1.

2.1K 49 9
                                    

- Gośka, możesz iść szybciej?! - mówię ciągnąc swoją czarną walizkę i poganiając swoją najlepszą przyjaciółkę. Gdyby nie fakt, ze zachciało jej się flirtować z pilotem samolotu, którym niedawno leciałyśmy już dawno siedziałybyśmy w autobusie na PKP - Przez ciebie się spóźnimy!

- Ehh...Dobrze wiesz, że nie umiem. Na pewno zdążymy, nie denerwuj się. - odpowiada ze stoickim spokojem. Mimo, że ma już 20 lat cały czas zachowuje się jak nastolatka.

- Dzisiaj wieczorem muszę być w Lesznie. Przecież jutro jest mecz! Na dodatek z ZIELONĄ GÓRĄ! Tego nie można przegapić! - mówię sfrustrowana. Ogromnie mi na tym zależy.

- A ty znowu o tym żużlu. Przecież dopiero wróciłaś z wakacji swojego życia. Na dodatek z numerem telefonu niezłego przystojniaka. - porusza ostentacyjnie brwiami przez co się czerwienię. - Zuza, co ty widzisz w tym sporcie, co?!

- Raczej tego  nie zrozumiesz. Żużel dla mnie to...- zaczynam lecz nie dane jest mi skończyć, ponieważ czuję uderzenie i po chwili ląduję na ziemi.- Może byś trochę uważał, co?! Nie jesteś tutaj sam! Przez ciebie uciekł nam autobus!- krzyczę na sprawce wypadku nie podnosząc na niego wzroku. Widzę jednak jego rękę, którą podaje mi abym się podniosła.

- Bardzo cię przepraszam. Nie zauważyłem cię.- zaczyna się tłumaczyć chłopak, a ja chwytam jego rękę.

Gdy już stoję na nogach, mój wzrok napotyka najpiękniejsze oczy świata. Zatapiam się w ich błękicie, a dopiero po chwili zauważam kto jest ich właścicielem. Jest to Przemek Pawlicki. Jeden z żuzlowców Unii Leszno, czyli mojego ulubionego klubu. Mija chwila zanim orientuję się, że stoję jak idiotka i gapię się na chłopaka. On jednak robi to samo. Po chwili dołącza do niego dwójka innych chłopaków. Rozpoznaję w nich kolejnych żuzlowców. Piotrka Pawlickiego i Maćka Janowskiego. Teraz gapią się na mnie we trójkę.

- O co wam chodzi?! - krzyczę przez co budzą się z transu. - Przepraszam bardzo, ale musimy iść. Należy znaleźć jakiś hotel aby nie spędzić nocy na bruku. No chyba, że znacie jakiś transport do Leszna. I to zaraz!- jak na zawołanie wszyscy trzej się uśmiechają.

- Właściwie to znamy. Tak się składa, że jutro mamy mecz w Lesznie, a ja mam samochód.- odpowiada Maciek Janowski.

- Dzięki, ale nie skorzystamy- mówię wściekła.

- Ale...- zaczyna Gośka lecz nie kończy, ponieważ ciągnę ją za rękę w stronę wyjścia. - Co ty robisz?! Wpadłaś im w oko! A na dodatek to żużlowcy. Czego chcieć więcej, dziewczyno?!- mówi wzburzona gdy biegniemy w stronę przystanku. Oczywiście autobus odjeżdża więc pozostajemy zdyszane bez transportu do domu.

- To przez tych palantów! Musimy czekać do jutra przez co nie pojadę na mecz! Uhh...- krzyczę zdenerwowana.- A poza tym czemu oni się tak na mnie gapili?!

- Mówiłam już, że wpadłaś im w oko. Zazdroszczę ci. Ale może dasz mi jednego, co? W końcu trójka to za dużo. - rozmarza się przyjaciółka.

- Ale nikt mi się nie podoba...chyba- mówię niepewnie- Co my właściwie teraz zrobimy?

- Trzeba poszukać jakiegoś ho...Patrz- mówi pokazując ręką w stronę lotniska- Ci przystojniacy tutaj idą.

- Co?! Niby po co? Ehh..- wzdycham i czekam na tych palantów.

*chwilę później*

- Czego od nas chcecie?!- pytam zirytowana żuzlowców, którzy stoją obok nas.

- Z tego co wiem uciekł wam autobus, a jutro chcecie być w Lesznie. Możemy was podwieźć. I tak tam jedziemy.- mówi przekonany Piotrek.

