Epilog

942 36 31
                                    

- Ała! - krzyczy 3-letnia Tosia - Mamo, mamo! On mnie zaczepia!

- Adaś, nie bij młodszej siostry! - upominam mojego 6-letniego synka i zabieram mu zabawkową koparkę - Uspokójcie się dzieci, zaraz kolacja.

*DING DONG*

- O! Ja otworzę! - krzyczy Adaś.

- Nie, bo ja! - unosi się Tosia. No pięknie, oni zawsze muszą się kłócić. Nawet w Wigilię.

- Spokojnie, otwórzcie razem. - próbuję ich uspokoić.

- No dobra. - mówi naburmuszony Adaś i bierze Tosię za rękę - Chodź.

Mam spokój chociaż na chwilę. Wracam do mieszania sosu pogwizdując cicho kolędę.

- Ciocia! Wujek! - krzyczą dzieci. I po moim odpoczynku.

- No nareszcie. Myślałam, że nie przyjdziecie. - mówię do gości, którzy wchodzą do kuchni.

- No co ty! Nie zrobilibyśmy ci tego. Przecież ty się tu zarobisz. Pomogę ci. - proponuje Gosia. Tak, to ta Gosia, która była kiedyś modelką i wielką imprezowiczką. Ma teraz męża i przesłodką córkę.

- Gdzie mój brat? - pyta Piotrek. Po ciężkich tułaczkach ożenił się z Gosią. Są teraz naprawdę zgodnym małżeństwem.

- Zaraz powinien wrócić. - tłumaczę mu - A gdzie Ola?

- Buu - wyskakuje zza pleców Gosi i mnie przytula. To naprawdę jedno z najsłodszych dzieci świata.

- No córciu, puść ciocię. Musimy naszykować do stołu. - prosi Gosia i odciąga małą od moich kolan.

- Piotrek, przypilnujesz dzieci? - pytam młodszego Pawlickiego.

- Jasne, poradzę sobie.

*DING DONG*

- Otworzę! - krzyczą naraz dzieci i biegną do drzwi wejściowych - Wujek!

- No to teraz brakuje tylko Przemka. - mówię widząc Maćka ściągającego buty.

- A tak właściwie to gdzie on pojechał? - pyta szeptem Gosia.

- Wypożyczyć strój Mikołaja. - chichoczę i wracam do kuchni.

***

- Nareszcie. - mówię widząc Przemka wchodzącego do domu - Gdzie ty tyle byłeś?

- Szukałem w każdej wypożyczalni w Lesznie aż w końcu znalazłem. - odpowiada szeptem i odwiesza swoją kurtkę na wieszak.

- Tata! - krzyczą dzieci i wieszają mu się na rękach. Przemek po chwili łaskotania odstawia je na ziemię i wchodzi do salonu.

- Cześć  brat. Cześć Gosia. O! Cześć Janowski! Nie sądziłem, że przyjdziesz sam. Kiedy ty w końcu przestaniesz być singlem?

- Się zobaczy. - odpowiada chichocząc.

- No dobrze. Skoro już wszyscy są to możemy zacząć. Niech każdy weźmie po opłatku. - mówię i kładę talerzyk na stole. Wszyscy od razu biorą opłatek i przystępują do składania życzeń. Ja robię to samo i podchodzę do mojego męża.

- Wszystkiego najlepszego skarbie. Życzę Ci abyś była zdrowa, szczęśliwa i aby twoje marzenia zawsze się spełniły. - mówi Przemek.

- A ja życzę Ci abyś nie miał już więcej dzieci. Dwójka nam zdecydowanie wystarczy. - chichoczę cicho - I oczywiście życzę Ci zdrowia i zadowolenia z żony.

- O to się nie martw.

- Dobrze, postaram się. - szepczę i całuję Przemka. Stwierdzam, że to był udany start. Start w miłość.






I tak oto kończy się ta książka. Chcę wam ogromnie podziękować za  ilość wyświetleń (kiedy to piszę jest ich 2444), za ilość gwiazdek (312) i ogólnie za wszystko. Jest mi niezmiernie miło kiedy widzę te wszystkie miłe słowa w komentarzach. Chciałabym was również powiadomić, że nie kończę z pisaniem na wattpadzie. Niedługo pojawi się kolejna książka. Nie wiem jednak kim ma być jej główny bohater. Dlatego proszę was, napiszcie w komentarzach numerek odpowiadający postaci, którą chcecie zobaczyć w kolejnej książce:

1. Piotr Pawlicki

2. Tai Woffinden

3. Daniel Kaczmarek

4. Kacper Woryna

5. Maciej Janowski

Z góry dziękuję za oddane głosy. A teraz czas pożegnać się z Zuzią oraz Przemkiem. I oczywiście z ich rodziną. Także żegnam się z wami już po raz ostatni w tym opowiadaniu. Do zobaczenia w kolejnych. Pa, pa.


Start w miłość [ZAKOŃCZONE]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz