Rozdział 4

2.5K 238 51
                                    

Noemi

Jeff wziął mnie na ręce i szybko zbiegł po schodach. Nie wiem o co chodzi, ale niech mi tam będzie. Widocznie przez jedną noc musiał się stęsknić. Złapałam się kurczowo jego ramion żeby nie spaść.

- Kurwaaaaa Noemi wstała skurwiele!!!! - krzyknął wyraźnie zadowolony Jeff.

Wszyscy zaczęli skakać i wiwatować. Coś musiało być na rzeczy. Facet postawił mnie na ziemie i pocałował.

- Przepraszam, ale możecie mi wyjaśnić o co chodzi?

- No przecież spałaś prawie dwa lata! - krzyknął EJ.

Oniemiałam. Zrobiłam się jeszcze bledsza niż kiedykolwiek byłam. Byłam w niemałym szoku. Nagle poczułam drżenie w całym ciele i drętwienie w oku. W tym jebanym oku. Wiedziałam co się zaraz stanie.

Szybko wybiegłam z domu. Gdy byłam w lesie na mojej drodze stanęła dziewczyna w czarnych włosach. Nie panowałam już nad sobą. Chwyciłam ją jedną z moich macek za gardło i przyszpiliłam do drzewa.

Poznałam ją. To ta dziwna laska co się popłakała jak Jeff mnie pocałował. Nie wiem dlaczego, ale już od razu z marszu jej nie lubiłam. Więc nie żal mi jej było ani trochę. Uśmiechnęłam się i wyciągnęłam rękę w tył z zamiarem zamachnięcia się. W tym momencie ktoś złapał mnie w talli i odciągnął. Znowu papa slender. Wiecznie zjawia się wtedy gdy nikt go o to nie prosi. Zaczęłam się miotać gdy on wpakował mi do gardła czyjeś serduszko. W sumie nie obchodziło mnie czyje. Ważne, że coś zjadłam.

Od tamtej pory ta tak zwana Jane mnie nienawidzi. No trudno się mówi. Jeff mi wszystko przypomniał. Wspominał o jakimś Ivanie czy jak mu tam było. No nieźle się musiało dziać.

Leżałam na kanapie jedząc kanapki z miodem gdy do salonu wlazła Jane.

- Spierdalaj, teraz ja chcę coś obejrzeć - syknęła.

Ja się tylko zaśmiałam i rzuciłam w jej stronę talerz, który się rozbił. Ta jak opętana skoczyła na mnie i uderzyła pięścią w mój prawy policzek.

- O nie, teraz przegięłaś! - krzyknęłam.

Jako, że panowałam już nad swoimi mocami wyciągnęłam pazury i rozcięłam jej ramię. Oj lała się krew strumieniem. Było pięknie. Niestety zabawa kiedyś musi się skończyć i do pokoju wpadł Ben.

- Ej, laseczki się biją! - wrzasnął, po czym jak po dotyku czarodziejskiej różdżki zbiegli się.

Jeff odciągnął mnie od żałosnej i paskudnej Jane a LJ trzymał tą dziwkę. Oj przekleństwa lały się jak krew Jane.

Później odbyłam bardzo poważną rozmowę z Jeffem. Opowiedział mi co między nimi było co jeszcze bardziej spotęgowało moją nienawiść.

Gdy postanowiłam wstać z łóżka na którym leżeliśmy drzwi otworzyły się z hukiem. W progu stała Jane.

Wzrusz Mnie{ Jeff The Killer }Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz