Był piękny i słoneczny dzień. Słońce świeciło, ptaki ćwierkały a Nichon stał dzielnie na warcie w swej baszcie. Nagle na dole spostrzegł grupkę ludzi, których jeszcze nigdy nie widział w tych okolicach. Zanim jednak zdążył do nich krzyknąć w prośbie o identyfikację, jego uwagę zwróciło coś niezwykłego. To był gnom, ale nie byle jaki gnom. Miał długie białe włosy, słodką twarzyczkę oraz niebieskie oczy. Na bogów, to Nulfrad! Strażnikowi serce stanęło w piersi, kompletnie zamarło (Dostał zawału i umarł, koniec). Obudziła go jednak świadomość tego, że taka okazja może się już nie powtórzyć. Bez wahania więc wyskoczył przez okno swej wieży strażniczej i zaczął biec do swego ukochanego.
„Nulfrad! Stój!" krzyczał w desperacji.
Na szczęście jego wrzaski doszły do uszu malca
Ten ze zdziwieniem obrócił się i wydał z siebie najcichszy szept „Nichon?" wpierw nie mógł uwierzyć w to co widzi, lecz szybko ruszył z miejsca i również biegł niczym wiatr ku swemu lubemu „Nichon! Nichon! To ty! To naprawdę ty!" krzyczał z radości.
Kochankowie spotkali się w połowie drogi, mniejszy mężczyzna wskoczył drugiemu w ramiona. Pozostali w tej pozycji przez parę chwil, dopóki im się nie przypomniało, że jeszcze sobie nawzajem nie wyznali swoich uczuć.
„Nichon! Jak tyś cię tu dostał?" zaczął Nulfrad, patrząc na mundur swojego przyjaciela
„Ah, to dość długa historia. Co ważniejsze. Jak TY się tu dostałeś?" Przejął się Nichon patrząc na grupę, z którą szedł gnom.
Zawierała ona szczęśliwego mrocznego elfa, barda. Elfią druidkę, która wyglądała na taką co by nie dała rady policzyć do dwóch. Paladyna, który praktycznie nie zamykał swojej jadaczki i nawet teraz rozmawiał z czarnym pół-demonem na końcu grupy.
„Cóż... obawiam się, że była by to o wiele dłuższa historia..." powiedział malec zerkając z ukosa na swych kompanów „No, dobrze, ale, co tu taj robisz, tak ogólnie?" starał się dopytać gnom.
„Ah, no wiesz, z powodu mojej sytuacji musiałem zostać tutejszym strażnikiem. W Sumie to nie jest tu aż tak źle tylko-" Nichon, ku uciesze Nulfrada, chciał rozpocząć monolog o jego życiu w tym miejscu i o tym jak mu się układało odkąd nie powrócił z misji, niestety obowiązki wzywały, nie Nichona a Nulfrada.
„Hej! Nul! Tam był kolejny błysk!" krzyknął pół-demon.
„Kolejny!?! O kurcze..." Gnom szybko podbiegł do swojej grupy „Ok drużyna, cała na przód w tamtą stronę!" krzyknął charyzmatycznie, i mimo, iż Nichon musiał przyznać, że Nulfrad wyglądał teraz nieziemsko słodko to nie podobało mu się to gdzie to zmierza.
„Hej! Zaraz, zaraz! Gdzie wy idziecie!" próbował ich werbalnie zatrzymać pół-elf.
„Oh! Nichon!" powiedział Nulfrad tak jakby właśnie przypomniał sobie o jego istnieniu (kto to Lapas?). Gnom ponownie do niego podbiegł „Nichon, tak strasznie przepraszam! Muszę iść! To strasznie ważne!" powiedział Nul ze łzami w oczach.
Pół-elf natychmiast przykucnął aby mógł pocieszyć swojego chłopaka... znaczy, przyjaciela „Nie, nie, nie. Spokojnie, nie ma powodu żeby płakać! Poczekaj, zaraz dam ci adres mojej kwatery. Przyjdziesz jak już skończycie te wszystkie ważne rzeczy, ok?" mówiąc to podał malcowi zwitek papieru wyjęty z kieszeni.
„O-oh, dziękuję," powiedział gnom, po czym wydmuchał nos w rzeczony zwitek papieru.
„Nul..." zaczął Nichon.