Jest mi naprawdę przykro, że tak długo zwlekałam z dodaniem rozdziału i nie mam nic na swoją obronę. Nie mogę też obiecać, że znów zacznę dodawać regularnie, mam gorszy okres, przepraszam. 💕
-Ale co to znaczy?- spojrzała na Surreal, zatrzymując się na moment w miejscu.- Co Vyrsem dokładnie zrobił?
-Chciał wysłać Ci swoją moc, poprzez karty.- wytłumaczyła jej.- Nie miał pojęcia, że użyli ich jako jednego z kluczy do portali. Nie zdążyłam im tego powiedzieć, dopiero co ich odnalazłam.
-Co to dla nas oznacza. Jeżeli staniemy się zagrożeniem dla innych to lepiej żeby nas nie było. Choć... hmm..- Mahairi przystawiła rękę do twarzy i zamyśliła się głęboko.
-Co Ty do cholery planujesz?!- Surreal potrząsnęła nią mocno, czując, że to co planowała nie było ani zbyt mądre, ani rozsądne.- Nie ma nas, Iri! Więcej Ci nie pomogę.
-Mogę cofać pojedyncze fragmenty przeszłości, bez naruszania reszty.- wytłumaczyła jej.- Mogłabym cofnąć moment, w którym mroczna magia zalała ciała moich przyjaciół.
-Świetnie.- prychnęła będąc sceptycznie nastawioną co do tego pomysłu.- A co z Tobą? To dotknęło Cię jako pierwszą, więc będziesz albo musiała całkowicie to powstrzymać, co graniczy z cudem, albo pożreć całą tą magię.. I na Boga Mahairi Ty oszalałaś!- krzyknęła widząc zaciętą minę blondynki.- To Cię rozerwie! Zabijesz nas Ty skończona idiotko!
-Lękasz się śmierci?- wyśmiała ją.- Czy nie zaglądasz jej codziennie w oczy, Surreal?
-Wolę umrzeć w bitwie, walcząc o wolność, niż ginąć jak idiotka.- uderzyła ją w ucho.- Jak jest z Tobą? Czyżbyś się bała tego co potrafią inni, a Ty nie? Lękasz się zdrady? Czy ogarnia Cię strach, gdy myślisz o tym, że zostałaś Królową Matką?- choć były to zwykłe przytyki, Surreal widząc jej minę, zdała sobie sprawę z prawdziwości tych słów.- Nie wierzę, Mahairi.- zaśmiała się.
-Odwal się.- warknęła na nią, a jej oczy zrobiły się całe czarne i spowiły się mgłą. W tym momencie wyglądała jak Smigon, demon z Pustki.
-Jesteś pizdą, Mahairi.- odsunęła się od niej.- Szkoda mi tracić na Ciebie czas.
-Zaczekaj!- krzyknęła za nią.
-Spadaj, Iri. Twoje problemy są niczym w porównaniu do tego co dzieje się tutaj i poza murami Marranu.
-Nie możesz mnie zostawić!
-Nie mogę? To patrz.- Surreal zaczęła znikać, nim jednak udało jej się to zrobić, jakaś niewidzialna ręka ją powstrzymała.
-To od Ciebie pochodzą moje moce.- krzyknęła zdesperowana Mahairi.- Widziałaś co robię! Widziałaś, co stało się z dwójką Magów gdy.. gdy..- te słowa nie chciały opuścić jej gardła.
-Twoje moce pochodzą od Ciebie samej, idiotko. Mnie w to nie mieszaj. Jeśli nie jesteś w stanie nad nimi zapanować, to ja nie jestem w stanie Ci pomóc.
-Proszę. Nie chce ich zostawić..
-Radź sobie sama. Poprzednim razem omal nas nie zabiłaś.- wytknęła jej.- Mam swoje problemy.
-Zostajesz ze mną!
***
-Nie chce! Nie chce! Nie chce!- krzyczała Marra przez sen, rzucając się na łóżku.- Zostaw mnie! Zabierz to ode mnie! To jest złe! Moja.. moja głowa? Och.. na Fenrisa! Skąd te łuski?! Nie! Zostaw! Nie chce!
-Marro!- Tallis wbiegł do pokoju, który zajmowały dziewczyny, smutnym wzrokiem omiatając puste łóżko Mahairi.- Marro! Obudź się! To tylko sen! To tylko zły sen!
CZYTASZ
Twilight of the Thunder God.
FantasyNadchodzą ciężkie czasy dla mieszkańców Khoris. Dzieją się coraz to dziwniejsze rzeczy; nieludzie zaczynają znikać, a stworzenia zachowują się tak, jakby postradały zmysły. Dodatkowo na granicach Khoris coraz częściej kręcą się wygnani. Tallisowi ja...