- Co masz zamiar zrobić? - zaciekawił się.
- Zabije Alexa.
- Oszalałaś?! - krzyknął, a ja od razu uciszyłam go zakrywając mu usta dłonią. - On dzisiaj prawie zabił ciebie.
- Dlatego właśnie potrzebuje twojej pomocy. Wyszkolisz mnie, a ja go zabije - powiedziałam poważnie.
- Hayley to nie możliwe. Nie nauczę cię jak walczyć w cztery dni.
- A co jeśli przekonam Mihaia żeby dał mi jeszcze trochę czasu. Proszę cię Derek, tylko ty możesz mi pomóc - złapałam go za rękę.
- No nie wiem - odparł. - A gdyby jakimś sposobem udało ci się go zabić, to co wtedy?
- Odeszłabym. Najpewniej wróciła do domu - brunet na moje słowa posmutniał.
- Niech ci będzie, ale jeśli nie uda ci się przekonać Mihaia żeby dał ci więcej czasu to ci nie pomogę - zgodził się niechętnie, a ja zarzuciłam mu ręce na szyje i przytuliłam go.
Derek na początku nie odwzajemnił uścisku, ale po chwili również mnie przytulał. Czułam się przy nim bezpiecznie, nawet przy Alexandrze tak nie było. Po dłuższej chwili odsunął się i uśmiechnął.
- W takim razie idź pogadaj z wielkim złym Alphą - puścił mi oczko.
- Trzymaj kciuki - zaśmiałam się i wyszłam z pokoju.
Zeszłam na dół. W salonie nikogo nie było, więc poszłam do kuchni. Mihai stał oparty o blat i pił wodę. Podeszłam do lodówki, wyjęłam sok pomarańczowy i nalałam sobie do szklanki. Usiadłam na blacie naprzeciwko chłopaka, który mi się przyglądał.
- Rozmawiałaś z Derekiem - bardziej stwierdził niż spytał.
- Owszem. Od jutra zaczynamy trening.
- To dobrze. Nawet nie wiesz jak się bałem, że coś ci się stanie - odłożył pustą szklankę i podszedł do mnie stając między moimi nogami.
- Na szczęście nic się nie stało. Zdążyliście na czas - powiedziałam, a szatyn położył dłonie na moich udach.
- Więcej cię nie zostawię. Nie przemyślałem tego i wyszło jak wyszło. To się nie powtórzy.
- Mihai mam do ciebie prośbę - powiedziałam niepewnie.
- Mów księżniczko.
- Mógłbyś mi dać więcej czasu.
- Chodzi ci o oznaczenie? - zapytał, a ja kiwnęłam potwierdzająco głową. - To zły pomysł. Im szybciej to zrobimy tym lepiej.
- Proszę, ja nie jestem gotowa - próbowałam go przekonać.
- Normalnie bym się nie zgodził, ale jestem ci coś winien za ten dzisiejszy incydent, więc zgoda. Masz czas do pełni księżyca - odparł niezadowolony, a ja uśmiechnęłam się szeroko.
- Dziękuje - powiedziałam uradowana.
- A teraz idź do pokoju, pewnie jesteś zmęczona. Ja muszę jeszcze porozmawiać z paroma osobami - odsunął się ode mnie żebym mogła zejść z blatu.
Poszłam na górę do sypialni i rzuciłam się na łóżko. Mój plan może się udać. Spróbowałam skontaktować się z Derekiem i powiedzieć o rozmowie z Mihai'em.
Derek, udało się. Dał mi czas do pełni - połączyłam się z nim myślami.
Czyli mamy dziewięć dni. To nie tak dużo, ale jeśli się postaramy damy radę - odpowiedział natychmiast.
Zaczynamy jutro?
Tak, z samego rana. Spotkamy się przy rzece o piątej.
Derek mam pytanie - zaczęłam. - Jeśli nam się uda to wrócisz ze mną?
Chciałbym, ale nie mogę. Wciąż należę do stada Mihaia i to się nie zmieni - odpowiedział.
Będzie mi cię brakować jak już wrócę do Stanów.
Ja też będę za tobą tęsknił, ale dasz sobie radę, jesteś silna - powiedział pewny swoich słów.
To ty mi pomogłeś przy pierwszej przemianie. Ty byłeś osobą, która uratowała mnie przed Alexem dzisiaj. To ty sprawiasz, że jeszcze tu jakoś wytrzymuje - powiedziałam smutno i samotna łza spłynęła po moim policzku.
Derek już nie odpowiedział, a moment później drzwi do pokoju otworzyły się, a w nich stanął brunet. Zamknął drzwi na klucz i podszedł do mnie, kiedy już na dobre się rozpłakałam. Usiadł obok na łóżku i mocno przytulił. Schowałam głowę w zagłębieniu jego szyji i powoli uspokajałam. Chłopak kołysał mną w przód i w tył, a ja czułam się bezpiecznie będąc tak blisko niego. Gdy już łzy przestały lecieć odsunęłam się i spojrzałam mu w oczy. Wtedy stało się coś czego podświadomie pragnęłam od początku naszej znajomości. Derek złączył nasze usta w pocałunku, który nie był namiętny i brutalny, lecz delikatny i przepełniony uczuciem. Brunet położył dłoń na moim policzku, a ja oplotłam swoimi jego szyje pogłębiając pocałunek. Chwile trwało zanim się od siebie odsunęliśmy. Uśmiechnęłam się lekko, a Derek odwzajemnił uśmiech. Jego oczy wyrażały tyle radości.
- Od dawna chciałem to zrobić - powiedział.
- Ja też. To było niesamowite uczucie - odparłam.
- Ty jesteś niesamowita. Uwielbiam kiedy się uśmiechasz i słodko wyglądasz kiedy się złościsz. Zrobię co trzeba aby móc wyjechać razem z tobą.
- Musimy uważać żeby Mihai niczego nie zauważył.
- Masz rację. Niedługo tu przyjdzie, więc ja już będę się zbierać. Widzimy się jutro o piątej - powiedział i pocałował mnie w czoło po czym wyszedł. Coś mi się wydaje, że będę dobrze spała tej nocy.
CZYTASZ
Z Innej perspektywy
Hombres LoboHayley - nudziara, kujon, odludek - to tylko kilka z określeń jakich używają znajomi z klasy siedemnastoletniej Hayley Cooper. Dziewczyna ma rzadką chorobę skóry, która zniechęca jej rówieśników do jakichkolwiek kontaktów z nią. Wszystko zmienia się...