- To świetny pomysł!- Ekscytuje się Gosia. Chyba wpadł jej w oko młodszy z braci Pawlickich.

- Co?! My przecież was nie znamy! Nie wsiądę do samochodu z obcymi osobami!- krzyczę oburzona.

- Nie ma problemu. Zaraz nas poznasz. Ja jestem Przemek Pawlicki. Ten tu- pokazuje ręką w prawo- To mój młodszy brat Piotrek. A ten- tym razem wskazuje lewą stronę. To Maciek Janowski. Wszyscy jesteśmy żużlowcami Unii Leszno*, ale ja i tak jestem najlepszy.- chwali się niebieskooki.

- Ja was znam!- Krzyczę wściekła przez co wszyscy się na mnie patrzą- To znaczy, ja....interesuje się żużlem. Ten mecz jutro to właściwie wasz. - dodaję już ciszej.

- No widzisz! Możecie spokojnie z nami jechać . Tylko powiedzcie nam wasze imiona.- mówi Maciek.

- Jestem Gośka!- wyrywa się przyjaciółka.

- Ehh....No Zuzia.- mówię bez przekonania.

- Piękne imię...To co, idziemy?- pyta się młodszy Pawlicki.

- Boże....No ok.- odpowiadam.

- Super!- cieszy się Przemek.

Chłopacy prowadzą nas na parking, a następnie do samochodu. Od razu zajmuję sobie miejsce z przodu, ponieważ nie mam zamiaru siedzieć w ścisku nadal z nie do końca znanymi mi osobami, a na dodatek przez kilka długich godzin. Może porozmawiam z Maćkiem, który jest kierowcą. Na razie wydaje się najnormalniejszy z całej trójki. Siadam więc z przodu widząc zawiedzione miny braci i uciechę mojej przyjaciółki. Ogromnie mi ich żal. Gośka potrafi być łagodnie mówiąc denerwująca. A szczególnie gdy ktoś jej się podoba. Gdy już wszyscy siedzą w aucie Maciek odpala silnik. Jak na zawołanie Gosia zaczyna krzyczeć o swoich niedawnych zakupach. Ja postanawiam porozmawiać chwilę z Magic'iem.

- Czym się interesujesz? - pyta mnie Maciek z uśmiechem na ustach.

- No..... jak wcześniej mówiłam to żużlem. Lubię też pływać i czytać. Nic wielkiego. Mieszkam w Lesznie i tam też pracuję jako kelnerka. - odpowiadam zgodnie z prawdą.

- A jesteś rodowitą leszczynianką?- zadaje mi pytanie po raz kolejny. Przy okazji Gosia wydziera się, że znamy się od przedszkola. To akurat prawda. Poznałyśmy się w "Puchatku"

- Nie, nie ja pochodzę z Rawicza. Niedaleko Leszna. A ty, zdaje się z Wrocławia, tak?- pytam się mimo, że i tak znam odpowiedź.

- Tak, znasz mnie chyba lepiej niż ja sam- śmieje się- Nie znałem wcześniej dziewczyny, która interesuje się żużlem.

- A, to przez tatę. Kiedyś jeździł w drużynie z Rawicza. Chyba odziedziczyłam po nim miłość do tego sportu.- mówię uśmiechając się.

- To super, nie? A ta twoja przyjaciółka?- pokazuje na Gosię siedzącą z tyłu.

- Gosia? Ona nie lubi żużla. Woli modeling.- zaczynam- A na dodatek chyba wpadł jej w oko młodszy z braci Pawlickich- dodaję ciszej- Współczuję mu. Już po nim.

- No widzisz. A ty wpadłaś w oko im obu. I to na pewno- pokazuje na Przemka i Piotrka.

- Co? Dlaczego tak mówisz? Chyba ci się przewidziało.- zaczynam nerwowo chichotać. - Wiesz, chyba się zdrzemnę. Jakby co zawsze możesz mnie obudzić- mówię i opieram się o szybę. Chwilę patrzę w krajobraz, a po chwili zasypiam.









*Wiem, że Przemek i Maciek nie są członkami Unii Leszno, ale u mnie w powiadaniu są :)

Mam nadzieję, że się wam spodobało. Jeśli zobaczycie jakieś błędy to śmiało piszcie. Życzę wam miłego dnia bądź nocy i do zobaczenia w kolejnych częściach. Pa, pa :D

Start w miłość [ZAKOŃCZONE]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz