Rozidzał 11

3.6K 210 105
                                    

Z dedykacją dla shipujących VMony, to dla Ciebie moja/ mój drogi/ droga xD

*NamDżun Pov*

Wszedłem szybko do domu i nie ściągając butów, poszedłem w głąb mieszkania. Wpadłem do salonu...dosłownie. Potknąłem się w progu i zaklnąłem. Rozejrzałem się po salonie i odwróciłem. I wiecie co się stało? Ujrzałem gwiazdki, świeciły tak jasno i było ich tak wiele...po czym upadłem jak długi na podłogę.

V: Omo Hyung!!! Przepraszam! Przepraszam! Boże, nic Ci nie jest?! Przestraszyłeś mnie, myślałem, że jesteś jakimś złodziejem czy coś!-

Krzyczał wciąż a ja wewnątrz siebie wyzywałem go by się zamknął, bo głowa wybuchnie mi jak balon a on przez swoje krzyki naje się mojego muzgu i...cóż, tego co akurat się nawinie.

RM: Błagam, zamknij się już, bo głowa mi pęknie, pomóż mi lepiej wstać...-

Tae zerwał się jak oparzony i podciągnął mnie do góry. Znów zobaczyłem gwiazdki, ale tańczyły z jakimiś ptaszkami, wróbelkami chyba...po czym padłem na kanapę.

V: Poczekaj...-

Wstał i zniknął z pola mojego szfankującego widzenia. Zaraz potem wrócił, zapalił światło i pisnął.

V: Boże Hyung, krwawisz!!-

Krzyknął i podbiegł. Dotknąłem dwoma palcami pulsującego miejsca i popatrzyłem na nie, cóż, mój oprawca miał rację, krwawie.

RM: Daj se siana Tae, przynieś tylko wodę ultenioną, chusteczki i git...-

V: Czekaj...-

I znów zniknął, Amba Fatima kurwa, Tae był i Tae kurwa ni ma (xD)
Wpadł do salonu i prawie biegnąc pojawił się obok mnie na kanapię przygotowując zestaw małego chemika by zmyć ze mnie krew i zakleić ranę plasterkiem.

RM: A ty co? Po co Ci zestaw Małego Chemika??-

Spytałem, wymownie patrząc na mały Ambulans w rękach młodszego. Zamiast odpowiadać mi na pytanie, otworzył apteczkę, której bogata zawartość była zapewne droższa niż mój IPhone i wyciągnął ze środka waciki, wodę utlenioną i plastry.

V: Odwróć się do mnie Hyung-

Poprosił a ja usiadłem na końcu kanapy składając nogi na krzyż. Usiadł na przeciw mnie w Japońskim siadzie i polał pierwszy wacik wodą utlenioną.

V: Może szczypieć-

I bez zbędnego owijania w bawełnę przyłorzył wacik do mojej rany. Lekko zakaszlnąłem i zamknąłem oczy. Otworzyłem je i napotkałem wzrok Tae, ten szybko spojrzał na ranę i zabrał się do roboty, ale miałem czas, by przyjrzeć się młodszemu. Był bardzo przystoiny, miał śliczne oczy, zgrabny, perfekcyjny nosek, idealne wiśniowe usta, które aż krzyczały, by się nimi zająć...boże, przestań Nam bo ci stanie. Miał lekki makijaż, fryzurę jakby dopiero co ją układał, aż mam ochotę wpleść w nie palce i mocno za nie szarpnąć, przyciągając go do pocałunku...jejku, co jest ze mną nie tak. Nim zdąrzyłem sie obejrzeć, Tae skończył i właśnie naklejał mi plasterek.

RM: Tae, musimy porozmawiać...-

Powiedziałem, patrzac mu w oczy.

V: Hyung, ja wiem co mi powiesz, że nie lubisz mnie w ten sposób...

Zanim zdążył powiedzieć coś jeszcze, zatkałem mu usta swoimi. Tae lekko jęknął i połorzył swoje ręce na moim karku. Zachwycając się jego ustami, przyciągnąłem go bliżej. Ręcę miałem na jego udach, lekko je ściskając i masując. Gdy zabrakło nam powietrza, oparliśmy się o siebie czołami.

V: Dziękuję Hyung, dziękuję za szansę-

Powiedział. Pocałowałem go w czoło i przytuliłem do siebie. Objął mnie i usiadł na moich kolanach. Zrozumiałem wtedy, ile tak naprawdę dla mnie znaczy, że wciąż go kochałem a myślałem, że to przyjaźń.

Podejrzewam, że napewno większa większość (masło maślane xD) mnie aktualnie nienawidzi za te VMony, ale to mój ukochany ship, więc chcę xD
Cóż, mam nadzieję, że się wam podoba. Mam też nadzieję, że podoba wam się to, że akcja rozwija się tak szybko ^^
A więc do następnego

Wasza~~

Porwana Przez Swoich UB ~ BTSOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz