- I jak? - Pytam Alexa, który właśnie wrócił z rozmowy z lekarzem. Nie chciał zabrać mnie ze sobą twierdząc, że nie powinnam przebywać zbyt blisko Ailith ze względu na moje zdrowie.
- Przestała majaczyć. - Oznajmia z szerokim uśmiechem.
- Czyli jest poprawa?
- Tak, widoczna.
- A co z Alistairem? - Dopytuję. Od rana nie miałam okazji wyjść z pokoju. Z jakiegoś powodu Alexy nie chce mnie wypuścić.
- Póki co nic mu nie jest. Lekarz był u niego w nocy. Uważa, że to niemożliwe, żeby się nie zaraził, ale najwyraźniej jest w jakiś sposób uodporniony. Osobiście myślę, że to sprawka Elyon. Jest czarownicą. Na pewno wiedziała, co się święci i podała mu jakieś... magiczne... bliżej nieokreślone coś. - Jąka się, gestykulując rękami. Przypominam sobie, jak Elyon dosypała do wina Alistaira jakichś liści. Co prawda twierdziła, że to na uspokojenie, ale może po prostu nie chciała nam wyjawić, co się stanie. Jeśli tak było, miała rację. Wolałabym, żeby nikt nigdy nie dowiedział się jak zareagowałam na to, że Alistair całował Ailith. Moja zazdrość jest ostatnią rzeczą jakiej wszyscy teraz potrzebujemy.
- Możliwe. - Zamyślona kończę śniadanie.
- Jeśli chcesz, możesz do niego pójść. - Proponuje Alex. Mrużę oczy.
- Przez cały czas nie pozwalałeś mi nawet wystawić stopy poza próg pokoju, a teraz ot tak mówisz, żebym do niego poszła? - Pytam podejrzliwie.
- Nie musisz. Do niczego cię nie zmuszam.
- Chyba żartujesz. - Podrywam się z miejsca. - Oczywiście, że go odwiedzę. Jestem ciekawa, jak się czuje po wczorajszej libacji.
- "Oczywiście", mówisz. - Chłopak uśmiecha się pod nosem. - No tak, po co w ogóle pytałem.
- Nie rozumiem, o co ci chodzi. - Mruczę niewyraźnie. Nie chcę zaczynać tej rozmowy. Ani z nim, ani z nikim innym.
Zbiegam do gospodyni po dzbanek zimnej wody i duży kubek. Alistair musi mieć potwornego kaca.
Pukam do pokoju kapitana. Odpowiada mi tylko głucha cisza. Bez zastanowienia otwieram drzwi najciszej jak tylko mogę i zaglądam do środka.
- Co znowu? - Niewyraźny pomruk dochodzi gdzieś spod pozwijanej na wszystkie możliwe sposoby kołdry.
- Nic, śpij dalej. - Szepczę. - Przyniosłam ci trochę wody. Musisz być bardzo...
- Cicho! - Syczy. - Głowa mi pęka.
- Było tyle nie pić. - Kręcę głową z politowaniem. - Mówiłam, że będziesz żałować.
- Nic takiego nie mówiłaś. - Jęczy.
- Oczywiście, że mówiłam, tylko ty nic nie pamiętasz. Byłeś kompletnie pijany. - Przypominam mu. Nagle do głowy wpada mi świetny pomysł. Skoro ma czarną dziurę w głowie co do wczoraj, mogę mu wmówić dosłownie wszystko.
- Nie rozmawialiśmy wtedy. - Zaprzecza znowu, zatykając dłońmi uszy.
- Ależ rozmawialiśmy. Całkiem sporo. Muszę przyznać, że dzięki temu dowiedziałam się naprawdę ciekawych rzeczy. - Uśmiecham się szeroko, gdy Alistair z ogromnym wysiłkiem się podnosi i rzuca we mnie zaniepokojonym spojrzeniem.
- Na przykład?
- Och, no nie wiem... Może o Elyon? - Nalewam zimnej wody do kubka i mu podaję.
- Czego o Elyon?
- Powiedziałeś, po co mnie do niej przyprowadziłeś. - Postanawiam rzucić wszystkie karty na stół. Może tym razem przyzna, o co naprawdę chodziło i z powrotem będę mogła mu zaufać. W ograniczony sposób, oczywiście.
- Niemożliwe. - Śmieje się.
- Dlaczego?
- Po co mielibyśmy drugi raz do tego wracać? Mówiłem ci o tym jak od niej wracaliśmy. - Mówi z takim przekonaniem, że zaczynam wątpić w to, co słyszałam siedząc pod oknem chatki Elyon. Alistair twierdził wtedy, że chciał mnie tylko jej przedstawić, ale z rozmowy wynikało, że chodziło mu o sprawdzenie mojej lojalności. Dlaczego nie chce mi tego po prostu powiedzieć?
