(27)Kolacja.

76 8 0
                                    

-Nie, wyniki w porządku tylko...-wzięłam głęboki wdech-Jestem w ciąży.

-Jaja se ze mnie robisz?-zapytał mój chłopak nadal opanowany.

-Nie Adrian. Będziemy mieli dziecko.-powiedziałam po czym spojrzałam prosto w jego oczy.

-O w dupe...-powiedział cicho zakrywając twarz dłońmi-Dopiero zaczęłaś prace i wróciłaś do szkoły. Co my teraz zrobimy?

-Nie cieszysz się z dziecka?-zapytałam prawie szeptem odgarniając kawałek chustka, który wpadał mi do oka.

-Oczywiście, że się cieszę, ale jesteśmy w trudnej sytuacji.-odpowiedział Adrian.

Miał racje. Która kobieta zatrudnia się do pracy będąc w ciąży? Nie mieliśmy pieniędzy, a nie możemy utrzymywać swojej rodziny na pieniądzach moich przyszłych teściów.

Nastąpiła chwilowa cisza, którą przerwał głośny krzyk matki mojego chłopaka. Pani Dorota wołała nas na kolację.

-Powiemy im?-zapytał Adrian otwierając białe drzwi i przepuszczając mnie.

-A mamy inne wyjście?-odpowiedziałam pytaniem na pytanie.

Wiedziałam, że prędzej czy później się dowiedzą, jednak życie nauczyło mnie żyć bez tajemnic.

Schodziłam po dębowych schodach, trzymając się poręczy. Gdy zeszłam na "parter", weszłam do kuchni. Pachniało tam soczystym mięsem, Mmm... Pyszności.

-Cześć mamo.-powiedział Adrian wchodząc za mną i całując matke w policzek.

I tak zaczęła się kolacja. Nie pierwsza i nie ostatnia w towarzystwie pani Doroty i pana Mariusza.

-No to...Jak tam z pracą Alina?-zapytała matka Adriana siadając przy stole.

-Dostałam ją. Jutro idę na test udekorować mieszkanie mojego pracodawcy.-odpowiedziałam kulturalnie starając się ukryć stres.

-To świetnie! Zastanawiałaś się może nad remontem waszego piętra?

Dobrze wiedziałam o co chodzi pani Dorocie. Chciałaby żebym zamieszkała tu na stałe, bo oni dużo podróżują. Pomyśleli, że może ja i Adrian zajmiemy się ich domem podczas ich nieobecności.

-Szczerze mówiąc nie myślałam nad tym...-odpowiedziałam spokojnie spożywając posiłek.

-A kiedy ślub i dziecko?- zapytał pan Mariusz.

W tym momencie przypomniałam sobie co mieliśmy powiedzieć podczas tej kolacji. Jednak odłożyłam sztućce i siedziałam z rękami na blacie i spuszczoną głową.

-Tato...

-Nie przerywaj synu. Chcę doczekać się wnucząt. Chcę abyście mieli jeden pokój.-zarządził mój przyszły teść.

Od zawsze wiedziałam, że ma twardą ręke, ale bez przesady. Właściwie nie wiedział on o jednej rzeczy: śpimy razem i to nam wystarcza.

-No więc kiedy?-dopytywał się pan Mariusz i pani Dorota, na zmianę.

Miałam tego dość uderzyłam pięściami o stół i wstałam.

-Chcieliście mieć wnuki? To je macie jestem w ciąży, zadowoleni?!-krzyknęłam i wybiegłam z domu prosto na ulicę...

To Nie Moja DecyzjaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz