#Moment of truth...

62 7 0
                                    

Nie wiem dlaczego rozdział nie dodał się, ale już to poprawiam! :)

Franceska

--------------------------------------------

^Mellisa POV^

Wieczór w towarzystwie Tristiana mija bardzo szybko. Wspólnie spędzony czas wypełniony jest naszym śmiechem i spojrzeniami rzucanymi raz po raz tej drugiej osobie. Czuję się, jak w bajce. To dla mnie coś zupełnie nowego, fantastycznego i... szalonego. Nigdy nie sądziłam, że mogę się tak dobrze bawić. Wiem, że chłopak włożył sporo wysiłku w zaplanowanie naszej randki. Oczywiście są chwile, w których mój stres próbuje nam przeszkodzić, ale Ti bardzo dobrze sobie z tym radzi. Gdy tylko zaczynam się denerwować, rozśmiesza mnie, a kiedy zaczynam za dużo gadać, no cóż... Na to też znalazł sposób. Pierwszy przystanek naszego wieczoru to gokarty. Nigdy wcześniej nimi nie jeździłam, ale szybko udaje mi się załapać zasady. Pierwsze kilka okrążeń pokonujemy spokojnie, ale pod koniec urządzamy mały wyścig. Ja przeciwko niemu. Bez zastanowienia zgadzam się na jego propozycję. Chcę mu pokazać, że też potrafię zaszaleć, nawet jeśli robię coś po raz pierwszy. A może tym bardziej dlatego, że jest to mój pierwszy raz? W każdym razie przegrywam wyścig z kretesem. Byłam o całe okrążenie za chłopakiem, ale jeszcze kiedyś to powtórzymy. Następnym razem uda mi się go pokonać... Po gokartach idziemy na molo i zatrzymujemy się przy budce z watą cukrową. Trzymając słodycz, kontynuujemy spacer w kierunku plaży... Słońce już dawno zaszło, ale wieczór nadal jest bardzo ciepły. Po raz kolejny wydaje się, że nie możemy wykończyć żadnego tematu do rozmowy. Już od jakiegoś czasu miałam takie wrażenie, ale dzisiaj nabrałam, co do tego pewności. Świetnie się dogadujemy nawet wtedy, gdy Ti zaczyna wypytywać o moją pracę. Zdaję sobie sprawę z tego, że obiecałam mu opowiedzieć o niej, ale nie czuję się jeszcze gotowa na tę rozmowę. Na jego pytanie nie odpowiadam od razu. Szatyn wyczuwa, że nie chcę o tym rozmawiać, dlatego szybko zmienia temat, na coś przyjemniejszego. Staram się go słuchać, ale nie mogę nic poradzić, kiedy moje myśli odpływają daleko od plaży i chłopaka.

- Halo, ziemia do Mellisy! - z zamyślenia wyrwa mnie głos chłopaka...

- C-co? – jąkam się, czując jak rumieniec pojawia się na moich policzkach.

- Odpłynęłaś piękna. – Śmieje się Ti, na chwilę przystając. Patrzę na niego i widzę, jak uśmiech rozjaśnia jego twarz.

- Uh, przepraszam. Po prostu... - urywam niepewnie, ale postanawiam dokończyć to zdanie. – Po prostu myślałam o dzisiejszym wieczorze.

- Tak? – chłopak spoważniał. Pochyla się patrząc mi w oczy i szepcze – zdradzisz mi, do jakich wniosków doszłaś?

- No nie wiem, powinnam? – odpowiadam szeptem i przymykam oczy. Może jestem głupia, może nie powinnam ufać mu od samego początku, ale hej. Każdy ma prawo do błędu, a ja mam dość życia w asekuracji. Chcę trochę zaszaleć, nie myśleć o konsekwencjach... Chcę żyć daną chwilą i jeśli ten moment, wiąże się z niebieskookim szatynem, który jest o krok ode mnie, to nie mam nic przeciwko. Kiedy nasze usta odrywają się od siebie, otwieram oczy i delikatnie się uśmiecham.

- To jak będzie, Mel? Podzielisz się swoimi myślami? – powtarza, a ja kiwam głową.

- Pomyślałam, że to był fantastyczny wieczór. I jeszcze, że żałuję, że tak szybko minął... - nadal szepcząc, uciekam od niego wzrokiem. Boję się, że tymi słowami wszystko zepsuję. Szatyn musi czytać mi w myślach, bo od razu sięga dłonią do mojego podbródka i zmusza mnie, bym na niego spojrzała. Gdy tak się dzieje, chłopak składa czuły pocałunek na moich ustach i przytula mnie.

