedzieć - zaczął mężczyzna. Wydawał się być taki spokojny. Zazdrościłam mu tego opanowania wówczas gdy ja trzęsłam się jak galareta.
- Jesteś w ciąży?! - wyrwała się moja mama, nie ukrywając zadowolenia, od zawsze chciała zostać młodą babcią, mój tata słysząc jej pytanie prawie zakrztusił się kawałkiem kurczaka.
- Nie o to chodzi Pani Needs - powiedział Josh, gdy mój tata przestał wreszcie kaszleć.
- To o co ? - ponaglała nas tym razem mama Josha.
- Josh zapytał czy za niego wyjdę - powiedziałam podeksytowana, nie ukrywając mojego szczęścia.
- Sara powiedziała tak - mężczyzna był równie szczęśliwy jak ja.
Nagle wszyscy zerwali się na równe nogi i zaczęli nam gratuliwać. Byli zadowoleni, a my byliśmy szczęśliwi, że tak pozytywnie przyjęli wieść o zaręczynach. Ostatni podszedł do mnie Brad i zamknął mnie w niedźwiedźim uścisku.
- Nie wiem sis, czy Ci pozwolę wyjść za tego idiotę - powiedział rozbawiony.
- Nie masz wyjścia stary - wtrącił się Josh.
- Dzięki - Brad posłał mu uśmiech, po czym znów skupił swoją uwagę na mnie - Jak te dzieci szybko dorastają - kontynuował, czym rozbawił resztę towarzystwa. - Moje gratulacje, wiedziałem od przedszkola, że jesteście dla siebie stworzeni - pocałował mnie w prawy policzek.
-Dziękuję - przytuliłam mocno przyjaciela.
- A i jeszcze jedno - tym razem mówił szeptem - Nie przejmuj się Ashley, ja też byłem na tym spotkaniu, ona po prostu jest ekspedientką w jubilerskim.
Spojrzałam na niego z przymróżonymi oczyma. Ten dupek wiedział, że Josh chce mi się oświadczyć, ba, on nawet pomagał mu wybierać pierścionek. Wiedział też, że martwiłam się przez ten czas, gdy mężczyzna był pochłonięty zaręczynami i nic mi nie powiedział.
- Wiedziałeś?!
- Yep - potwierdził mój przyjaciel.
- I nie powiedziałeś mi?!- Tak - powiedział rozbawiony.
- Dupek.
- I tak mnie kochasz sis.
Kolacja dobiegła ku końcowi, wszyscy wrócili do swoich domów, jedynym gościem jaki został byłam ja. Pomagałam sprzątać mojej przyszłej teściowej po tej całej zgraji głodomorów.
- Wiesz Sara, bardzo się cieszę, nie wyobrażałam sobie innej kobiety, przy boku mojego syna. - Zaczęła kobieta.
- Ja też sobie nie wyobrażałem mamo - do pomieszczenia nagle wszedł Josh, który objął mnie od tyłu w pasie.
- Cudownie razem wyglądacie dzieci - kobieta spojrzała na nas z uśmiechem na ustach - idźcie się położyć, ja dokończę sama.
- Chodź kochanie.
- Pomogę Pani - powiedzieliśmy w tym samym czasie. Josh jęknął zrezygnowany, a my się zaśmiałyśmy.
Leżeliśmy w łóżku i rozmawialiśmy o wszystkim i o niczym, byłam wtulona w mężczyznę, a ten kręcił kółka na nagiej skórze moich pleców.
- Tęsknie za Buschem. - Powiedziałam zgodnie z prawdą, brakowało mi tego psa.
- Pojutrze wylatujemy więc już niedługo go zobaczysz.
- A propo, jutrzejszy wieczór chciałabym spędzić z Lizy.
- Okey - odpowiedział Josh, nie mając nic przeciwko.
Obudził mnie zapach naleśników, wiedziałam, że Josh robi śniadanie i że jego rodziców nie ma w domu, wczoraj szybko zasnęłam, a dziś chciałam mu to wynagrodzić. Założyłam na siebie jedynie jego koszulkę, która ledwo zasłaniała mi tyłek i zeszłam na dół.
- Dzień dobry Kochanie - powiedziałam, gdy stanęłam w progu kuchni.
Mężczyzna stał do mnie tyłem, był bez koszulki, a jego spodnie dresowe, luźno zwisały na biodrach. Gdy usłyszał mój głos odwrócił się przodem, wciąż trzymając patelnię w ręku, widok był niesamowity. Zrobiło mi się momentalnie gorąco.
- Dzień dobry Kochanie - Odpowiedział pokazując rząd swoich białych zębów.
Usiadłam na stołku przy wyspie kuchennej i obserowowałam poczynania mojego narzeczonego. Cholera, nie dość że mega przystojny, to jeszcze gotuje wyśmienicie. Jestem szczęściarą.
- Proszę - powiedział podsówając mi pod nos talerz ze stertą naśników, po czym musnął moje usta i usiadł obok mnie z drugim talerzem.
Śniadanie zjedliśmy w miłej atmosferze, było cudownie, jak zawsze, bo każda chwila z Joshem była cudowna i niepowtarzalna. W końcu to Pan Perfekcyjny. Po posiłku udaliśmy się do moich rodziców, którzy specjalnie wzięli sobie wolne, aby spędzić z nami trochę czasu jeszcze przed wyjazdem. Postanowiliśmy nie siedzieć w domu i wszyscy jednogłośnie stwierdziliśmy, że idziemy na skałki, szkoda tylko, że nie było z nami rodziców mojego narzeczonego, którzy musieli iść dziś do pracy. Po spędzeniu kilku godzin z moimi rodzicami mieliśmy trochę czasu tylko dla siebie, postanowiliśmy więc udać się na naszą działkę.
- Nie mogę w to uwierzyć Josh, to wszystko jest zbyt piękne, żeby było prawdziwe - powiedziałam siedząc na masce samochodu, obok miłości mojego życia.
- Zasługujesz na wszystko co najlepsze Sara i uwierz mi, że to wszystko co się dzieje, po między nami jest prawdziwe.
- Wiem, po prostu, to wszystko jest jak sen, jak historia z filmu, albo z książki.
- Ale to nasza historia, prawdziwa historia i będziemy ją tworzyć po swojemu, zrobię wszystko, żeby była piękna.
- Kocham Cię Josh.
- Kocham Cię Sara. - powiedział, po czym wpił się zdecydowanie w moje usta.
Dłońmi błądził po całym moim ciele, doprowadzając mnie tym samym do szaleństwa.
- Mam na to ochotę, od momentu kiedy zobaczyłem Cię rano w mojej koszulce - mruczał do mojego ucha, delikatnie przygryzając jego płatek.
CZYTASZ
Mój Ex
RomanceCzęść druga opowiadania pod tytułem "Konwersacja Z Nieznajomym". Jak potoczą się dalsze losy Sary i Josha? Jedno jest pewne ich miłość do siebie nigdy nie wygaśnie, ale czy się odnajdą? Jeśli tak, to czy będą potrafili znów być razem? Ranking: #13 i...