Nie taki diabeł straszny jak...brat

2.3K 111 1
                                    

Po wejściu do domu przywitała mnie matka. Po chwili zaprowadziła mnie do gabinetu gdzie czekał na mnie ojciec. Skinieniem głowy kazał mi usiąść na fotelu przed jego biurkiem.

- Doszły mnie słuchy, że masz nową zabawkę - powiedział nawet na mnie nie patrząc.

- Ona nie jest zabawką. Ma uczucia, ale i tak wiem, że cię to nie obchodzi. Nie martw się ona nie stanowi żadnego zagrożenia dla stada.

- To ja o tym zdecyduje. Alexandrze ona jest człowiekiem, a to samo w sobie stwarza niebezpieczeństwo - odparł tym razem zaszczycając mnie spojrzeniem swoich niebieskich, zimnych oczu.

- Obiecuje, że ona o niczym się nie dowie - zapewniałem ojca.

- Wierzę ci, ale jeśli zawiedziesz to już niedługo odbędzie się kolejne polowanie - powiedział i kazał mi wyjść.

Nie chciałem zostawać tu dłużej dlatego od razu poszedłem do wyjścia. Gdy już podchodziłem do samochodu zatrzymał mnie nie kto inny jak mój głupi brat Mihai. Jest o dwa lata młodszy, ma ciemne włosy jak ja - tą cechę wyglądu oby dwaj odziedziczyliśmy po matce - oraz niebieskie oczy - takie same jak nasz ojciec. Od zawsze mści się na mnie w każdy możliwy sposób ze względu na to, że to mi ojciec przekaże kierownictwo nad watahą a nie jemu. Wiem, że to mój brat, ale szczerze go nienawidzę. Jest pieprzonym gnojem, który myśli, że wszystko mu wolno.

- Witaj mój drogi bracie. Dawno do nas nie zaglądałeś, cóż się takiego wydarzyło, że zaszczyciłeś nas swoją obecnością - powiedział udając niesamowite zdziwienie.

- Dobrze wiesz i nie zgrywaj idioty. Nie masz co robić tylko łazić za mną, a później donosić ojcu - odparłem poddenerwowany.

- Może gdybyś zajął się jakąś porządną wilczycą jak na Alphe przystało, a nie pieprzył się z podrzędnym nic nie wartym człowiekiem nie musiałbym cię na każdym kroku pilnować.

Jeszcze chwilę, a nie wytrzymam. Moje wilcze ja wręcz chciało mnie rozerwać od środka byle wyjść na zewnątrz. Pazury zaczęły się wysuwać, a mój puls znacznie przyspieszył.

- Chyba ktoś tu nie panuje nad agresją - zaśmiał się Mihai. - Co jeśli przy niej też puszczą ci nerwy? A tak przy okazji  jeśli w końcu ona ci się znudzi tak jak to było z poprzednimi ja chętnie się nią zajmę - powiedział i sugestywnie poruszył brwiami.

Tego już za wiele, co on sobie myśli. 

- Tylko ją dotknij, a obiecuje, że w niedalekiej przyszłości obetnę ci palce i powieszę sobie w samochodzie jako ozdobę - wycedziłem przez zaciśnięte zęby.

- Ej panowie, spokojnie! - krzyknął do nas Birke, brat naszej matki.

Podbiegł do nas i stanął pomiędzy nami. Może dobrze, że przyszedł bo inaczej doszłoby do rozlewu krwi. 

Godzinę później dojeżdżałem już do swojego domu. Trochę się już uspokoiłem, ale wciąż miałem ochotę przywalić bratu. Ten wredny kundel nie wie kiedy dać sobie spokój. Przyrzekłem sobie, że jeżeli znowu zobaczę go jak śledzi mnie i  Hayley to dam mu porządną nauczkę. 

Oczami Hayley

Cieszyłam się, że w końcu mogę wyjść ze szpitala. Gdybym miała tam dłużej zostać umarłabym z nudów. Moi rodzice dogadali się z lekarzem i pozwolono mi opuścić szpital. Wracałam już do hotelu, niestety sama, ponieważ moim braciom zachciało się jechać do wesołego miasteczka. Też chciałam się trochę rozerwać, ale tata stwierdził, że muszę odpoczywać. I tak oto właśnie szłam ulicami Bukaresztu sama, słuchając muzyki i myśląc o Alexandrze. Do hotelu miałam niespełna trzy kilometry i nie chciałam jechać taksówką. 

Po dwudziestu minutach byłam już przed hotelem kiedy dostałam SMS od Alexa.

Alex: Hej śliczna, co powiesz na kino?

Ja: Bardzo chętnie. O której mam tam być?

Alex: Za 20 minut.

Ja: Ok tylko podaj mi jeszcze ulicę i zaraz będę.

Alex przesłał mi gdzie dokładnie znajduje się to kino i wzięłam taksówkę. Podróż trwała około piętnastu minut. Gdy wysiadłam zaczęłam rozglądać się za chłopakiem, ale nigdzie go nie było, więc stwierdziłam, że pewnie jest już w środku. Kupiłam bilet i weszłam na salę. Podczas gdy rozglądałam się za Alexandrem dostałam sms. Jak się okazało od niego.

Alex:  Hayley trochę się spóźniłem i czekam na ciebie przy tylnym wejściu do kina.

Nie wiem co on tam robił, ale postanowiłam jednak tam pójść. Kiedy już wyszłam przez tylne wejście moim oczom ukazała się sylwetka chłopaka. Gdy wyszedł z cienia nie kryłam mojego zdziwienia. To nie był Alex, a jakiś chłopak o żółtych oczach, które świeciły. Miał ciemne krótkie włosy i był nieco niższy od Alexandra. Podszedł do mnie z złowieszczym uśmiechem wymalowanym na twarzy.

- Kim jesteś i gdzie jest Alex? - zapytałam drżącym głosem i zaczęłam cofać się do drzwi.

- Jestem jego bratem złociutka - odparł przyglądając mi się. - Nie wiem co on w tobie widzi - dodał.

- Może ja jednak już pójdę - powiedziałam i odwróciłam się w kierunku drzwi.

On jednak by szybszy i zagrodził mi drogę. Jednym zwinnym ruchem złapał moją rękę, z kieszeni wyjął strzykawkę z jakimś płynem i wbił w moją skórę.

- Kolorowych snów maleńka - powiedział, a ja po chwili straciłam przytomność.

Z Innej perspektywyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz