22 kwietnia 2023, [wpis prywatny]
"Zawsze myślałem, że w tym punkcie życia będę już szczęśliwy. Byłem tego pewien. Tymczasem odnoszę sukcesy, moja płyta świetnie się sprzedaje, mieszkam w domu marzeń z piękną kobietą u boku, planujemy rodzinę. A jedyne co czuję to pustka.
Wciąż żałuję tego, jak sprawy potoczyły się sześć lat temu. Skąd mogłem wtedy wiedzieć, że na własne życzenie kończę najlepszy okres swojego życia? Wtedy uważałem, że czynię krok niezbędny do dalszego rozwoju. A tylko wdepnąłem w gówno. "
Nasz nowy dom był podsumowaniem moich dotychczasowych osiągnięć.
Dopiero tu, kiedy chodziłem boso po zimnych kafelkach, oglądałem filmy na dużym ekranie czy kąpałem się w łazience przypominającej raczej łaźnię docierało do mnie co osiągnąłem.
Ten dom był dowodem na to, że moja ciężka praca się opłaciła.
Duże okna, białe ściany. Na ścianach obrazy. Zdjęcia mojego autorstwa. Starałem się, żeby nawet krzesła były dziełami sztuki.
Właśnie o takim domu zawsze marzyłem. To było miejsce gdzie mogłem tworzyć, cały czas zainspirowany.
A pośród tego wszystkiego- ona, moja największa inspiracja. Z książką przy kominku lub przy stole z laptopem, zawsze nieskazitelnie piękna.
Ciemne włosy opadały na jej szczupłe, blade ciało, kiedy siedziała naga, zatopiona w miękkim fotelu.
A ja mogłem patrzeć na nią godzinami. Chciałem fotografować ją przy każdej okazji, pisać o niej utwory i projektować ubrania, które skryją jej ciało przed wzrokiem innych, czyniąc z niej, wiem, że samolubnie, arcydzieło zamknięte w mojej prywatnej kolekcji.
Chciałem ją mieć tylko dla siebie, ale nie mogłem. Natalia była modelką i- tu nie będzie zaskoczenia- była w tym bardzo dobra.
Z tego powodu byliśmy bardzo popularną w kraju parą. Ona- całkiem niezła modelka, i ja- światowej sławy muzyk, fotograf, projektant, montażysta, poeta,
skromny chłopak z Warszawy. Moja najnowsza płyta, która była wielkim sukcesem przyniosła też dużą szansę Natalii.
Kim jest narzeczona GRGMLa?
MUZA GRGMLA POZUJE DLA NASZEJ GAZETY! SZOK! [ZOBACZ ZDJĘCIA]
Nagłówki czasopism wręcz krzyczały. W środku pojawiały się sesje, lepsze i gorsze. Byłem o nią zazdrosny, ale starałem się cieszyć z jej sukcesu. Albo chociaż wyglądać, jakbym się cieszył.
Pieniędzy z płyty było naprawdę dużo. Dla porównania- po wydaniu pierwszej w 2017 roku kupiłem (używany) samochód.
Za drugą, sześć lat później (i za inne związane z nią przychody, jak koszulki, występy) spłaciłem połowę domu w najlepszej dzielnicy Warszawy.
Pieniędzy wciąż przybywało, ludzie przyciągnięci moją muzyką docenili też najnowszą kolekcję ubrań, fotografie mojego autorstwa, wszystko co tworzyłem zaczęło budzić zachwyt. Deja vu.
Postanowiłem wyciągnąć z tego ile się da, i tworzyłem masę projektów.
Moje życie zaczęło nabierać tępa. Byłem zadowolony, ale wciąż nie potrafiłem odczuć spełnienia. Natalia uważała, że tak jest dobrze. Artysta musi być nieszczęśliwy.
Kiedyś spytałem, czy w takim razie ona jest artystką. Śmiała się tylko i powiedziała, że mając u boku takiego mężczyznę jak ja nie może być artystką, ale bycie moją muzą ją zadowala.
Wzięliśmy ślub. Głównie po to, żeby dostać kredyt i kupić dom, ale można powiedzieć, że był to ślub z miłości. Kiedyś upierałem się, że nigdy nie wezmę ślubu. Nie wiedziałem sensu w takich przysięgach i wyolbrzymionych "aż do śmierci". Cóż, pozmieniało mi się, bo po poznaniu Natalii wolałem, żeby umarła, niż żeby była z kimś innym.