- Ten wieczór jeszcze się nie skończył, mała – śmieje się cicho – ja też się świetnie bawiłem. Dziękuję. – Mówi, a ja patrzę na niego z niezrozumieniem. – Dziękuję, że zgodziłaś się na tę randkę, że zaufałaś mi i że pozwoliłaś sobie na zabawę. – Dodaje i ciągnie mnie w kierunku plaży...

Odpuszczam jakiekolwiek pytania. I tak mi nic nie zdradzi, a ja jestem ciekawa, co tym razem wymyślił. Zatrzymujemy się w miejscu, gdzie fale nie są w stanie nas dosięgnąć. Tristian rozkłada swoją kurtkę na piasku i pokazuje, że mam na niej usiąść. Z niedowierzaniem kręcę głową, ale spełniam jego prośbę. Chłopak przysiada zaraz obok mnie. Przez chwilę milczymy, ale ta cisza jest kojąca. Chociaż nie patrzymy na siebie, wiemy, że ta druga osoba jest tuż obok. Poczucie bezpieczeństwa jest obezwładniające. Otacza nas ciemność. Jesteśmy wystarczająco oddaleni od promenady, by nie docierały do nas jej światła, a także dźwięki płynące z tamtej strony. W spokoju wsłuchujemy się w szum fal, jednocześnie wpatrując się w zawieszone na ciemnym niebie księżyc i gwiazdy. Patrząc na cały wieczór, to właśnie ta chwila jest dla mnie najbardziej magiczna. To w tym momencie tak naprawdę czuję bliskość szatyna. Mam wrażenie, że wszystko jest możliwe, że mogę mu zaufać i powierzyć swoje sekrety. Właśnie tutaj, teraz, na tej plaży. Nie patrząc na niego odzywam się cicho i zaczynam opowiadać. Nie mówię wszystkiego, część spraw nadal musi pozostać owiana tajemnicą... Tristian uważnie mnie słucha. Czuję, jak jego dłoń zaciska się delikatnie na mojej, co dodaje mi pewności, że dobrze robię. Opowiadam szatynowi o moim dzieciństwie, o odnalezionym grobie matki, o mojej największej pasji – muzyce. Kiedy kończę, żadne z nas nie komentuje tego, co przed chwilą się stało. Nie potrzebujemy tego, w zamian chłopak przygarnia mnie ramieniem, a ja wtulam się w jego bok. Oboje zatapiamy się we własnych myślach, ale wiem, że oboje myślimy o tym samym. Po północy wracamy pod mój dom. Chociaż wiem, że następnego dnia znów się z nim spotkam, nie potrafię się z nim pożegnać. Przebywanie w jego towarzystwie jest dla mnie tak naturalne, tak łatwe... Mimo, że poznaliśmy się niedawno, odnoszę wrażenie, jakbym znała go od zawsze. Przez chwilę stoimy wtuleni do siebie, po czym chłopak zawraca i idzie w kierunku przystanku.

Gdy wchodzę do domu, zauważam czekającego na schodach Nicka. Chłopak przygląda mi się uważnie. Widzę, że chce coś powiedzieć, ale chyba nie wie, jak zacząć rozmowę. Oboje milczymy przez kilka minut. W końcu zmęczona, ruszam w stronę mojego pokoju. W tym samym momencie odzywa się Nicholas.

- Jestem idiotą. – Mówi cicho i przygląda mi się uważnie. Nie wiem, co odpowiedzieć, więc tylko kiwam głową na zgodę. Brunetowi to wystarcza, bo niemal od razu kontynuuje. – Przepraszam, ostatnio zachowywałem się jak dupek...

- Uh... Ty to powiedziałeś, więc pozwolisz, że nie zaprzeczę. – Przerywam mu i dodaję – ale wina nie leży tylko po twojej stronie. Też nie zachowałam się właściwie. Przepraszam. – Podchodzę do niego i wtulam się w jego wyciągnięte ramiona.

- Czyli... Między nami wszystko gra? – pyta się, kiedy już się od niego odsunęłam.

- Tak, między nami gra... A teraz wybacz, ale padam z nóg. – Odpowiadam i idę na piętro. Będąc na szczycie schodów, odwracam się i wołam – Dobranoc!

- Dobranoc, Mel! – słyszę jeszcze głos Nicholasa, gdy wchodzę do swojego pokoju.


Broken Hearts | *Zawieszone do odwołania*Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz