Rozdział 5

2.3K 218 75
                                    

 - Będziesz żałowała tego do końca życia szmato! - wrzasnęła.

Ja tylko popatrzyłam się w jej żałosną twarz i parsknęłam śmiechem. Nie wiem jakim cudem ale Jane zrobiła się cała czerwona. Wyszła trzaskając drzwiami niczym za teściową. 

- Ona jest jebnięta - zaśmiał się Jeff.

- Kurcze wielkie odkrycie - dopowiedziałam.

Jako, że zbliżała się godzina szesnasta stwierdziłam iż trzeba iść na zakupy. Zeszłam na dół by zapytać czy ktoś czegoś przypadkiem nie potrzebuje. Każdy poprosił mnie o przynajmniej jedną rzecz. Dla mnie to żaden problem, ale Jeff pewnie będzie jęczał. Oczywiście każdy z wyjątkiem Jane. Oczywiście udaje że odnosi się z honorem. Gówno prawda a nie honor.

Gdy byliśmy w drodze Jeff opowiadał mi moje ulubione żarty. Jak on mnie dobrze znał. No przyznaje się czasem w życiu mam szczęście. 

Weszliśmy to pierwszego lepszego supermarketu. Pragnę dodać, że kazałam Jeffowi założyć kaptur. Oj jego jęki doprowadzały mnie do szaleństwa. Gdy koszyk był pełny udaliśmy się do kasy. 

- Noe, mogę już go zdjąć? Przecież jestem piękny, nie zabraniaj mi się chwalić - skomlał.

- Jeff jak wyjdziemy to go zdejmiesz - szepnęłam.

- Ja chcę już! - podniósł ton.

- Jak go zdejmiesz to ludzie się obsrają i uciekną. Kto wtedy nam skasuje zakupy? 

W tym momencie Jeff zdjął kaptur i wlazł na taśmę z produktami. 

- Popatrzcie jaki jestem piękny! - krzyknął.

Wyciągnął nóż i poderżnął gardło kasjerce. Ludzie zaczęli biec jak bydło w stronę wyjścia. 

Chłopak wziął mnie na ręce po czym wsadził do wózka. 

- Znalezione nie kradzione Noe!! - krzyknął i wyjechał z marketu.

Zaczęłam się śmiać na cały głos. Ta jego spontaniczność jest cudowna. Całą drogę powrotną siedziałam na zakupach a Jeff nas pchał. 

Gdy staliśmy już przed domem z krzaków wyskoczyła Jane z zamiarem zabicia mojej osoby. Niestety przeliczyła się. Złapałam ją za głowę jedną z macek i cisnęłam w drzewo. Specjalnie nie zrobiłam tego mocno. Podoba mi się tak gra.

- Mamy żarcie! I to darmowe! - krzyknął Jeff.

- Jak to darmowe?  - zapytał Ben.

- A no, Jeff zabił kasjerkę i wywiózł mnie w wózku - zaśmiałam się i pocałowałam czarnowłosego w policzek. 

On za to wziął mnie na ręce i wbiegł po schodach do naszej sypialni. Nie spodziewałam się tego. Rzucił mną na łóżko i zaczął całować po szyi. Wygięłam plecy w łuk co go rozśmieszyło. Złapał mnie za nadgarstki i przyszpilił do łóżka. 


Wzrusz Mnie{ Jeff The Killer }Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz