Meg została obudzona przez agresywne szepty, które wymieniane były między dwiema osobami. Z trudem rozwarła powieki i ujrzała nad sobą jasną jażeniówkę oraz biały sufit.
- Gdzie ja jestem? - zapytała niewyraźne. Ciche pikanie respiratora brzęczało jej w uszach. - Szpital. Świetnie. - dodała, kiedy zdała sobie z tego sprawę. Leżała w łóżku, przebrana w szpitalną piżamę i nie miała pojęcia, dlaczego wyraźnie odczuwa ból w okolicach brzucha.
- Nareszcie się obudziłaś - westchnął z ulgą Jake, który siedział na krześle obok. Dean zaś opierał się o ścianę, krzyżując ręce na piersi.
- Sam i Alex zaraz tu będą - rzucił ponuro. - Jak się czujesz?
- Jakby mnie pocharatało dzikie zwierzę... - jęknęła - A, no tak. Przecież to się właśnie stało - westchnęła, ocierając dłonią twarz.
Meg powoli usiadła, krzywiąc się.
- Ponad 100 szwów. Nowy rekord - mruknął Dean.
Wzrok dziewczyny padł na brzuch schowany pod bandażami.
- I z polowania nici - odparła z nutą żalu.
- W takim stanie na żadnego ducha nie zapolujesz - uśmiechnął się do niej raźnie Jake.
- Co ty powiesz? - warknął Winchester. - Idę się napić - podkreślił ostatni wyraz, idąc w stronę drzwi, które gwałtownie się otworzyły.
- Meg! Co za ulga! - Alex wpadła do sali, biegnąc w stronę siostry. Coś w jej twarzy było innego...
- Hej, stary - rzucił Sam, klepiąc brata po plecach. - Wiem, że to ciężkie dla ciebie.
Dean wzruszył ramionami.
- Co tak długo? - zapytał zamiast odpowiedzieć.
Jego brat zbliżył się do niego.
- Musiała się pomalować - szepnął konspiracyjnie, wskazując na Smith. - To nie w jej stylu.
- No właśnie zauważyłem, że jest jakaś ładniejsza - zaśmiał się Dean, a Sam go szturchnął. - Wybacz - uniósł ręce w obronnym geście. - Po prostu chce być ładniejsza dla ciebie.
- Jest ładna bez makijażu no i poza tym... - szepnął niewyraźnie następne słowa.
- Hahaha - starszy Winchester wyszerzył zęby w uśmiechu. - Musisz wykorzystać jej zapał.... Idę się napić. Idziesz ze mną?
- Oh, tak - jęknął Sam, przeczesując włosy.
Opuścili pomieszczenie.
- Dobrze, że Meg z tego wyszła - powiedział Sam z ulgą.
- Tak - burknął Dean. - To była cała wataha.
- Co ty nie w humorze? - Sam uniósł brew. - Zawsze polowanie wprawia cię w błogi nastrój.
- Ten dupek Jake się do niej dobierał - westchnął Dean.
- A ona?
- Nie protestowała. Wręcz się świetnie bawiła.
- Dziewczyna... dała... ci kosza? - nie dowierzał Sam.
- Co? Pff nie...
Sam zaniósł się niepohamowanym śmiechem.
- Bardzo śmieszne - mruknął Dean.
- Tak wykorzystywałeś laski, a teraz... - Sam parsknął rozbawiony.
- Zamilcz. W naszym zawodzie przywiązywanie to zły pomysł.
- Ale z innym łowcą to nie tak źle.
- Niby tak - Dean machnął ręką. - Tak łatwo temu idiocie nie odpuszczę...
Wyszli ze szpitala i skierowali się w stronę najbliższego sklepu.
🔯
Meg po 2 dniach wyszła ze szpitala. Przez ten czas Sam i Alex przeszukiwali gazety w poszukiwaniu jakiejś sprawy. Jak na razie nic nie znaleźli. Jake kłócił się z Deanem, a kiedy w motelu pojawiła się Meg, trzymali się od siebie na bezpieczną odległość.
- Czas, który spędziłam w szpitalu, spożytkowałam na czytanie ogłoszeń w internecie - odparła z uśmiechem, siadając na kanapie blondynka. Jedną kulę (do pomagania w chodzeniu) odłożyła na podłogę. - I spójrzcie! - odparła z triumfem, pokazując im artykuł w telefonie.
- Trzy dni temu mąż zabił żonę tasakiem do mięsa... - przeczytał Jake, drapiąc się po głowie. - Nieźle.
- Myślicie, że to gniew? - zapytał Sam.
- Możliwe - zgodziła się Alex.
- To jedziemy do Madison! - zawołała młodsza Smith, chowając Samsunga do kieszeni. - Ale najpierw coś zjem... W szpitalu paskudnie karmią.
🔯
Madison, stan Wisconsin
Była już noc, kiedy Impala zajechała na stację paliw. Księżyc świcił jasny na niebie, a chłód nocy sprawił, że Meg okryła się kocem i wygodniej rozsiadła na jasnej tapicerce.
- Idę zapłacić za paliwo - odparł Dean.
- A ja kupię żarcie - Jake zsiadł z motoru.
- Alex. Chodźmy się przejść - Sam zwrócił się do dziewczyny.
- Nie, nie - odparła szybko tamta. - Zimno jest jakoś.
- Jednak nalegam...
- Nie! - warknęła dziewczyna.
Dean i Jake zaintrygowani zbliżyli się do Impali.
- Alex? - szepnęła Meg, patrząc na siostrę siedzącą obok.
Złotowłosa zaniosła się dzikim śmiechem.
- Wiedziałem - rzucił Sam, zaciskając pięści.
- Niezły ruch, Winchester. Namalować na dachu pentagram... - Alex wskazała na sufit samochodu. Widniał tam znak.
Jej oczy były teraz całkowicie czarne.
- Zabiję ją - syknął demon.
Hej!
Przepraszam za długą nieobecność 😞 Postaram się być regularna... Haha
Tak na marginesie, dziękuję za ⭐ i miłe komentarze (^^) nawet nie wiecie, jaką mi to daje motywację!Do następnego ❤
CZYTASZ
The Road so Far || Supernatural PL
FanfictionNa drodze dwóch sióstr Smith stają bracia Winchester... Co z tego wyniknie? Walka ze złem? Przyjaźń? Może miłość? To znajdziecie w tym opowiadaniu, ale nie zabraknie również humoru i poświęcenia. *czas akcji zaczyna się od połowy sezonu drugiego s...