Haha. Żartuję.
Chyba.
Natalia była na ostatnim roku aktorstwa. Ja pracowałem dla agencji reklamowej, zajmowałem się montażem ale ograniczyłem liczbę przyjmowanych zleceń, chcąc skupić się na tym, na czym mi zależało. Siedziałem więc w domu, często całymi dniami sam. Większość czasu spędzałem przy komputerze, montując, tworząc muzykę albo ubrania lub przeglądając sieć. Od zawsze najlepiej pracowało mi się w nocy. W dzień odsypiałem.
Tak też miało być tego dnia. O ósmej odwiozłem Natalię do szkoły.
Po trzech godzinach snu czułem się słabo i bolała mnie głowa. Irytował mnie wysoki głos Natalii, która trajkotała o szalenie nic-mnie-nie-obchodzących szczegółach jej planowanej imprezy na zakończenie studiów.
-... Czy ty mnie w ogóle słuchasz?
- Mhm.
- Świetnie. To powtórz mi ostatnią kwestię.
- "Czy ty mnie w ogóle słuchasz?" - Nachmurzyła się i odwróciła ode mnie- Przepraszam. Po prostu jestem wykończony. Porozmawiamy wieczorem, obiecuję.
Zatrzymałem się przy drzwiach uczelni, którą sam ukończyłem pięć lat temu.
- Do zobaczenia- powiedziała, wciąż trochę obrażona, po czym zniknęła zostawiając po sobie tylko intensywny zapach perfum i czerwony odcisk szminki na moim policzku. Odjechałem, chcąc jak najszybciej wrócić do łóżka.
Po dwudziestu minutach dotarłem na miejsce. Wjeżdżając na podwórko zobaczyłem, że pod drzwiami ktoś stoi.
Wyszedłem z garażu, a tajemniczy gość odwrócił się i byłem już pewien, że nie jest to listonosz ani przedstawiciel handlowy. Wyglądał raczej jakby za chwile miał powiedzieć, że gra w zespole garażowym i chce nawiązać ze mną współpracę, lub ewentualnie poprosić o grosiczka na jaboliczka.
Odkaszlnąłem, żeby zwrócić na siebie jego uwagę.
Chłopak uśmiechnął się na mój widok. Twarz miał mizerną, oczy podkrążone chyba bardziej niż ja. Dopiero po kilku chwilach rozpoznałem w nim dawnego przyjaciela. Bardzo się zmienił, wyglądał szaro i wręcz staro. Miał włosy do ramion, ciemne z blond końcówkami, mokre albo bardzo tłuste, pogoda wskazywała na drugą opcję. Wąs, kiedyś młodzieńczy i delikatny, był teraz gęsty.
Miał na sobie kilka warstw ubrań, mimo, że poranek był bardzo ciepły i słoneczny. Ubłocone buty zostawiły ślady na białych kafelkach.
Ostatni raz widziałem go sześć lat temu, kiedy burzliwa kłótnia zakończyła naszą znajomość. Tymczasem on zachowywał się, jakbyśmy rozstali się wczoraj wieczorem i jakby nie było nic dziwnego w tym, że stał na progu mojego domu.
Zszokowany patrzyłem na niego, nie wiedząc czy kazać mu spierdalać, czy zapytać, dlaczego wygląda jakby właśnie wywlókł się ze śmietnika.
Wyciągnął do mnie rękę. Spojrzałem na nią i z powrotem na jego twarz.
-Kitu, co ty tutaj, do cholery, robisz?
-Odwiedzam starego kumpla. Nie mogę?
-Nie przyjmuję gości.
Ominąłem go, i otworzyłem drzwi.
-Czekaj. Mam kłopoty. Pomyślałem, że może ty...
-Jakie kłopoty?
-Lepiej tu o tym nie mówić. Wejdźmy do środka.
-No dobra- westchnąłem- na chwilę. Ale zostaw tu buty, błagam.
CZYTASZ
2023 || GargamelVlog x Ahus ||
FanficWciąż żałuję tego, jak sprawy potoczyły się sześć lat temu. Skąd mogłem wtedy wiedzieć, że na własne życzenie kończę najlepszy okres swojego życia? Wtedy uważałem, że czynię krok niezbędny do dalszego rozwoju. A tylko wdepnąłem w gówno.