- To miejsce jest nasze - powiedział na wydechu.
- Nie rozumiem - wzięłam łyka wina.
- Pamiętasz jak mówiłaś, że chcesz w przyszłości wrócić do Seattle, wybudować dom, stworzyć...
- Pamiętam - przerwałam mu
- A więc to jest działka, na której w przyszłości wybudujemy nasz dom. - Podczas swojej wypowiedzi patrzył głęboko w moje oczy, w których zapewne dostrzegł przerażenie.
Dziękowałam sobie w myślach, że nie mam aktualnie nic w ustach, bo z pewnością zaczęłabym się dławić i ksztusić, co gorsza, wyplułabym całą zawartość na mężczyznę, co na pewno nie było by zbyt romantyczne. Byłam w kompletnym szoku i nie miałam pojęcia jak zareagować, co powiedzieć, czy w ogóle coś mówić. Spuściłam wzrok, na moje trzęsące się dłonie. To wszystko działo się tak szybko, a jednocześnie było tak romantyczne. To było jak sen, jak spełnienie marzeń, a ja zamiast się w pełni cieszyć, bałam się jak cholera i sama nie wiedziałam czego.
- Skarbie - zaczął Josh, unosząc mój podbródek do góry, abym na niego spojrzała. - Wszystko w swoim czasie, nie weźmiemy jutro ślubu i nie ruszymy w przyszłym tygodniu z budową, chcę tylko, żebyś miała pewność, że cholernie mi na Tobie zależy, że tylko z Tobą wiążę przyszłość i że będę na zawsze. Już nigdy Cię nie zostawię Sara - z moich oczu popłynęły łzy, dałam upust wszystkim uczuciom. Płakałam jak mała dziewczynka, a Josh tulił mnie w swoich ramionach jak największy skarb świata.
- Dziękuję - udało mi się powiedzieć.
- Dla Ciebie wszystko księżniczko.
- Tak cholernie mocno tęskniłam Josh. - Wtuliłam się w niego jeszcze mocniej.
- Ja też Sara. Nawet sobie nie wyobrażasz jak bardzo.
Tego wieczoru po raz kolejny doznałam spełnienia, byłam szczęśliwa, na prawdę szczęśliwa, szczęśliwa na sto procent, szczęśliwa jak nigdy. Leżeliśmy nadzy na kocu i patrzyliśmy w niebo, aż do świtu, było romantycznie i nie mogłam sobie wymarzyć lepszej randki. Ta była i będzie z pewnością randką numer jeden, pośród wszystkich randek w historii.
- Było cudownie Kochanie - powiedziałam, gdy staliśmy już pod moim domem rodzinnym.
- Będzie jeszcze cudowniej, jeżeli pozwolisz mi wejść do środka. - Sunął swoją dłonią po moim udzie.
- Jeszcze nie masz dość?- zapytałam rozbawiona.
-Nigdy - złapał moją dłoń i ucałował ją dokładnie nad pierścionkiem.
- Kiedy im powiemy? - zapytałam
- Może dziś na kolacji u moich rodziców?- Okey, ale zaprosimy też Brada i Lizy? - zaproponowałam.
- Pod jednym warunkiem. - Na jego twarzy pojawił się cwany uśmiech. - Dasz się teraz zaprosić na śniadanie i zostaniesz na noc po kolacji.
- To są dwa warunki - zauważyłam, mężczyzna podrapał się po karku.
- Nie prawda - powiedział rozbawiony.
- Prawda.
- Nie.
- Tak.
- Nie.
- Zawsze byłeś kiepski z matmy Skarbie, ale że aż tak? - zapytałam śmiejąc się.
- Śniadanie to połowa warunku, a wspólna noc to druga połowa, razem wszystko tworzy jeden warunek. - Wyszczerzył się jak mysz do sera, po czym swoje dłonie położył na moich biodrach i wpił się w moje usta. - To jak będzie? - zapytał między pocałunkami.
- Zgadzam się na śniadanie.
- A wspólna noc?
- Zastanowię się.
Josh oderwał się od moich ust i zaczął całować moją szyję, miejsce, które było moim słabym punktem. Czułam jak w moim podbrzuszu rozlewało się ciepło i choć było mi niezwykle przyjemnie, musiałam to przerwać, ponieważ za chwilę rzuciłabym się na niego w tym samochodzie, nie zwracając uwagi na to, że stoimy pod moim domem, na ulicy która od rana tętni życiem.
- Josh, przestań - udało mi się powiedzieć.
- Dlaczego? - wymruczał nie przrywając pieszczoty.
- Bo... bo.. - z moich ust wydarł się pojedyńczy jęk, ponieważ mężczyzna wsunął dłoń pod sukienkę i zaczął masować dodatkowo moją łechtaczkę, wsuwając we mnie swój palec.
- Podoba Ci się Skarbie? - zapytał, czułam na skórze, że się uśmiecha.
- Ta..ak.
- To jak będzie z drugą połową warunku?
- Tt..ak.
- Czy to znaczy, że się zgadzasz?
- Tak. - wysapałam, a mężczyzna momentalnie wyjął ze mnie swój palec. Dupek jeden, wykorzystał sytuację. - To nie było fair Josh!
- Ale co kochanie? - udawał zdezorientowanie.
- Nie zgadzam się.
-Ale na co?
- Nie zostanę u Ciebie na noc po kolacji.
- Za późno, już się zgodziłaś - cała sytuacja go najwyraźniej bawiła, ponieważ uśmiech nie schodził z jego twarzy.
- Ale to się nie liczy.
- A właśnie, że się liczy.
- Dupek.
- Za to jaki seksowany dupek. - Poruszył zabawnie brwiami.
Oj tak, był seksowny, a ja byłam podniecona do granic możliwości, sądząc, po jego wypukłości w spodniach on też nie pozostawał w tyle.
- Mam pomysł seksowny dupku -wyszeptałam mu do ucha, jedną dłoń zaciskając na jego kroczu, z jego ust wydobył się cichy pomruk. - Najpierw, weźmiemy wspólny prysznic, a potem pojedziemy na śniadanie.
- Świetny pomysł - powiedział, po czym wpił się w moje usta.
Rozpiął zamek mojej sukienki, po czym delikatnie zsunął ją z ramion, a materiał opadł na podłogę, pozostawiając mnie w białej koronkowej bieliźnie Victoria Secret.
- Jesteś taka idealna - wymruczał przygryzając kawałek skóry na moim ciele - i cała moja...
Błyskawicznie pozbyliśmy się reszty niepotrzebnych ubrań, po czym weszliśmy do kabiny prysznicowej, a raczej Josh wszedł, trzymając mnie na rękach. Woda obmywała nasze ciała, podczas gdy my doznawaliśmy spełnienia. Cieszyłam się, że rodziców nie ma w domu, ponieważ było tak cudownie, że nie mogłam opanować jęków, których z pewnością woleliby nie słyszeć.
- Kocham Cię Sara - powiedział powoli normując swój oddech.
- Kocham Cię Josh - musnęłam delikatnie jego usta.
CZYTASZ
Mój Ex
RomanceCzęść druga opowiadania pod tytułem "Konwersacja Z Nieznajomym". Jak potoczą się dalsze losy Sary i Josha? Jedno jest pewne ich miłość do siebie nigdy nie wygaśnie, ale czy się odnajdą? Jeśli tak, to czy będą potrafili znów być razem? Ranking: #13 i...