Pewnego razu na jakiejś tam wyspie była sobie kopalnia. Była to kopalnia niewolników. Nie dlatego, że kopali tam niewolnicy tylko dla tego, że kopano tam niewolników. Kopano ich tam dzień i noc. Kopano po brzuchu i po jajach. Kopano ich wszędzie i nigdzie. Zawsze i nigdy. Taki stan tam trwał aż do pewnego pamiętnego dnia gdy pewien randomowy pół-smok został kopnięty tak mocno, że zniósł jajko. Jajko to również zostało kopnięte a przez to wykluł się z niego nikt inny niż...
„JOHN CENA!!!" wtem, małe pół-smoczątko zaczęło nucić jakiś utwór muzyczny.
Strażnik jednak kopnął go w twarz.
„Ej... za co to?" spytał się oburzony niebieski pół-smok.
Strażnik nie odpowiedział, lecz kopnął go w twarz, tym razem MOCNIEJ.
„Ał! AŁ! AŁ!!!" krzyczał smok w agonii.
Strażnik się nie poddawał. Kopał go dzień w dzień. Po twarzy, po jajach i po woreczku robaczkowym. Tak minęło pięćdziesiąt lat w kopalni niewolników. Jednak pewnego dnia.
Niebieski smok wstał.
I.
To.
ON.
KOPNĄŁ STRAŻNIKA!
Kopał go z całej swej siły. Kopał i kopał aż nie pozostało nic oprócz kopniętego strażnika...
NAGLĘ! Do kopalni wpadli żołnierze G!D!I!!!
Wpadli i zabrali wszystkich!
Do lepszego świata... bez kopania...
I w ten sposób zaczęła się przygoda Reszkorama.
Cri if u lik ery tim ;(