Po moich doświadczeniach do tamtej pory rzekomo powinienem być przygotowany na wszystko. Nawet przez jakiś czas byłem przekonany, iż właśnie tak było. Zdawałem sobie sprawę, że otaczający mnie świat skrywa przede mną, jak także przed każdym innym, więcej rzeczy, niż komukolwiek mogłoby się wydawać. Nawet w tej chwili jestem świadom, że istnieje wiele tajemnic, których ja sam zdążyłem poznać ledwie nikłą część. Pisząc jednak, że byłem przygotowany na wiadomość, jaką krył przede mną zaszyfrowany tekst, byłbym kłamcą.
Pomimo, iż w kilkuliterowym skrócie całkowicie oddawało to moje podejrzenie sprzed paru godzin, nie był ten fakt w stanie powstrzymać poczucia szczerego szoku. Owe zaskoczenie powinno być pozytywne, prawda? W końcu dostałem to, czego pragnąłem od samego początku - rozwiązania. W rzeczywistości jednak nie stwierdziłbym ani teraz, ani w tamtej chwili, iż można było to określić radosnym zdumieniem. Nie skłaniało się też w stronę negatywną, było po prostu... zamętem.
Wyszukiwałem w słowniku synonimów wielu określeń na to jedno słów, żeby uniknąć powtórzeń, lecz mam wrażenie, że znajduje się ich niewystarczająco wiele.
Ze szczególnym trudem dochodził do mnie fakt, że odpowiedź nie była czymś kompletnie niezwykłym. Znaczy, oczywiście było to cholernie nieprawdopodobne, lecz w porównaniu do pozostałych rzeczy wydawało się znane. Chłopak widzący kogoś zupełnie innego w lustrze, jakaś klątwa, która nie pozwala uwiecznić zaszyfrowanego napisu, a tym bardziej szukać jakichkolwiek informacji na ten temat w internecie, kształty tego przeistaczające się jakby żywym ruchem - tego jeszcze przede mną nie grali. Wszakże odpowiedź na pytanie, jaka granica dzieliła mnie z moim przyjacielem z drugiej strony... obiło się o uszy i to niejednokrotnie.
Nie do wiary, że wątek różnych filmów, seriali czy też książek science fiction okazał się prawdą i to ja miałem okazję się o tym przekonać. I to zupełnie przypadkiem. Przecież to nie tak, jakby to lustro mnie wybrało albo coś w tym stylu. Moja rodzicielka zwyczajnie upatrzyła je jako łup na wyprzedaży antyków i od tego zaczęła się cała ta felerna historia. Jeśli mój opis tych wydarzeń wam się podoba i nie chcecie szybkiego końca, to macie szczęście, ponieważ tu na pewno się to nie kończy, a zaczyna się jedynie robić jeszcze ciekawiej.
Domyślacie się może, co tak bardzo przeżywałem?
Wróćmy do momentu, gdy udało mi się odszyfrować w osobliwy sposób zapisany tekst. Na tyle lustra pojawiły się litery tworzące słowo multiwersum.
Pierwsze co zrobiłem, to wyszukałem to w internecie, chcąc dokładnie przeczytać definicje z kilku różnych stron. Tak jak wspomniałem, było mi to już przedtem znane pojęcie, lecz potrzebowałem tego, aby porządnie uzmysłowić sobie, co to tak naprawdę oznaczało. Zaraz po wyłączeniu wszystkich kart z nagłówkami "multiwersum", "wszechświaty", czy też "rzeczywistości równoległe" opuściłem dom, z potrzebą zaczerpnięcia świeżego powietrza.
Udałem się oczywiście w dobrze znane mi miejsce, czyli park, który chyba absolutnie zawsze odwiedzałem choćby krótko podczas spaceru. Wtedy nie zrobiłem tego nawet umyślnie, właściwie nie jestem pewien, czy w ogóle wiedziałem gdzie idę. Moją głowę zajmowała plątanina różnych myśli.
Po pierwsze; dlaczego ta tajemnica była tak zabezpieczona, skoro okazało się to czymś, o czym świat już słyszał? Tego kompletnie nie pojmowałem.
