No więc witam was w trzecim rozdziale mojego opowiadania. :)
Ze spraw takich 'organizacyjnych' to chciałam wam powiedzieć, że rozdziały będą się pojawiały mniej więcej co tydzień, a najdłużej do 10 dni, jako że postanowiłam pisać je o wiele dłuższe ok 3tys. Nie przedłużając; zapraszam. :)Tallis skupił całą swoją uwagę na dość dużym rozcięciu, które zdobiło jego twarz. Syknął cicho z bólu, gdy rana zapiekła go niemiłosiernie, kiedy użył jednego z zaklęć uzdrawiających. Gdy ponad rok temu, Niami i Roger ostrzegli go, przed zagrywkami ze strony pozostałych Kadetów myślał, że nic się nie zmieni, ponieważ oni i tak go nie lubili i uprzykrzali mu życie. Dopiero teraz zdał sobie sprawę z tego, jak bardzo się pomylił.
-Nie wygląda to dobrze, Tallisie.- powiedziała cicho Marra, wspinając się po jego beżowej szacie.- Wydaje mi się, że trzeba będzie z tym pójść do kogoś bardziej uzdolnionego, w dziedzinie uzdrawiania. Może Niami byłaby w stanie Ci w tym pomóc?
-Nie chcę, Marro.- powiedział cicho, obserwując w lustrze odbicie małej szarej myszki.- Jednak doceniam to, że się o mnie troszczysz. To miłe.
-Od tego tu jestem, chłopcze.- zaśmiała się mysz, obserwując jak zaklęcia, których użył brunet, powoli zasklepiają ranę.- Ładnie Ci to wyszło, jednak będzie blizna, wiesz o tym?
-Wiem. Ale mówi się trudno. Wolę mieć bliznę, jak ranę.- stwierdził, opuszczając łazienkę.- Marro.- odezwał się po chwili, siadając na łóżku. Mysz zaskoczyła z jego ramienia i zakopała się w białej pościeli, tak że było widać tylko jej pyszczek.
Było tyle pytań jakie chciał jej zadać. Znał ją już tyle czasu, jednak tak mało wiedział na jej temat..
-Tak?- zapytała mysz, a jej wąsiki drgały zabawnie.
-Ile masz lat?- zapytał po chwili zastanowienia.
-Dlaczego o to pytasz?- zapytała szczerze zaintrygowana.
-Znam Cię tyle czasu. Zawsze byłaś tu dla mnie, służyłaś mi radą i pomocą i to dzięki Tobie jestem tu, gdzie jestem.- powiedział, a myszka poczuła jak jej serce wzrasta. Jeszcze nikt nigdy jej nie docenił, ani nie podziękował za to, co dla niego zrobiła.- Wszystko co osiągnąłem zawdzięczam tylko i wyłącznie Tobie. A jednak mimo czasu, jaki razem spędziliśmy, ja nadal tak mało o Tobie wiem.
-Co byś chciał wiedzieć, mój chłopcze?- zapytała wzruszona i skora do powiedzenia mu wszystkiego.
-Wiele razy, gdy coś mi opowiadałaś odnosiłem wrażenie, że brałaś udział w tym wszystkim..- powiedział zamyślony.- Wiem, że wszyscy mieszkańcy Khoris żyją bardzo długo, w szczególności Magowie.
Roger mu to powiedział. Od momentu, gdy przyszedł wraz z Niami do niego, by mu podziękować, bardzo się ze sobą zżyli. Spędzali mnóstwo czasu, ćwicząc różne zaklęcia, czy po prostu rozmawiając o wszystkim. Ostatnio jednak, chłopak zrobił się jakiś dziwny. Był małomówny i markotny. Gdy Tallis zapytał Niami, co mu się stało odpowiedziała, że nie chcą go dopuścić do Katorgi i bał się, że go wyciszą.
-Widzisz, bo tak jest. Brałam w tym wszystkim udział.- powiedziała Marra, czym wyrwała go z zamyślenia.- Mam ponad tysiąc lat.
Tallis zagwizdał z podziwu. Nigdy by nie pomyślał, że mysz może tyle żyć.
-A wyglądasz na 20.- skomplementował ją i gdyby nie była myszą, to na pewno by się zaczerwieniła.
-Jesteś nazbyt miły, Tallisie.- powiedziała zawstydzona. Czuła się dziwnie, gdy ktoś prawił jej komplementy.- Jednak rekord nie należy do mnie. W Brylantowym Zagajniku żyje Centaur, który liczy sobie prawie dwa i pół tysiąca lat. My nieludzie, żyjemy tyle dzięki magii. Może wydawać Ci się to dziwne, jednak w żyłach każdego z nas ona płynie, jednak tylko Ci specjalnie uzdolnieni, potrafią się nią posługiwać.
CZYTASZ
Twilight of the Thunder God.
FantasyNadchodzą ciężkie czasy dla mieszkańców Khoris. Dzieją się coraz to dziwniejsze rzeczy; nieludzie zaczynają znikać, a stworzenia zachowują się tak, jakby postradały zmysły. Dodatkowo na granicach Khoris coraz częściej kręcą się wygnani. Tallisowi ja...