-Powiedziałabym, że jesteśmy w czarnej dupie, aczkolwiek każdy z nas to widzi.- wyszeptała Rea, odsuwając palcem od siebie ostrze halabardy.
-Neana?- zapytała ponownie kobieta, tym razem jednak, ton jej głosu wskazywał na zirytowanie.- Jera as Kierr Nah, ciri Dea Nah. Esa nol drna as Ataman.
-Ale że co?- zapytał Ork, wyciągając strzałę ze ryby. Obejrzał ją dokładnie z każdej strony, po czym wsadził ją do buzi, by po chwili wyciągnąć sam szkielet.- Dodałbym cytryny.
Kobieta ściągnęła brwi, łapiąc się pod boki. Przekręciła głowę, a jej usta się poruszały, jednak nic z nich nie wyszło.
-Cy-try-ny..?- wybełkotała nieskładnie z dziwnym akcentem.
-No wiesz, takie żółte owoce, kwaśne?- dodał Ork jedząc kolejną rybę.- Coś jak limonka tylko że większe, nie zielone bo wtedy są niedojrzałe. A! Jakbyś miała może sól to też by było fajnie.
Tallis w końcu odważył się przyjrzeć kobiecie. Jej twarz zakryta była czarną chustą, spod której wystawały czarne rogi i długie blond włosy. Dziewczyna była wysoka i szczupła, podobnie jak jej towarzysze. Była ubrana w czerwoną, błyszczącą zbroję, a na ramionach miała zarzucony czarny płaszcz. Zachłysnął się powietrzem, gdy dostrzegł kawałek szpiczastego ucha.
-Ha! Elfka!- krzyknęła szeptem w jego stronę Rea.- Podajcie sobie ręce!
-Ke?- zapytała podchodząc do Orka i odrywając kawałek ryby, ktory od razu wsadziła sobie do ust i przeżuła.- Ble. Tfu.- wypluła cały kęs, marszcząc przy tym nos z obrzydzenia.
-Bo nie ma soli.- Varen wzruszył ramionami, kończąc rybę.- Masz sól u siebie?
-So-li..- powiedziała powoli.- Poel karsde? Junel kas'kara?
-Sól. Takie coś czym się dania przyprawia.- napotykając zdziwiony wzrok dziewczyny pokręcił z zrezygnowaniem głową.- Co to pieprz to też nie wiesz?
-Pff.. Reat ata..- powiedziała głosem przywódcy, odwracając się na pięcie.
Trójka mężczyzn podeszła do Varen'a i podniosła go z łatwością, mimo iż ważył cztery razy tyle niż oni sami razem wzięci, przez przypadek wytrącając mu posiłek z ręki.
-Hej, no co jest?- mruknął smutno Varen, gdy jego ryba wylądowała na piasku, nie nadając się już do niczego.- Hej no.. Ja to jadłem..
-Tah ridse teh, araan..- zagruchała blondynka, klepiąc go po głowie, po czym wepchała mu do ust ostatnią rybę.- Idi, Oëd. Idi.
-A jeść tam masz?
-Da.
-To idi.- Ork zatarł z zadowoleniem ręce.
Dziewczyna podeszła do Rei podając jej rękę, czym zdziwiła praktycznie wszystkich, ponieważ mimo iż miała całkowicie zasłonięte oczy, doskonale wiedziała gdzie siedzi szatynka.
-Idi.- powiedziała miło.
-Nie-e.- Rea pokręciła głową i niczym dziecko zaplotła ręce na piersi.
-Ke? Utu? Alkoho?- blondynka wyciągnęła malutką buteleczkę zza paska i podała ją Rei, której oczy zrobiły się wielkie niczym pięciozłotówki.
Szybko odkorkowała buteleczkę i bez wahania pociągnęła dużego łyka, a jej oczy zabłyszczały, gdy cudowny smak alkoholu, połączony ze smakiem malin zalał jej usta, tworząc eksplozje smaku.
-Daj mi jeszcze!- zaczęła ją błagać, ciągnąc za skrawek czarnego materiału.
-Idi.- rozkazała, dając jej jeszcze jedną buteleczkę.
CZYTASZ
Twilight of the Thunder God.
FantasyNadchodzą ciężkie czasy dla mieszkańców Khoris. Dzieją się coraz to dziwniejsze rzeczy; nieludzie zaczynają znikać, a stworzenia zachowują się tak, jakby postradały zmysły. Dodatkowo na granicach Khoris coraz częściej kręcą się wygnani. Tallisowi ja...