~Rozdział 12~

423 38 3
                                    

-Zachowałem się normalnie, tak jak każdy inny facet powinien się zachować. Niestety w tej szkole widzę brak odwagi z ich strony.
-Racja.-przytakuje.
-A teraz powiedz mi, czemu Adrien chciał Ci coś zrobić? Jest twoim byłym, to wiem.
-Ech... To trudne.
-Powiedz.
-Adrien wcześniej taki nie był. A może był, tylko ja nie zauważałam tego, jakim był chamem i idiotą? Od kąd pamiętam, był zapatrzony w siebie. Kochał mną pomiatać, czego nie zauważałam... Do czasu aż mnie uderzył. Może to nie było bolesne, ale jednak to zrobił. Skrzywdził mnie.-w tym momencie łamie mi się głos, a łza spływa po prawym policzku.-Byłam naiwna. Kochałam go mimo wszystko. Od tej pory jestem wrażliwa i nieufna. Wmawiałam sobie, że chłopak nie jest mi potrzebny, że to strata czasu... Ale prawda jest taka, że cholernie boję się, że to wróci. Nie chce takiego związku. Chce wsparcia, a nie siniaków czy łez.
-Alice...
-Dość. Nie ważne.-uśmiecham się sztucznie ocierajac szybko łzy spływające po moich policzkach.
-Przysięgam Ci, że coś mu zrobię.
-Nie! Przestań. To moja sprawa. Nie będę Cię w nic mieszać. Nie przejmuj się mną wcale.
-Ale jest ostatnim skurwielem. Nie puszczę mu tego płazem.
-Narobisz sobie kłopotów.
-Nie martw się.-odpowiada.
-Martwię.
-Od kiedy?-dziwi się.
-Jeśli ja nie jestem Ci obojętna i chcesz mi pomóc, nie będę Cię ignorować. To skomplikowane.
-Rozumiem.-uśmiecha się.
-Nie prawda.
-Rozumiem więcej niż Ci się wydaje.
***
-Luke! Przestań to robić.
-Co?-śmieje się.
-Obmacywać mnie.
-To ty mnie obmacujesz wredoto.

Luke znowu zabrał mnie w miejsce, w którym umieram ze strachu. Tym razem, to spacer po północy. Dziś piątek, a moi rodzice puszczają mnie z nim wszędzie, od kąd dowiedzieli się o tym, jak odważnie obronił mnie przed Adrienem.
Spacerujemy po wielkim lesie, w sumie mało widzę. Znajduje się tu specjalna, duża ścieżka. Brak jakiegokolwiek światła, prócz blasku gwiazd czy księżyca. Jestem na prawdę głupia, że dałam mu się tu zaciągnąć, ale na prawdę czuję się przy nim bezpieczna. Do tego wiem, że w tym lesie, nie ma niebezpiecznych zwierząt.

-Może dlatego, że się boję?-przewracam oczami, mimo że doskonałe wiem, iż tego nie widzi.
-Wiem. Skoro mam przestać Cię ,,obmacywać", czego nie robię to mogę Cię puścić. Ok?-śmieje się.
-Nie.-odpowiadam stanowczo, jeszcze bardziej łapiąc się Luke'a.-Coś zaraz nas tu zje.
-Nie panikuj mała. Wtedy policze do pięciu.-śmieje się.

Odwzajemniam śmiech.
Może inni powiedzieli by, że za nic nie weszli by z nim do lasu, w nocy. Dlatego, że chciałby mnie chociażby zgwałcić. Muszę przyznać, z wielkim zdziwieniem, że wcale bym mu się nie wyrywala. Co ze mną jest? Nie poznaje siebie.
Luke na prawdę zawrócił mi w głowie.
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Dziękuję za przeczytanie!
Jeśli Ci się podoba, zostaw gwiazdkę bądź komentarz ❤

~I Hate That I Love You~Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz