#It's a really bad day

18 0 0
                                    

Hej!

Wracam po dłuższej nieobecności. Studia, sprawy prywatne - trochę się tego zebrało w ostatnich miesiącach. Mam jednak kilka pomysłów zarezerwowanych dla tego opowiadania, więc postaram się nie znikać już na tak długo. No i oczywiście częściej publikować kolejne rozdziały historii Mellisy... Co z tego wyjdzie - zobaczymy. Z mojej strony, mogę obiecać, że dołożę wszelkich starań, by ten plan zrealizować ;)

Nie przedłużając, zapraszam do czytania! Zachęcam też do komentowania - ja nie gryzę, więc nie bójcie się :)


----------------------------------------------

Przypomnienie:

„Od: Nicholas

„Nie odbierasz telefonu, gdzie ty, do cholery, jesteś?! Thomas wrócił pół godziny temu z delegacji i cię szuka... Gdzie ty jesteś?!"

Cholera... Teraz to się dopiero zacznie. Smsa wysłano godzinę temu, a to oznacza, że mam poważne kłopoty. Cholera do kwadratu! Nawet nie sprawdzam wcześniejszych wiadomości, tylko od razu ruszam do domu. Boże, miej mnie w opiece, przecież Thomas mnie zabije, gdy tylko wejdę do domu!"

----------------------------------------------


^Mellisa POV^

Szybkim krokiem wracam do domu. Cholernie się boję, jeszcze nigdy nie byłam w takiej sytuacji, jak ta. Dlaczego to się musiało przydarzyć dzisiaj? Dlaczego mnie? Z duszą na ramieniu otwieram drzwi i niepewnie wchodzę do środka. Cisza, panująca w całym domu przeraża mnie jeszcze bardziej. Czy to znaczy, że Meredith i Nick już wyszli? Czy Thomas nadal tu jest, czy już pojechał do biura? Tysiące myśli przebiega przez moją głowę, nie potrafię się uspokoić. Czuję, jak mój oddech przyspiesza, a w oczach zbierają się niechciane łzy. W myślach błagam, by to wszystko okazało się jakimś cholernym koszmarem, żeby Thomas nadal był w delegacji i żebym nie musiała się znów bać. Ostatnie dni były cudowne. Po raz pierwszy w życiu czułam się niemal szczęśliwa, czułam, że mam rodzinę. Nawet, jeśli przez tyle lat mieli mnie gdzieś. To było coś nowego, dobrego i nie chcę tego stracić. Wiem jednak, że powrót Thomasa wszystko zmieni. Już nie będę gotować razem z Meredith, nie będę się wygłupiać z Nickiem i Tristianem przy basenie. Wrócę do roli „kopciuszka", którą stworzył dla mnie mój ojciec. Czasem cieszę się, że nie jest moim prawdziwym ojcem. W przeciwnym razie, jego czyny bolały by jeszcze bardziej. No bo, kto robi coś takiego swojemu dziecku? Części siebie? Nie potrafię sobie tego wyobrazić... Po cichu udaję się do swojego pokoju. Chcę wziąć szybki prysznic, przebrać się i czym prędzej opuścić dom.


- dwie godziny później -


W drodze do szkoły wyjmuję telefon i przypatruję się uważnie wyświetlaczowi. Do pierwszych zajęć zostało mi pięć minut, więc powinnam zdążyć. Ignoruję wiadomości i połączenia od Nicholasa, podobnie jak od Tristiana. Dzwonią niemal na zmianę nie dając mi chwili spokoju. W odruchu bezsilności wyłączam telefon i chowam go do kieszeni plecaka. Podnoszę wzrok i widzę zabudowania szkoły. Czas zacząć przedstawienie, może nikt nie zorientuje się, że mam ochotę wszystkich pozabijać...

– Mel! Poczekaj, kochanie! Mellisa! – Lekcje przed chwilą się zaczęły, ale mało kto zwraca na to uwagę – wszyscy przypatrują się sytuacji na korytarzu. Tristian nawołuje mnie od dobrych pięciu minut, ale nie przejmując się tym idę przed siebie. Udaję głuchą. Może odpuści? Naiwna i głupia jestem. Oczywiście, że nie odpuści.

Broken Hearts | *Zawieszone do odwołania*Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz