Ktoś szturchnął mnie w ramię. Zignorowałem to, czując szansę na powrót do snu, ale wtedy zostałem brutalnie potrząśnięty i niemal spadłem z kanapy. Fuknąłem zdenerwowany na Kacpra i niechętnie usiadłem, sięgając do stolika po okulary.
Natalia stała w drzwiach wejściowych, w teatralnej pozie opierając się o framugę i przyglądała się nam z nieodgadnioną miną.
- Co ci się stało? - Spytała, kiedy przetarłem oczy i założyłem szkła. Kacper odwrócił się od telewizora. Kończył się właśnie program przyrodniczy, który zaczęliśmy oglądać po powrocie do domu.
- Podoba ci się?- Zanim zdążyłem się odezwać wskazał na mnie z dumą, jakby to on własnoręcznie obciął mi włosy.
- Bywało lepiej. - Natalia cmoknęła i podeszła bliżej, żeby przyjrzeć się mojej fryzurze.
- Miałem już kiedyś taką fryzurę. Kityś mnie namówił, żebym do niej wrócił. - powiedziałem, patrząc na niego z udawanym wyrzutem - Mówił, że będzie ładnie.
- Po spaniu trochę się roztrzepały, ale wyglądają dobrze, uwierz mi. - Kitu uśmiechnął się do Natalii i poprawił mi fryzurę. - A przynajmniej lepiej niż wcześniej. Co w sumie nie jest dużym wyczynem...
- Też wróciłeś do starej fryzury, prawda? Tobie bardzo pasuje. - Obdarzyła go jednym ze swoich czarujących, wyuczonych uśmiechów. - Kolacja za dziesięć minut.
Wyszła do kuchni, a Kacper od razu wrócił do oglądania filmu.
- Żałuj, że zasnąłeś. - Powiedział, nie odwracając wzroku od ekranu, gdzie małe, żółwiki właśnie pierwszy raz wchodziły do wody. - Dużo cię ominęło.
- Nie wątpię.
***
Kacper zajął miejsce obok mojej żony, odsuwając jej wcześniej krzesło, na co zareagowała pobłażliwym uśmiechem. Usiadłem na przeciwko, patrząc z radością na tę parę. Czułem, że mimo wszystko warto byłoby utrzymywać z Kitem stały kontakt. Wnosił do naszego domu energię, której na codzień tu brakowało i rozładowywał napięcie między mną a moją żoną.
- Chcecie wrócić do youtuba? - Natalia zadała to pytanie szybko, jakby się go bała. Napotkałem rozbawiony wzrok Kacpra.
- Ee, nie, dlaczego?
- Tak pomyślałam. - Natalia odetchnęła z ulgą. - Te filmy były tym, co was łączyło, a teraz wróciliście do dawnych wizerunków... I Kacper jest tutaj.
- Nie, nie o to chodzi. - Odparłem, posyłając Kitysiowi rozbawione spojrzenie. Mrugnął do mnie, uśmiechając się z ustami pełnymi jedzenia, jednak nie śmiał się odezwać. Dopiero teraz dostrzegłem, że choć wrócił do starej fryzury i bardzo przypominał siebie z przed lat, dużo się zmieniło.
Jego twarz wydawała się zapadnięta, kości policzkowe były bardziej wystające, oczy większe i wyłupiaste, jednak nadal w tym samym, nijakim kolorze, którego nie potrafiłem nazwać ani do niczego porównać. Tylko jego uśmiech się nie zmienił. Kiedy się uśmiechał, przypominał mi dziecko, które poznałem wiele lat temu i którym, co udowadniał cały czas, w środku nadal pozostał.
To, co powiedziała moja żona na początku wydawało mi się zabawne, ale gdy dłużej o tym pomyślałem, doszedłem do wniosku, że nagranie czegoś z Kitem nie było głupim pomysłem. W końcu kiedy tylko skończyłem nagrywać, stwierdziłem, że była to jedna z niewielu rzeczy dających mi radość, a z Kitem zawsze była podwójną zabawą.
