Szli między wysokimi drzewami, ich głowy co chwilę odwracały się, to w jedną to w drugą stronę, a usta mieli lekko uchylone, bo nie mogli wyjść z podziwu. Ataman ukryte pod rozpiętymi, wiecznie zielonymi koronami, było naprawdę ogromne. Tysiące malutkich domków wybudowanych na wysokich drzewach, połączonych ze sobą długimi drzewnymi mostami, oświetlonymi latarniami o różnokolorowych ogniach w nich płonących, nadawały temu miastu osobliwego charakteru. Mimo iż był środek nocy, dzieci bawiły się na zewnątrz, goniąc się nawzajem przy akompaniamencie radosnych krzyków i gwizdów, natomiast dorośli siedzieli na ławkach wystawionych przed domy i rozmawiali ze sobą w swoim języku, co chwilę wybuchając śmiechem.
Gdzieś w oddali zauważyli stajnię, do której wojownicy zaprowadzali swoje wierzchowce. Było to naprawdę dziwne, widzieć ogromne jaszczury, ujeżdżane przez ludzi.
-Jak tu pięknie!- Rea była zachwycona nowym miejscem. Jeszcze nigdy nie widziała czegoś tak pięknego. Ci ludzie żyli zgodnie z naturą, co było takie niezwykłe!
Wszyscy kłaniali się swojej Królowej, uśmiechając się szczerze i wykrzykiwali radosne pozdrownia, skierowane zarówno do niej, jak i do ich gości.
-Opowiedz nam coś o Twoim ludzie.- poprosił Tallis, a jego oczy mieniły się tysiącem barw.
-My Dea Nah, jesteśmy prostym ale za to dumnym ludem. Zamieszkujemy te ziemie, od tysięcy lat, przekazując sobie wiedzę z dziada pradziada.- opowiadała spokojnym głosem, idąc powoli przed siebie.- Unikamy wszelkich kontaktów z obcymi, którzy niosą ze sobą postęp. Wolimy żyć w zgodzie z naturą i sobą. Nasi mężczyźni są Wojownikami, dbają o nasze bezpieczeństwo i zajmują się polowaniem, tak jak robili to nasi ojcowie i dziadkowie, w sposób miły naszemu władcy; Fenrisowi. Nasze kobiety natomiast, są Opiekunami Lasu, znają każdy pęd, każdy krzak, czy drzewo i dbają o nie. Moim zdaniem jest, dbać o nich, rozwiązywać konflikty, wyznaczać im zadania i przede wszystkim słuchać. Jestem nie o tyle Królową, co ich Matką, Opiekunką.
-A Mahairi?- te słowa same opuściły usta szatynki, nim zdążyła się porządnie nad nimi zastanowić.
Kobieta zatrzymała się w pół kroku i odwróciła się twarzą do Rei. Kiepsko ukrywała swoje emocje, ponieważ szatynka od razu zauważyła, że Dorna spięła się lekko.
-Co masz na myśli?
-Ona nie jest Opiekunką Lasu, jest Wojowniczką.- odpowiedziała, dzieląc się z innymi tym, co zaobserwowała.- Widać to w jej ruchach, sposobie mówienia.. Wszystkie kobiety, czy dziewczynki, jakie mijaliśmy.. są delikatne niczym południowy wiatr, ona jest inna; zacięta, niezwyciężona, twarda.
-Jest taka.- kobieta zaśmiała się, idąc dalej, jednak nie powiedziała nic więcej, jakby była to tajemnica.
-Ma szpiczaste uszy.- rzuciła za nią, jednak kobieta zupełnie ją zignorowała.
-To tu.
Dorna zaczęła wspinać się po krętych schodach, wybudowanych wokół szerokiego pnia, gestem dłoni, nakazując im iść za nią. Tallis spojrzał po swoich towarzyszach, którzy nie kwapili się, by wspiąć się po drobnych schodkach na górę.
CZYTASZ
Twilight of the Thunder God.
FantasyNadchodzą ciężkie czasy dla mieszkańców Khoris. Dzieją się coraz to dziwniejsze rzeczy; nieludzie zaczynają znikać, a stworzenia zachowują się tak, jakby postradały zmysły. Dodatkowo na granicach Khoris coraz częściej kręcą się wygnani. Tallisowi ja...