Błąkałem się po pustych ulicach skąpanych w świetle księżyca. Minęło już tyle czasu od tego jakże pamiętnego dnia, a ja ciągle o niej myślę. Tęsknię za jej pięknymi ustami, za głosem od którego dostawałem dreszczy, za cudownym, przeszywającym spojrzeniem.
Cóż, trzeba żyć dalej. Przystanąłem na chwilę i oparłem się plecami o latarnie. Pomarańczowe światło padało na moją pogrążoną w rozpaczy twarz. Sięgnąłem do kieszeni. Po sekundzie w dłoni widniała paczka fajek. Otworzyłem ją i wyjąłem zapalniczkę i jedną z nich. Zaciągnąłem się jak najmocniej potrafiłem. Dym rozprzestrzenił się w moich płucach powodując przyjemne mrowienie.
Rzuciłem niedopałek na ziemię i przydeptałem butem. Obróciłem się na pięcie i ruszyłem do ,,domu''.
Złapałem za chłodną klamkę i pociągnąłem ją w dół. Drzwi lekko zaskrzypiały po czym się otworzyły. Powolnym krokiem ruszyłem przed siebie.
- Witam was skurwiele - szepnąłem.
Otworzyłem drzwi do pokoju Noemi. Leżała tam jak zwykle. Oddychała cichutko i delikatnie. Podszedłem do niej i chwyciłem jej dłoń.
- Jak się dzisiaj czujesz? Wiesz, bardzo za tobą tęsknię. Minęło ponad dwa lata a ty dalej śpisz. Brakuje mi Cię - powiedziałem spokojnie.
Nie liczyłem na odpowiedź. Zaczynałem tracić wszelkie nadzieje. Wstałem i odszedłem do swojego pokoju. To była ciężka noc. Nie mogłem zasnąć do czwartej nad ranem. Gdy w końcu odpłynąłem śniły mi się koszmary. Nic w tym dziwnego. Zawsze je miałem. Zawsze sprawiały mi przyjemność, ale nie tym razem.
O godzinie dziewiątej do mojego pokoju wpadł EJ. Skoczył na moje łóżko i chwycił za ramiona, po czym zaczął mnie telepać.
- Jeff wstawaj do kurwy! Ona dzisiaj do nas wraca! - wrzeszczał.
- Zamknij japę - wysyczałem i przykryłem głowę kołdrą.
Na próżno moje starania w mgnieniu oka EJ wyrwał mnie z objęć ciepłej pierzyny. Zrezygnowany przeciągnąłem się i ruszyłem w stronę kuchni.
Zrobiłem sobie kawę i padłem na sofę. Wyciągnąłem z kieszeni fajki i odpaliłem jedną.
- Stary musisz w domu? - zapytał Ben.
- Jak ci nie pasuje to wyjdź - oznajmiłem.
- Stresujesz się co? - drwina w jego głosie była słyszalna na kilometr.
Zignorowałem ten irytujący głosik i przytknąłem kubek do ust. Po wypiciu kawy sięgnąłem po kawałek pizzy swobodnie leżący na talerzu w lodówce. Zimna pizza zawsze najlepsza.
Po śniadaniu poszedłem do pokoju po wiatrówkę. Ostatnio zacząłem strzelać do sarenek. Są takie urocze gdy wydają ostatnie tchnienie. Otworzyłem drzwi i ruszyłem w las.
Ukryłem się w krzakach wypatrując czegoś ciekawego. Po pewnym czasie moim oczom ukazał się piękny jeleń z niesamowitym porożem. Powili podniosłem broń. Zamknąłem jedno oko by bardziej skupić się na celu. Gdy byłem już pewien, że nie chybię nacisnąłem spust. Odgłos strzału zmieszał się z jękiem jelenia i odbił się echem po lesie. Słyszałem ciężkie sapanie zwierzęcia. Wyjąłem nóż i szybko poderżnąłem mu gardło.
- Jesteś taki piękny - szepnąłem.
Nacisnąłem przycisk w nożu. Ostrze się schowało a jego miejsce zajęła miniaturowa piła. Zacisnąłem mocniej dłoń na rączce. Po paru sekundach trzymałem w ręku jego poroże. Nigdy nie widziałem piękniejszego. Zadowolony schowałem ostrze, wziąłem broń i ruszyłem do ,,domu''.
Zajęte ręce zmusiły mnie bym otworzył drzwi kopniakiem. Podniosłem głowę i ją zobaczyłem. Serce szybciej mi zabiło a ciało zadrżało przez co upuściłem wszystko co do tej pory trzymałem.
Nie mogłem w to uwierzyć. Czyli EJ miał rację.
------------------
Witam was bardzo serdecznie w pierwszym rozdziale.Nie wiem co napisać wiec pozdrawiam.
Xox Sodomus
CZYTASZ
Wzrusz Mnie{ Jeff The Killer }
FanficDruga część opowiadania pod tytułem ,,Nie zostawiaj Mnie''.