Kacper podziękował Natalii za pyszny makaron, po czym wstał od stołu i oznajmił, że będzie w salonie. Moja żona wstała i zaczęła sprzątać że stołu.
- Śpisz dziś ze mną, czy z Kacprem? - Spytała beztrosko, równocześnie agresywnie wstawiając naczynia do zmywarki.
- Co?
- To co słyszałeś. - Prychnęła i oparła się o szafkę. - Dziś w nocy nie zaszczyciłeś mnie swoją obecnością, ale z tego co wyliczałam, dziś wypada moja kolej?
- Kacper jest chory, ma zapalenie płuc. - Odpowiedziałem najspokojniej jak potrafiłem.- W nocy nie mogłem obniżyć mu temperatury, myślałem już, że wykituje-
- Świetnie. -Wróciła do sprzątania. -Ciekawa jestem, jakie masz metody leczenia. Tylko uważaj, żeby się nie zarazić.
- O co ci chodzi? - Spytałem, czując jak pięści mimowolnie mi się zaciskają.
- O to, że nie życzę sobie jego obecności?
- Skoro musisz wiedzieć, planuję jutro odwieść go do rodziców. Ale jeśli będzie chciał, zostanie tu do końca roku albo i dłużej. - Oświadczyłem stanowczo. - To mój gość.
- O. Może przeniosę się na kanapę, a ty i twój gość zajmiecie sypialnię? - Syknęła.
- Jaka ty jesteś głupia. -Natalia trzasnęła drzwiami od szafki i wyszła z kuchni. Westchnąłem i zacząłem robić sobie kawę.
Nagle kobieta wróciła i stanęła w progu.
- Jutro, gdy wrócę ze szkoły, ma już go tu nie być. - Powiedziała cicho.
Żebyś się, kurwa, nie zdziwiła.
**
Kacpra nie było ani w salonie, ani w pracowni. Przestraszony, że może posłuchał naszą rozmowę i uciekł, postanowiłem sprawdzić jeszcze w piwnicy, gdzie na szczęście zastałem go karmiącego koty. Gdy mnie zobaczył, wstał.
- Powinienem się już zbierać.
- Nigdzie nie idziesz. - Pochyliłem się, żeby pogłaskać jednego z kotów.
- Umawialiśmy się na dwie noce.
- Przedłużam twój pobyt, pasuje? Chodź na górę, musisz wziąć antybiotyk. Nie wierzę, że muszę ci o tym przypominać. Jak z dzieckiem... I ty chcesz poradzić sobie sam w Warszawie?
Posłusznie ruszył za mną po schodach.
- Nie chcę ci przeszkadzać, nie chcę żebyś się o mnie martwił, nie chcę mieszać ci w życiu Kuba.
Zatrzymałem się gwałtownie w połowie schodów i odwróciłem do niego. Stojąc na wyższym stopniu, pierwszy raz patrzyłem na niego z góry.
- To czego ty właściwie chcesz?
- Przenocować? - Odparł po chwili wahania, uśmiechając się niepewnie. Wywróciłem oczami.
- I przenocujesz. Odkąd zacząłeś się kąpać, twoja obecność nie jest już taka przykra. Powiedziałbym nawet, że stała się... Znośna.
Teraz nie wiem, czy "znośna" to dobry synonim słowa wspaniała, ale wtedy wydawał mi się najodpowiedniejszy.
CZYTASZ
2023 || GargamelVlog x Ahus ||
FanfictionWciąż żałuję tego, jak sprawy potoczyły się sześć lat temu. Skąd mogłem wtedy wiedzieć, że na własne życzenie kończę najlepszy okres swojego życia? Wtedy uważałem, że czynię krok niezbędny do dalszego rozwoju. A tylko wdepnąłem w gówno.
