~Rozdział 3~

592 41 8
                                    


Po skończonych lekcjach nastolatka wraca pieszo do domu. Idzie powoli wpatrując się w błękitne niebo bez skaz.

Nagle coś wpada na dziewczynę, a raczej ktoś.

-Co ty robisz?-pyta ją Luke śmiejąc się.

-No nie wierzę, znowu ty? Śledzisz mnie? Poza tym to ty wpadłeś na mnie!-irytuje się.

-Nie denerwuj się tak, bo złość piękności szkodzi, a w sumie, tobie już bardziej nie zaszkodzi.-śmieje się.

-Słucham?-Alice zatrzymuje się.-nie dość, że mnie prześladujesz, to jeszcze obrażasz? Co jeszcze? Może mnie zgwałcisz?

-Widzę, że sama się o to prosisz.-uśmiecha się.-Poza tym, żartowałem. Wiesz w ogóle co to dystans do siebie?

-Tak, wiem.

-Nie widać tego po tobie.

-Daj mi spokój!-Alice podnosi głos, po czym przyspiesza w celu zagubienia chłopaka.

-I tak Cię dogodnie, nie męcz się tak.

Dziewczyna idzie przed siebie, ignorując słowa Luke'a.

-Dobra, to widzimy się jutro.-mówi brunet.

-Oby nie.-odpowiada, po czym chłopak znika w tyle.

Kiedy Alice dociera do domu, od razu dzwoni do jednej z przyjaciółek, jaką jest Bonnie.

Bonnie: Tak?

Alice: Cześć mała, dzwonię żeby zapytać jak tam twój konkurs?

Bonnie: Słabo, nadal nie otrzymałam wyników. Bardzo się stresuje.

Alice: Ja w Ciebie wierzę, ty też powinnaś.

Bonnie: Kochana jesteś, a tak poza tym. Coś się stało? Brzmisz dziwnie.

Alice: W jakim sensie, dziwnie?

Bonnie: Jakby coś się stało. Mów, co jest? Znamy się nie od dziś.

Alice: Nic, nic. Jestem po prostu bardzo zmęczona.

Bonnie: Na pewno?

Alice: Tak. Muszę już iść skarbie, odezwij się, jak tylko otrzymasz wyniki. Trzymam kciuki, papa.

Bonnie: Okej, papa.

Alice cieszy się, że szybko wymigała się z sytuacji. Nie chce jeszcze bardziej martwić przyjaciółki, która i tak ma pełno swoich spraw.

Następnego dnia, siedemnastolatka nie ma ochoty, aby udać się do szkoły. Nie chce ponownie spotkać bruneta, który dotychczas się jej uczepił. Dziewczyna boi się go trochę, ponieważ nie ma za ciekawej reputacji.

Alice zakłada jasne jeansy z niewielkimi dziurami, które pojawiają się gdzieniegdzie na całej długości spodni. Do tego dobiera biały, zwykły top oraz śnieżne trampki.

Układa włosy w koka, tzw. Artystyczny nieład. Nakłada delikatny makijaż, pakuje książki, a następnie wychodzi z domu bez śniadania.

Miała nadzieję, że ktokolwiek podwiezie ją pod szkołę, lecz niestety zawiodła się. Musi iść na pieszo z obawą, iż spotka tajemniczego chłopaka.

Dziesięć minut później, nastolatka jest już przed szkołą. Cieszy się, ponieważ nie musiała znosić Luke'a w drodze do liceum.

-Cześć Natalie.-wita się, całując przyjaciółkę w policzek.

-Cześć skarbie jak tam?

-Dobrze. Słuchaj, Bonnie odzywała się do Ciebie dzisiaj?-pyta zaniepokojona Alice.

-Nie, a czemu pytasz?

-Powiedziałam jej, żeby odezwała się, jak tylko otrzyma wyniki. Nie zrobiła tego.

-Kurczę, myślisz że przegrała?

-Tak myślę. Oby nie.

Kiedy mija już czwarta lekcja, a Bonnie nadal nie daje znaku życia, zaniepokojone nastolatki postanawiają zadzwonić do przyjaciółki.

Niestety próbują już czwarty raz, lecz za każdym razem słyszą wyłącznie dźwięk automatycznej sekretarki.

-Boję się o nią.-mówi Natalie.

-Ja też, od razu po lekcjach idę do niej. Idziesz ze mną?

-Jasne, tylko dzisiaj mecz. Ale nie, przyjaźń jest dla mnie o stokroć ważniejsza.

-O nie, to dla Ciebie ważne. Nie zawiedziesz drużyny. Pójdę sama, dam radę.

-Nie chce jej zawieść.

-Nie zawiedziesz. Idę coś zjeść, idziesz ze mną?-pyta Alice.

-Przepraszam, ale teraz mamy z drużyną coś ważnego do obgadania.

-Rozumiem.

Każda z dziewcząt udaje się w swoją stronę.

Alice kupuję sobie Lunch na szkolnej stołówce, a następnie siada przy stoliku.

-Siedzisz sama? A gdzie twoi przyjaciele? Znaczy, cała szkoła?-odzywa się męski głos zza głowy Alice.

-Luke?-pyta zdenerwowana.

-Zgadłaś.-odpowiada, siadając obok dziewczyny, zdecydowanie za blisko, automatycznie odsuwa się od niego.

-Boisz się mnie?-pyta chłopak, zauważając to.

-Nie, po prostu nie chce, żebyś mnie dotykał.

-Tak?-pyta, kładąc dłoń na udzie nastolatki.

-Co ty robisz?! Daj mi wreszcie święty spokój!-irytuje się.

-Spokojnie, Alice.

-Skąd znasz moje imię?

-A czy jest taka osoba, w tej szkole, która go nie zna?

-Nie wiem.

-Dlaczego jesteś dla mnie taka wredna? Ja tylko się przysiadłem.

-Może dlatego, że jesteś najbardziej denerwującą osoba, jaką znam?-mówi, po czym podnosi się z miejsca, by zmienić stolik.

Luke wykorzystuję to, postanawia przesunąć się na miejsce, gdzie nastolatka wcześniej siedziała, po czym łapie ją za dłoń, ściągając ją tym z powrotem na miejsce. Dzięki czemu Alice ląduje na kolanach chłopaka.

-Idiota -mówi dziewczyna, szybko wstając.

-Tak? Dobrze, zapamiętam.

-Nie interesuje mnie to.

-Nie umiesz kłamać.-uśmiecha się Luke.

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~

Jeśli się spodobało, pamiętaj o zostawieniu głosu bądź komentarza. Dziękuję. ♥



~I Hate That I Love You~Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz