To już koniec cz.1

1.4K 64 5
                                    

4 miesiące później

Przetarłam zmęczone oczy i otworzyłam lodówkę. Wyjęłam sok malinowy i nalałam do szklanki. Wyszłam z kuchni, przeszłam przez salon gdzie pięć par oczu obserwowało mój każdy ruch. Nie zwróciłam na nich uwagi i skierowałam się do mojej sypialni. Szklankę postawiłam na stoliku nocnym, otworzyłam szafę i wzięłam jakąś starą koszulkę oraz bieliznę. Zamknęłam się w łazience, odkręciłam wodę aby mogła napełnić wannę i zdjęłam z siebie ubrania. Spojrzałam w lustro i ujrzałam to co zwykle. Białe już blizny oplatały moje ręce, nogi i brzuch oraz plecy. Trudno było znaleźć choć skrawek gładkiej skóry. Moje oczy zmęczone i zamglone już nie przypominały kolorem ciepłego brązu, a smutną, wypaloną szarość. Żebra odznaczały się pod skórą, która była blada i niezdrowa. Włosy choć krótkie to zniszczone i skołtunione.

Zakręciłam wodę i weszłam do wanny. Ciepło zalało całe moje ciało, ale nie odczułam nawet grama szczęścia. Zanurzyłam się pod wodę i zamknęłam oczy.

,,Nie zostawię cię teraz ani nigdy,,

,,Wybaczam ci dlatego, że jesteś dla mnie ważna i nie chcę cię stracić,,

,,Ja też będę za tobą tęsknił, ale dasz sobie radę, jesteś silna,,

Gwałtownie wynurzyłam się z wody i otworzyłam oczy. Jego głos pojawiał się za każdym razem kiedy tylko je zamknęłam. Minęły cztery miesiące od naszego ostatniego spotkania. Tamtego dnia zdobyłam stado, ale straciłam Dereka. Na zewnątrz jestem inna, silniejsza i odważniejsza, ale w środku całkiem pusta. Od tych paru miesięcy krok po kroku przejmowałam watahy w całej środkowej Rumuni. Walczyłam z wieloma Alphami i zyskałam wszystkie te blizny na ciele. Teraz kiedy już nie mam z kim walczyć jestem nikim innym jak tylko zużytym przywódcą.

Wytarłam się ręcznikiem i ubrałam w piżamę. Wyszłam z łazienki i położyłam na łóżku. Byłam gotowa na sen, ale i tak wiedziałam, że on nie nadejdzie. Kiedy już udało mi się zasnąć co zwykle trwało niewiele ponad dwie godziny budziłam się płacząc. Od tamtego dnia co noc miałam ataki paniki. Nikomu o tym nie mówiłam, ale wiedziałam, że każdy coś podejrzewa. Miałam nową rodzinę, która się o siebie troszczyła jednak ja tego nie chciałam. Jedyne czego pragnęłam to znaleźć się znów w jego ramionach. Niedawno dowiedziałam się, że ma własną watahę na obrzeżach Bukaresztu. Nie przejmowałam się tym, jednak jedna rzecz złamała mi serce. Okazało się, że zdobył partnerkę i to nie byle jaką. Siostra Mihaia i Alexandra -- Valentina po śmierci braci odeszła ze stada i po jakimś czasie dołączyła do Dereka. Tej wiosny mają wziąć ślub.

Wstałam o szóstej, ubrałam się i zeszłam na dół. Wszyscy jeszcze spali kiedy robiłam sobie śniadanie. Usiadłam przy stole i zaczęłam jeść moją jajecznicę. Po kilku minutach do kuchni weszła Kestrel. Spojrzała na mnie przelotnie i wyjęła z lodówki sok gruszkowy.

- Powinnaś się z nim w końcu spotkać - powiedziała nalewając sobie soku.

- To nie jest teraz ważne - odparłam cicho.

- Hayley czy ty nie widzisz co ze sobą robisz? - zapytała odwracając się do mnie gwałtownie. - Wyglądasz jak cień człowieka, schudłaś i nie sypiasz dobrze.

- Skąd ty...?

- Myślisz, że nie słyszę jak płaczesz co noc, albo jak krzyczysz jego imię przez sen? To w końcu cię zniszczy, a my cię potrzebujemy. Zrobiłaś dla nas tyle przez te kilka miesięcy. Teraz ty pozwól pomóc sobie. Zasługujesz na szczęście.

Westchnęłam i zakryłam twarz dłońmi. Kestrel miała rację, niszczyłam się, ale bałam się coś z tym zrobić. Czy chciałabym jeszcze raz go zobaczyć, jeszcze raz porozmawiać? Oczywiście, że tak, ale tak cholernie się tego boję. Minęło tyle czasu, może on już o mnie zapomniał, może teraz jest szczęśliwszy? Nie wiem czy chcę to wiedzieć.

Z Innej perspektywyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz