Wielkie zawalone drzewo, zablokowało jedyne wyjście z Kanionu Cieni. Evan nie był pewien, czy zawaliło się samo gdy wybuchł portal, czy Naga, która porwała jego przyjaciół specjalnie w nie uderzyła ogonem, by choć na chwilę opóźnić jego pościg. Tak czy tak, nie stanowiło ono dla niego przeszkody, gdyż Cień z łatwością przez nie przeszedł. Z oddali usłyszał syczenie, jednak nie słyszał, by któryś z jego przyjaciół wołał o pomoc dlatego założył najgorsze. Naga była tam gdzie były Ifryty, a to mogło oznaczać tylko jedno: została zainfekowana i stanowiła zagrożenie. Evan widział na własne oczy, do czego są zdolne wężyce.
Oczywiście mogło być tak, że pozostali nieprzytomni, jednak jak długo to może trwać? Sam nie miał pojęcia ile przebywał w wspomnieniach, nikt w końcu tego nie badał, a gdy pytał się Mahairi, nie potrafiła mu dokładnie określić. Różnie. Czasem w godzinę zobaczysz wszystko. Czasami zaś spędzisz cały dzień, a zobaczysz niewiele. Musiał być jednak dobrej myśli.
Wybiegł na obszar, który prowadził wprost do ich obozu, tak jak i ślad ogona. Serce wybijało szybki rytm, a oddech przyspieszył. Bał się, że się spóźni, że nie zdoła ich ocalić. Sam nie miał szans w starciu z dorosłą Nagą, dlatego musiał zaatakować z zaskoczenia. Poczuł mrowienie na skórze, które towarzyszyło mu za każdym razem, gdy stawał się niewidzialny. Widział, czuł i słyszał wszystko, jednak nikt nie był w stanie dostrzec jego. Biegł przed siebie najszybciej jak potrafił, plując sobie w brodę, że nie zaczepił się o któregoś ze swoich przyjaciół, tak już dawno byłby na miejscu. Zdjął z pleców dwa sztylety, prezenty od Mahairi i skoczył przed siebie, przeskakując nad śpiącym Panem Skoczysławem. Swoją drogą, stwór miał mocny sen, skoro nie obudziło go syczenie wężycy. I wtedy ją zobaczył. Długi, szary ogon, ozdobiony cętkami, taki jaki posiadają tylko Królewskie Nagi i trzy pary rąk, typowo dla jej podgatunku, wężowe włosy okalające całą głowę, na czubku której, znajdował się diadem. Jej plecy zdobiły brzydkie blizny, zapewne po biczu. Pochylała się nad nieprzytomnym Daemonem i otworzyła usta, wśród których błysnął biały kieł.
Rzucił się na nią, wpierw odpychając ją od jego przyjaciół, następnie wziął zamach i ciął ostrzem, osłaniając drugim brzuch. Znów stał się widoczny, mimo to nadal miał nad nią przewagę. Widział jej zdziwienie, malujące się we fiołkowych oczach i na tchnienie Fenrisa.. skądś znał te oczy. Teraz jednak nie miał czasu, by się nad tym zastanowić. Kopnął w jej bok, starając się wytrącić ją z równowagi, ona jednak przewidziała ten manewr i złapała go za nogę i uniosła wysoko, tak że ich twarze były na tej samej wysokości. Z jej ust wydobył się wściekły syk, a on poczuł jej oddech na skórze.
-Eevaan?- powiedziała po chwili, puszczając go. On jednak znów ją zaatakował, nie dając jej innego wyboru, jak owinąć go ogonem.- Eevaan, too jaa! Reelaanaa. Niiee pozznaajessz mmniie?!
Przeniknął przez jej ogon i znów zaatakował, zupełnie ignorując to co właśnie powiedziała, był zbyt zrozpaczony by to zrozumieć. Widział jak jego przyjaciele leżą martwi, jeden obok drugiego, a tak mu się przynajmniej wydawało, gdyż nie widział aby ich klatki piersiowe się poruszały i nie był w stanie wyczuć ich pulsu, co było naturalną umiejętnością Cieni. Musiał ich pomścić. Chociaż tyle mógł dla nich zrobić w tym momencie. Lecz co będzie później? Na chwilę obecną, wołał się nad tym nie zastanawiać. Ciął sztyletem przez pierś, przecinając twardą, łuskowatą skórę wężycy, rana jednak była powierzchowna i w mgnieniu oka się zagoiła. Naga syknęła rozzłoszczona i zamachnęła się ogonem, odrzucając szatyna na odległość pięciu metrów. Chłopak uderzył plecami w drzewo i opadł na ziemię, jednak szybko się pozbierał, a gdy miał zaatakować ponownie, poczuł jak coś podnosi go do góry. Zachwiał się i krzyknął głośno, gdy zdał sobie sprawę, że wisi w powietrzu, zaczął niepotrzebnie wymachiwać rękami, jakby bał się, że straci równowagę i spadnie.
CZYTASZ
Twilight of the Thunder God.
FantasíaNadchodzą ciężkie czasy dla mieszkańców Khoris. Dzieją się coraz to dziwniejsze rzeczy; nieludzie zaczynają znikać, a stworzenia zachowują się tak, jakby postradały zmysły. Dodatkowo na granicach Khoris coraz częściej kręcą się wygnani. Tallisowi ja...