- Nieważne. - Rezygnuję. To jego sprawa.
Rozsuwam ciężkie zasłony. Trochę światła wpada do pokoju, rozświetlając zacienione pomieszczenie. Alistair z jękiem ukrywa twarz w rękach.
- Zasłoń to. - Prosi.
- Nie ma mowy. Już południe. Wstawaj. - Mówię.
Dolewam wody do szklanki. Chłopak od niechcenia wypija wszystko do dna. Przeczesuje palcami splątane kosmyki ciemnych włosów i oddycha głęboko.
- Co z Ailith? - Pyta w końcu.
- Jest lepiej. Przestała majaczyć, wyjdzie z tego. - Powtarzam słowa Alexa.
Alistair wzdycha z ulgą. Nieśmiały uśmiech pojawia się na jego ustach.
- Wczoraj naprawdę bałem się, że umrze. - Wyznaje cicho.
- Jest zbyt silna. Nie zostawiłaby cię samego. - Mówię z przekonaniem.
- No tak. - Parska. - Całe życie próbowała mnie niańczyć. Nie odpuściłaby sobie tak łatwo.
- Właśnie. - Potwierdzam.
- Jest coś, o co chciałbym cię poprosić. - Alistair patrzy na mnie z tajemniczym błyskiem w oku. Jest niepokojąco miły.
- Mnie? - Upewniam się, że na pewno dobrze usłyszałam. Kapitan kiwa twierdząco głową.
- Usiądź tutaj. - Wskazuje miejsce obok siebie. Siadam na brzegu łóżka. Wystarczająco daleko, żeby nie czuć się niekomfortowo, ale też na tyle blisko, by móc poczuć bijące od niego ciepło. Zaskakujące, z jaką ufnością robię wszystko, o co mnie poprosi. Kto tu miał kogo zmanipulować?
- Pójdź z Jaydenem do Elyon i opowiedz o Ailith. Myślę, że mogłaby pomóc jej szybciej się wyleczyć. - Mówi. Sięga do szuflady i wyjmuje z niej coś małego. - Zabierz też to. Miałem jej tego nie pokazywać, ale może jej się przydać przy mapie. - Pokazuje mi okrągły, całkiem gładki srebrny wisiorek.
- To ma pomóc? Jak? - Marszczę brwi. - Przecież nic na nim nie ma.
- Na nim nie. - Chłopak chwyta ozdobę smukłymi palcami i delikatnie zahacza o jedną połówkę. - Ale środek to inna bajka. - Rzuca, po czym otwiera wisiorek i pokazuje mi wyryte w środku maleńkie wzory. Przesuwam po nich opuszkami, ale zdają się być namalowane. Powierzchnia jest całkiem gładka.
- Co oznaczają? - Pytam, zastanawiając się szczególnie nad jednym ze znaków. Przypomina dwa złączone ze sobą symbole nieskończoności.
- Tajemnica. - Rzuca i zamyka wisiorek. - Odwróć się.
Zgodnie z prośbą siadam plecami do niego. Po chwili czuję delikatne łaskotanie na szyi.
- Teraz go nie zgubisz. - Ciężkie srebro zawisa tuż pod moim obojczykiem, obok złotego krzyżyka.
- Mamy iść teraz? - Pytam.
- Tak. Jak najszybciej. Nie chcę niepotrzebnie tracić czasu. - Tłumaczy krótko.
- Dlaczego akurat ja? - Patrzę mu w oczy, próbując doszukać się w nich szczerej odpowiedzi.
- To test zaufania. - Wzrusza ramionami. - Jeśli go zdasz, będę mieć większą pewność, że mogę na tobie polegać przy szukaniu skarbu Czarnobrodego.
- Myślisz, że Elyon uda się odszyfrować na mapie prawdziwą drogę? - Zmieniam temat. Źle się czuję rozmawiając o zaufaniu, gdy tak naprawdę zamierzam go zdradzić przy pierwszej lepszej okazji.
- Wbrew pozorom byłaby naprawdę potężną czarownicą, gdyby magia była prawdziwa. - Posyła mi tajemniczy uśmiech. Przez chwilę nie mogę oderwać od niego oczu. Pozbawiony podłego charakteru potrafi być naprawdę uroczy.
- Będę się już zbierać. - Rzucam i szybko wstaję na nogi.
- Nie zgub go. - Mówi Alistair na odchodne.
- Postaram się.
CZYTASZ
Piraci
RomanceNikt nigdy nie mówił, że piękna miłość zawsze ma piękny początek. Kiedy Fayette spotyka kapitana Nieustraszonego, jest nim przerażona. Nie potrafi spojrzeć na piratów inaczej niż na podrzędny gatunek ludzi. Zapomina, że pierwsze wrażenie to często t...