Wiedziałem jednak, że miałem dość samotnego rozmyślania o tym, a nie chciałem od razu informować Luke'a. Czułem, że potrzebuję uczestnictwa trzeciej osoby w tym wszystkim. Nie byłem tylko pewien, czy mogłem komukolwiek powiedzieć. Biorąc pod uwagę, jak było to strzeżone i natychmiastowe zanikanie jakichkolwiek dowodów na ten napis, doprawdy miałem lekkie wątpliwości. Czy mogłem tak po prostu o tym komuś powiedzieć?
Nie miałem zielonego pojęcia. Uznałem jednak, że tak czy inaczej udam się do Ashtona.
***
- Co ciebie do mnie sprowadza, przyjacielu? - zapytał Ashton, kiedy już wszedłem do jego domu. - Dawno ciebie u mnie nie było.
Było to niestety racją, zanim zwierciadło znalazło miejsce na ścianie w moim pokoju, spędzaliśmy ze sobą czas znacznie częściej. A właściwie nie przypominam sobie, żebyśmy widzieli się poza szkołą od czasu, gdy Ashton był u mnie i zobaczył błysk.
- Zdałem sobie sprawę, że nie mogę bez ciebie żyć - odparłem z przesądzoną dramaturgią.
- Szczerze mnie to nie dziwi, twoje życie zapewne było strasznie nudne beze mnie.
- Nawet sobie nie wyobrażasz - być może nie w tym kontekście, lecz to akurat było wyjątkową prawdą. W końcu działy się rzeczy, które trudno było mi zaakceptować, a co dopiero wyobrazić komuś, kto tego nie doświadczył choćby cząstki tego.
Chwila stania w milczeniu i podszedłem do niego, żeby go uściskać. Nie było to zbyt częste z mojej strony, nie byłem zbyt dobry w okazywaniu uczuć, choć w zasadzie czy istnieje osoba, która jest w tym dobra? W każdym razie takie czułe gesty do mojego najbliższego przyjaciela były rzadkością nawet pomimo naszej bliskiej relacji. Obwiniałem w sporym zakresie za to ojca, ponieważ, gdy byłem młodszy stanowczo zabraniał mi robić niektórych rzeczy, ponieważ nie były męskie, ani chociaż chłopięce w jego mniemaniu. Dlatego właśnie jak już wygadywałem się o swoich uczuciach, to było to po tym, gdy już wlałem w siebie trochę alkoholu, jak to było w przypadku rozmowy z Lukiem.
W tym momencie czułem się jednak kompletnie kimś innym. Kimś kto nie skrywa uczuć i bez problemu jest w stanie okazać swoją potrzebę bliskiego kontaktu fizycznego z inną osobą.
Dlatego też ściskałem mojego przyjaciela tak mocno, jak nie robiłem tego przedtem, co mogłem stwierdzić bez problemu, ponieważ pamiętałem dokładnie wszystkie cztery poprzednie razy.
W tym było coś kompletnie innego: byłem zagubiony, dowiedziałem się, że Luke'a i mnie dzieliła przestrzeń nie do pokonania i coraz bardziej zdawałem sobie sprawę z tego, jaki byłem drobny w obliczu... czegokolwiek. Byłem tylko małym człowiekiem, który miał wpływ na nieznaczną ilość rzeczy i to mnie za bardzo przytłaczało oraz desperacko potrzebowałem bliskości.
Dlatego na samym przytulaniu się nie skończyło.
--------
no to co, chyba czas na gratulacje
przede wszystkim dla helloitscalum, która o światach równoległych napisała w komentarzu jeszcze przed szesnastym rozdziałem
lecz oczywiście także dla PaniSosik, hemmusiek, Arwen2201, julkix9, gdyż napisaliście o równoległości/alternatywie/wymiarach
w nagrodę: dla Was wszystkich, moi drodzy, Wasza ulubiona cześć każdego ff, czyli kochana drama 💕
(no musiałam dać cashtona, wybaczcie moi mili)
-jess
CZYTASZ
mirror | cake
FanfictionProwadzisz normalne życie zwykłego nastolatka. Żadnych wielkich zmian, nieoczekiwanych zwrotów akcji. Masz wrażenie, że wszystko jest stałe, tak stabilne, że nic nie jest w stanie tego zachwiać. Co jednak, gdy twoja matka kupuje lustro na wyprzedaży...